Rosa jest obok włoskiego Capo d’Orlando najgorszym zespołem rozgrywek, ale ile można wymagać od drużyny, która chce zaczynać mecze z Jarosławem Trojanem w piątce?

Koszulki, buty, bluzy – nowa NBA już w Sklepie Koszykarza >>
Radomski zespół mocno rozczarowuje w ostatnich tygodniach w PLK – co do tego nie ma wątpliwości. Rosa przegrała cztery mecze z rzędu, jej zwykle dobra obrona póki co jest słabiutka. Na razie wystarcza na bilans 3-5.
W Lidze Mistrzów jest jeszcze gorzej, tu mamy 1-6. Ale też trzeba być realistą – Rosa, która do rozgrywek przebrnęła przez eliminacje i niewysoko wygrany dwumecz z Gigantami z Antwerpii, nie ma drużyny na Ligę Mistrzów. A przynajmniej nie ma takiej, od której można wymagać zwycięstw.
Dziura pod koszem
Rosa – w odróżnieniu od Stelmetu – ma zbyt małą liczbę graczy zdolnych do walki o zwycięstwa na tym poziomie. OK, piątka Ryan Harrow, Kevin Punter, Michał Sokołowski, Patrik Auda i Igor Zajcew wygląda solidnie, ale spójrzmy na piątkę drugą – Daniel Szymkiewicz, Filip Zegzuła, Marcin Piechowicz, Robert Witka i Jarosław Trojan.
Sorry, nie da rady. Na dodatek Rosę znów dopadły kontuzje – długo pauzował Szymkiewicz, kilka meczów opuścił już Trojan, po kilkanaście minut z konieczności gra 21-letni żółtodziób Szymon Szymański. Dlatego Rosa może sprawiać niespodzianki w pojedynczych spotkaniach, ale nie stać ją na walkę o awans, nawet do FIBA Europe Cup (miejsca 5.-6.).
Na poziomie europejskim brak mocnego środkowego jest oczywiście jeszcze bardziej widoczny niż w PLK. SIG Strasburg walkę o zbiórki w Radomiu wygrał 45:31, Jordan Morgan w Lublanie miał przeciwko Rosie 21 punktów i 14 zbiórek. A Andreasa Seifertha kojarzycie? No właśnie, raczej anonimowy podkoszowy Medi Bayeruth trafił w Radomiu 10 z 10 rzutów z gry, zdobył 24 punkty.
Czy momenty przełożą się na wygrane?
Ale też nie przesadzajmy w drugą stronę – mimo drugiego najgorszego w całych rozgrywkach ataku (ORtg na poziomie 97,2) radomianie miewają momenty bardzo dobre. Z Bayeruth i Wenecją pierwsze kwarty wygrywali odpowiednio 33:16 i 22:6, mieli rzut na zwycięstwo w Atenach, do końca gonili Estudiantes w Madrycie, w dziwacznym meczu w Radomiu z Banvitem (49:48) zatrzymali zespół Saso Filipovskiego na 15 punktach w drugiej połowie.
Momenty to jednak zdecydowanie za mało – zawsze przychodzi czas rezerwowych, a ci nie dają rady. Tym bardziej, gdy rotacja skraca się przez kontuzje lub faule. A i pierwszoplanowi gracze nie zawsze spełniają oczekiwania – Punter i Sokołowski statystycznie wyglądają dobrze, ale trafiają odpowiednio 37 i 38 proc. rzutów z gry, a niewiele skuteczniejszy Harrow ma tylko trochę więcej asyst (3,6) niż strat (2,8).
Po pierwszej rundzie Rosa zamyka tabelę grupy D, trochę silniejszej niż ta Stelmetu. W rundzie rewanżowej radomianie rozegrają tylko trzy mecze u siebie – dwa z nich z AEK Ateny i Olimpiją Lublana, które wydają się być najbardziej w zasięgu Rosy. Ale sukcesem wciąż będzie każda wygrana.
ŁC
Koszulki, buty, bluzy – nowa NBA już w Sklepie Koszykarza >>