Na początku było trochę nerwów i słabej gry, ale problemów z pokonaniem Islandii nie mieliśmy. Swój drugi mecz EuroBasketu Polacy wygrali 91:61, mają bilans 1-1, czekają na niedzielne, szalenie ważne spotkanie z Finlandią.
EuroBasket, PLK, NBA – typuj i wygrywaj kasę! >>
Plan został wykonany – po porażce z faworytem Słowenią, pokonaliśmy słabeusza Islandię. Do końca fazy grupowej zostały nam trzy mecze – z Finlandią, Grecją i Francją, walczymy o jak najlepsze miejsce. Lepsza gra Polaków wciąż mile widziana, ale reset po złej inauguracji się udał, pewność reprezentacji na pewno wzrośnie.
Początek sobotniego meczu był jednak taki, że bolały oczy. Zaczęliśmy od 0:6 grając na stojąco w ataku i w obronie. – Uczymy się brzydko wygrywać – mówił przed turniejem Łukasz Koszarek, ale z Islandią z tą brzydotą Polacy na początku przesadzili. Wiadomo, ciężko się gra z zespołem bazującym na szybkości, permanentnym zaskakiwaniu krótkimi akcjami i rzutach z dystansu, ale niektóre akcje Biało-Czerwonych były po prostu tragiczne.
Pion odzyskaliśmy na początku drugiej kwarty – doświadczenie Adama Waczyńskiego (12 punktów do przerwy) i waleczność Damiana Kuliga (7 punktów, 2 bloki) pozwoliły nam zbudować większą przewagę. Najpierw po prostu wymuszaliśmy faule upychając się pod kosz (z wolnych było świetnie, 12/13), potem łapiąc rytm w ataku (trójki „Wacy” po zespołowych akcjach i asystach Mateusza Ponitki oraz Tomasza Gielo).
Z czasem na lepszym poziomie zaczęliśmy też grać w obronie, pierwszą połowę kończyliśmy zrywem 14:5 i prowadzeniem 41:29. I w drugiej połowie poszliśmy za ciosem, choć na początku brakowało skuteczności i dokładności pod atakowanym koszem oraz bardziej zdecydowanej obrony na obwodzie.
Mecz rozstrzygnął świetny fragment gry Aarona Cela, który zdobył 7 punktów z rzędu i zaliczył m.in. efektowny blok. Przy prowadzeniu 52:33 widać było, że Islandczycy nie mają już szans na wygraną. Walczyli do końca, ale to Polacy kontrolowali już przebieg spotkania. Dobrze bronili (34 proc. skuteczności z gry rywali), dominowali na deskach (53:33).
Najwięcej punktów dla Biało-Czerwonych zdobył Waczyński – 15, do których dodał 6 zbiórek i 2 asysty. 12 punktów rzucił A.J. Slaughter, a 10 dodał skuteczny dopiero w końcówce Przemysław Karnowski. Wyróżnili się także wspominani Ponitka (8 punktów, 10 zbiórek) czy Gielo (8 i 5).
Pełne statystyki z meczu – TUTAJ.
ŁC