PRAISE THE WEAR

Los Angeles Clippers – czy nie zabraknie im zgrania?

Los Angeles Clippers – czy nie zabraknie im zgrania?

Wszyscy widzą, że Los Angeles Clippers traktują sezon regularny nieco po macoszemu. Od czasu do czasu zdarzają się im grubsze wpadki, a zwłaszcza obrona nie funkcjonuje aż tak dobrze, jak to się wydawało przed sezonem. Czy takie problemy mogą zaszkodzić drużynie z LA również w playoff?
Paul George i Kawhi Leonard / fot. wikimedia commons

Nowa oferta powitalna PZBUK – darmowy zakład 50 zł.! >>

„Kto będzie zdobywał punkty przeciwko Los Angeles Clippers?” – zachwycała się przed startem sezonu w programie „The Jump” Jackie MacMullan, dziennikarka ESPN. Rzeczywistość okazała się delikatnie rozczarowująca: obrona zespołu prowadzonego przez Doca Riversa po 2/3 rozgrywek ogółem jest „tylko” dobra – jednak nie tak elitarna, jak można było się tego po niej spodziewać. Dlaczego? 

6. miejsce w efektywności defensywnej Los Angeles Clippers w żadnym wypadku nie należy do powodów, aby bić na alarm. Podobnie jak fakt, że ekipie z LA – tracącej 106,7 punktu na 100 posiadań – statystycznie bliżej jest do 21. obrony aniżeli tej najlepszej.

Świadczyłoby to bardziej o tym, na jakim poziomie broni defensywa Milwaukee Bucks, która oddając 101,7 punktu na 100 posiadań notuje najlepszy wynik pod tym względem od osiągnięć San Antonio Spurs i Atlanty Hawks z sezonu 2015/16. 

Nieco niepokoić mogą wpadki pokroju tych z m.in. Boston Celtics, Memphis Grizzlies czy New York Knicks, kiedy 3. drużyna Konferencji Zachodniej dała sobie rzucić odpowiednio 141 (po dwóch dogrywkach), 140 i 132 punktów lub ta największa, przeciwko Minnesota Timberwolves, którzy zdobyli aż 142 punkty. 

Te mecze uwypukliły pomyłki, których z lepszym zgraniem poszczególnych jednostek wydaje się, że można było łatwo uniknąć – dotyczyły one np. komunikacji podczas zmiany krycia na zasłonach, nadgorliwych podwojeń czy zwykłego gapiostwa. Jeden błąd sprawiał, że cała obrona sypała się jak domino, a rywal kończył z otwartą pozycją.

via Gfycat

I tu dochodzimy do sedna problemu: czy identyczne gafy będą pojawiać się także w play-offach? 

Nie da się ukryć, że Clippers traktują sezon regularny trochę po macoszemu. Nigdy tak naprawdę nie wiadomo, kogo można spodziewać się w danym dniu, co jest sumą oszczędzania najważniejszych zawodników, pecha i niefortunnych kontuzji.

W efekcie, docelowa piątka przed dodaniem Marcusa Morrisa (Williams-Beverley-George-Leonard-Harrell) spędziła ze sobą na parkiecie łącznie 48 minut. Para Paul George & Kawhi Leonard nie rozegrała razem nawet połowy meczów – duet ten razem oglądaliśmy w 24 spotkaniach na 55 możliwych okazji. 

Ceną w tym przypadku może być właśnie nie do końca optymalne zgranie. 

Nieraz wspominałem, że sezon regularny dla najlepszych drużyn to poligon doświadczalny; czas, w którym można scalić zespół, sprawdzić różne warianty, itd., co z kolei później może zaprocentować w play-offach. 

Ktoś mógłby powiedzieć, że w poprzednim sezonie Toronto Raptors oszczędzali Leonarda i wyszli na tym znakomicie – w końcu klub z Kanady wygrał mistrzostwo a Leonard nagrodę MVP Finałów – aczkolwiek w odniesieniu do Clippers będzie to prawda tylko do jakiegoś stopnia. 

Różnicę stanowią dalsi – od 2. najlepszego i w dół – zawodnicy. Gracze w hierarchii po Leonardzie w Toronto tworzyli w pełni zgrany kolektyw, czego plony zbierają również w obecnym sezonie. W Los Angeles mamy do czynienia z drużyną względnie nową, w której poza wyjątkami – jak para Lou Williams & Montrezl Harrell – trudno mówić o grze na pamięć (istotna rzecz: Leonard w koszulce Dinozaurów grał trochę z boku od reszty – była indywidualna koszykówka Leonarda i zespołowa koszykówka pozostałych zawodników Raptors. Podobnie sprawa wygląda w LA, tylko tutaj dalsi najważniejszy gracze Clippers – George, Morris, Williams, Harrell – preferują styl gry bazujący także na statycznych akcjach, jak izolacje i pick and rolle). 

Stąd też łatwo o błędy. Jeżeli dołożymy do tego niechlujne powroty do obrony, przeciwników szukających pojedynków z Williamsem (ewentualnie z Landrym Shametem), różne zaangażowanie, przesadną pomoc czy momentami zagubionego na zasłonach i pod koszem Harrella, to zyskamy przepis, dla którego Clippers do czołowej obrony póki co jeszcze brakuje. 

via Gfycat

Nie chcę przez to powiedzieć, że organizacja z LA w najbliższych miesiącach nie będzie mogła wspiąć się na taki poziom. Być może niewystarczająca liczba wspólnych minut najważniejszych ogniw nie odegra ostatecznie znaczącej roli – poniekąd przekonamy się, na ile czysty talent i nadzwyczajne umiejętności są w stanie zepchnąć na dalszy plan po prostu wspólną grę. Mimo wszystko trzeba pamiętać, że na tym polu najwięksi rywale będą mieli ogromną przewagę – pytanie, jaka okaże się jej rzeczywista wartość. 

Łukasz Woźny, @l_wozny, Blog Autora na Facebooku znajdziesz TUTAJ >>

.

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami