
Kyle Vinales zastąpi w drużynie Raya McCalluma, którego kontrakt wykupiło francuskie Nanterre. To sytuacja typu win-win – McCallum notował dobre statystyki, które jednak można określić jako “puste kalorie”, bowiem nie przekładały się na zwycięstwa i grę zespołu.
Legia zarobiła więc na jego sprzedaży, a buyout, który zapłacili Francuzi przeznaczy pewnie na część pensji nowego rozgrywającego. Jeszcze kilka sezonów temu Vinalesa można było zatrudnić za mniej niż 10 tysięcy dolarów. Teraz jego wartość rynkowa może przekroczyć tę kwotę. W ostatnich sezonach występował w Kalevie / Cramo Tallin, Lietkabelis (Eurocup) czy francuskim Nancy, skąd przychodzi. W ostatnim klubie notował średnio 10.5 punktów, 4.8 asysty. To był jego najsłabszy statystycznie sezon, ale w Legii pewnie te liczby pójdą w górę.
– Rozmowy trwały kilka dni. To nigdy nie jest łatwa decyzja. Mamy nadzieję, że ten ruch będzie z korzyścią dla nas. Kyle Vinales to łowca punktów z dobrym rzutem z półdystansu, za trzy też nie można go odpuszczać. Nieważne gdzie grał, czy na poziomie Eurocupu czy ligi VTB, zawsze notował średnie 16-17 punktów. Liczymy, że oprócz tego pomoże nam w organizacji gry, że będzie kreował naszych wysokich w zagraniach typu pick’n’roll – mówi trener Wojciech Kamiński.
Kyle Vinales na pewno zapamięta swój debiutancki mecz w koszulce Legii. Jego drużyna w najbliższą sobotę zagra w Hali Stulecia ze Śląskiem Wrocław.