REDAKCJA

Łukasz Grudniewski: Potrzebowałem czegoś innego

Łukasz Grudniewski: Potrzebowałem czegoś innego

- Moje zespoły charakteryzowały się zawsze tym, że grały dobrą, agresywną obronę. Tak samo będzie w Wałbrzychu - zapowiada trener Łukasz Grudniewski, który po 4 sezonach w Lesznie został trenerem Górnika.
Łukasz Grudniewski / fot. Polonia Leszno

PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!

Pamela Wrona: Po 4 latach pracy w Lesznie, przeniósł się Pan do Wałbrzycha. Czy to była dla Pana trudna decyzja? Jakie argumenty zdecydowały?

Łukasz Grudniewski: Jest to na pewno dla mnie nowe wyzwanie. 4 lata spędziłem w jednym klubie – myślę, że bardzo pozytywnie zapisaliśmy się na mapie koszykarskiej Polski. Drugą ligę przeszliśmy bez porażki zdobywając złoty medal, a w pierwszej lidze naszym największym sukcesem był brązowy medal. Klub jest bardzo dobrze postrzegany.

Ciężko powiedzieć czy zostałbym w Lesznie, ten temat jest już dla mnie zamknięty. W swojej trenerskiej karierze doszedłem do punktu, gdzie potrzebowałem czegoś innego i swoje miejsce znalazłem w właśnie Wałbrzychu. Mam pozytywne nastawienie do tego nowego projektu.

Czy podchodzi Pan do takich rzeczy sentymentalnie? Wizyty w Lesznie będą teraz miały specjalny charakter dla Pana?

Terminarz został ułożony w ten sposób, że nasz pierwszy mecz inauguracyjny odbędzie się właśnie w Lesznie i już na rozpoczęcie sezonu zagramy przeciwko sobie. Wiadomo, jak się spędziło w jednym klubie kilka lat, wykonało się tam naprawdę bardzo dużo pracy, przebywało się z wieloma zawodnikami, bo trochę jednak ich się przewinęło przez ten czas, to jak się wraca do tych wspomnień to sentyment jest. To nie jest dla mnie obcy klub.

Jednak przede mną nowy rozdział – od czerwca skupiam się na pracy w Wałbrzychu, robimy wszystko żeby Górnik rozwijał się jako klub i zwyciężał w każdym spotkaniu. Zakontraktowaliśmy naprawdę fajnych zawodników i chcemy wyciągnąć z nich jak najwięcej, zdobywając jak najwyższe miejsce w ligowej tabeli.

W jaki sposób rozdział pod hasłem „Polonia Leszno” pozwolił Panu rozwinąć się pod względem trenerskim?

Wydaje mi się, że każdy sezon, dla każdego trenera, daje nowe doświadczenia. Każdy rok jest inny – zmieniają się zawodnicy, niekiedy klub, są różne przypadki losowe w sezonie; niektórzy gracze na których liczyłeś łapią kontuzje. Te 4 lata w Lesznie z pewnością mnie bardzo mocno rozwinęły jako trenera, tak jak i wcześniejsze lata mojej pracy trenerskiej.

Jako trener dążę do tego, aby wciąż się rozwijać. Po każdym sezonie robię listę plusów i minusów. Zastanawiam się co bym chciał zmienić, jakie zagrywki w ataku i system obronny się sprawdziły, a jakie nie – aby z każdym sezonem być lepszym trenerem. Co więcej, uważam, że należy podpatrywać tych najlepszych, szczególnie w Europie. Oglądać Euroligę oraz NBA, żeby te nowinki później wdrażać w swoich zespołach. To staram się robić, ale z jakim skutkiem, to już nie mnie to oceniać (śmiech).

Nie ukrywam, że najlepszym trenerem europejskim jest moim zdaniem Željko Obradović. Staram się podpatrywać jego system i czerpać jak największą wiedzę. Bardzo podoba mi się jak prowadzi turecki Fenerbahce Stambuł – ich styl gry, przede wszystkim defensywy. Staram się mocno zwracać na to uwagę i analizuję grę, a niektóre elementy próbuję przenieść do swojej filozofii trenerskiej. Natomiast trzeba mieć zawsze na uwadze to, że szkoleniowcy z Euroligi pracują z najlepszymi zawodnikami w Europie i nie wszystko z tamtego gruntu da się przenieść na nasze, pierwszoligowe warunki.

W Lesznie, można powiedzieć, że miał Pan prawie wszystko poukładane i przede wszystkim znane. Teraz zmieniło się praktycznie wszystko. Co dla Pana jest kluczową różnicą w Wałbrzychu w porównaniu z poprzednim klubem?

Jesteśmy po kilku tygodniach przygotowań, na razie wszystko jest profesjonalnie i na dobrym poziomie – począwszy od infrastruktury, bo halę mamy przepiękną. Zresztą nasi seniorzy przygotowywali się na niej do mistrzostw świata. Myślę, że to jest ta największa różnica już na samym początku. Po pierwszych tygodniach jestem naprawdę zadowolony z całego funkcjonowania klubu, z pracy, jaką zawodnicy wykonują na treningach, z tego jacy ludzie tworzą ten klub.

Udało mi się pozyskać Panią trener od przygotowania fizycznego – Aleksandrę Szpak, jest nowy fizjoterapeuta Paweł. To jest nasz stuff na ten sezon. Z każdym kolejnym na pewno będziemy się rozwijali jako klub. Aczkolwiek na nachodzące rozgrywki, myślę, że to nam wystarczy.

Po rozwiązaniu kontraktu z ówczesnym trenerem Górnika, Marcinem Radomskim, kibice protestowali. Czy przykłada Pan dużą wagę do takich sytuacji i myśli o tym, że być może kibiców trzeba będzie do siebie przekonać?

Wychodzę z założenia, że ciężka praca, którą wykonujemy wspólnie z zawodnikami i sztabem trenerskim każdego dnia, spowoduje, że kibice będą widzieli, że zostawiamy serce na treningu, na każdym meczu będziemy walczyli do upadłego. Myślę, że to będzie najważniejsze dla kibiców. Wałbrzyscy kibice są bardzo oddani, dlatego liczymy na ich wsparcie i na to, że będą szóstym zawodnikiem naszego zespołu.

Trener powinien posiadać umiejętność adaptowania się do sytuacji. Jakie są metody i w jaki sposób buduje się dobrą i zdrową relację z całkiem nowym zespołem?

Zgadza się. Przede wszystkim, w Polsce trzeba umieć dostosować się do różnych warunków. Tak jak rozmawialiśmy, w różnych krajach trenerzy mają swoich asystentów, którzy wykonują jakąś część pracy. Główny trener jest w dużej mierze odpowiedzialny za wszystko, bo jednak też musi robić scouting i analizować grę przeciwników, swojego zespołu, zwracać uwagę na wszystkie detale przy prowadzeniu pierwszej drużyny. Myślę, że to jest kluczowe – trenerzy muszą adaptować się o tych polskich, trudnych warunków.

W poprzednim sezonie mówiło się, że klub z Leszna w niedalekiej przyszłości ma awansować do ekstraklasy. Z różnych powodów się nie udało. Czy Pan zamiar spełnić to marzenie teraz w Wałbrzychu?

Bardzo bym chciał. Górnik przede wszystkim ma głęboko zakorzenione koszykarskie tradycje – dwa złote medale w latach 80-tych, trzy złote medale mistrzostw Polski, ma piękną infrastrukturę, wiernych kibiców i dobrze prosperujący zarząd, wykonujący świetną robotę, o czym już wspominałem. Co więcej, robią wszystko, aby włączyć się do rywalizacji o jak najwyższe cele. Kto wie, może w niedalekiej przyszłości pokusimy się o awans do PLK? Naprawdę by mi zależało, żeby tak się stało.

Co wynika z obserwacji po pierwszych tygodniach treningów? W jakim stylu mają grać Pana zawodnicy i co ma być celem minimum?

Chcemy być bardzo agresywni w obronie. Myślę, że moje zespoły charakteryzowały się zawsze tym, że grały dobrą, agresywną obronę. Tak samo będzie w Wałbrzychu. Będziemy zostawiać serce na boisku i to będzie dla nas kluczowe. Jeżeli chodzi o cele, chcemy, aby klub rozwijał się pod względem marketingowym i sportowym. Okres między sezonami już pokazał, że przyszli do nas fajni zawodnicy, którzy mają potencjał do tego, żeby w przyszłości zaistnieć w PLK.

Kogo widzi Pan w roli lidera zespołu? Od czyjej gry będzie zależało szczególnie dużo w Górniku?

Tak zbudowałem zespół, że myślę, że liderów za wielu nie będzie. Liderem będzie całokształt, cała drużyna. I zależało mi na tym, aby zbudowany był bardzo wszechstronnie, abym miał dobrą jedynkę, dobrych strzelców i siłę pod koszem.

Między sezonami wykonaliśmy kawał dobrej roboty, pozyskaliśmy zawodników, którzy spełniają te kryteria, a do tego są fajnymi ludźmi, głodnymi zwycięstw, chcącymi coś udowodnić- i to miało dla mnie znaczenie. Wiadomo, że w sezonie wykreuje się jakaś pozycja lidera, trudno jest powiedzieć to po kilku tygodniach. Na razie ciężko i naprawdę dobrze pracujemy i jestem z tego powodu usatysfakcjonowany.

Dwa mocne zespoły – Astoria i Śląsk – są już w PLK. Kogo w nowym sezonie widzi Pan wśród faworytów 1. ligi? Jakich rozgrywek się Pan spodziewa?

Na pewno bardzo wyrównanych! Mamy 15 zespołów, a w każdym z nich jest 3-4 zawodników mogących zmienić oblicze każdego spotkania. To będzie bardzo ciekawy i wyrównany sezon. Nie ukrywajmy, faworytami będą STK Czarni Słupsk oraz Biofarm Basket Poznań. Wydaje mi się, że to będą te dwa zespoły, nadające ton całej rywalizacji i to oni będą kandydatami do awansu.

Na najwyższym szczeblu zniesiono przepis o 2 Polakach na boisku. Wiele mówi się o ekstraklasie, ale jak ten przepis wpłynie na 1. ligę? Migracje między szczeblami w Pana odczuciu są pozytywnym efektem tych zmian, czy wręcz przeciwnie?

Przede wszystkim to będzie bardzo atrakcyjna liga dla kibica. Będzie bardzo wyrównana, przypuszczam, że spotkania będą ważyć się do ostatnich sekund. Będą w niej grali Polacy, a przepis spowodował to, że wielu zawodników zeszło do pierwszej ligi. To z pewnością podniesie jej poziom. W każdym zespole będzie kilku doświadczonych ligowców, a dwóch z nich może zdobyć średnio 50 punktów łącznie w danym spotkaniu. Także każdy mecz na pewno będzie zacięty.

Czy to będzie pozytywnym efektem tych zmian to zobaczymy w trakcie sezonu. Po nazwiskach i po wszystkich kontraktach, które kluby podpisują, już wiadomo, że poziom podniesie się bezwzględnie.

Mało tego, liga będzie miała nową jakość, zmieniły się przepisy. Jest to olbrzymi plus, że w sezonie 2019/20 odchodzimy od systemu play-out. To był najgorszy system jaki wymyślono, ponieważ był nieuczciwy do zespołów, które do samego końca walczą o play-offy i zajmowały na przykład miejsce 11. Miały niezły sezon i nagle mają spotkać się z 16 zespołem, gdzie tak naprawdę mogliby spaść z ligi. To nie było fair.

Teraz jest uczciwie – dwa najsłabsze zespoły automatycznie spadają do drugiej ligi. Z tego się cieszę, bo cały sezon trzeba pracować, aby utrzymać się w lidze, tak jak i cały sezon trzeba pracować żeby awansować do ekstraklasy, a w tym drugim przypadku być przygotowanym i w optymalnej formie do play-off.

W ogólnym rozrachunku – czy 1. liga zmierza w dobrym kierunku? Czego jej w tej chwili najbardziej potrzeba?

W pierwszej kolejności należy zacząć od poprawy warunków w halach sportowych. W wielu klubach, niestety, hale pozostawiają wiele do życzenia. Myślę, że jakby zmieniła się infrastruktura, moglibyśmy mieć większe zainteresowanie kibiców, pojemniejsze hale ponadto oferowałyby bardziej komfortowe warunki do grania i do oglądania. To jest dla mnie bardzo istotna sprawa, jeżeli mamy rozmawiać o poprawie poziomu funkcjonowania 1.ligi.

Zawodnicy są coraz lepsi, schodzą z ekstraklasy, grają w niej Polacy, dzięki czemu kibice mogą się z nimi integrować i utożsamiać. Druga sprawa to sponsor tytularny plus transmisje ze spotkań. Może nie telewizyjne, ale chociaż internetowe. Doskonale wiemy, że to hitowe mecze miały naprawdę bardzo dużą oglądalność, szczególnie te pomiędzy klubami z tradycjami cieszą się popularnością. Kilka tysięcy widzów niekiedy ogląda mecze w fazie play-off.

Ja bym poszedł w kierunku transmitowania najlepszych spotkań, może w niszowej telewizji lub w Internecie, aby zobaczyć jakie będzie zainteresowanie. 1.liga naprawdę jest ciekawa. Przykre jest to, że nie jest tak popularna, ale w tym jest bardzo duża rola mediów żeby promować ją i było o niej jak najgłośniej, aby zrobić z niej naprawdę atrakcyjny produkt dla kibiców, sponsorów, nawet dla pozostałych mediów. W takim kierunku poszła liga piłkarska – jest o niej głośno, mają swoją nazwę, robią transmisje ze spotkań, programy podsumowujące kolejki. W tym kierunku powinniśmy zmierzać.

Pamela Wrona, @PamelaWrona

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami