W drugim noworocznym spotkaniu “Stalówka” zdominowała warszawską Legię, wygrywając w stolicy Polski 96:68. W trzeciej kwarcie różnica między drużynami wynosiła ponad 40 oczek! Cześć kibiców nie wytrzymała i po prostu przedwcześnie opuściła halę przy ul. Obrońców Tobruku. Zawodnicy Legii po meczu również nie kryli rozczarowania swoją grą.
– Gratulacje dla Stali Ostrów Wielkopolski, gratulacje dla trenera Urbana. Dziś byli wyraźnie lepszą drużyną. Byliśmy jakby zaspani, brakowało nam energii. To widać w statystykach – przegraliśmy zbiórkę, nie broniliśmy dobrze rzutów trzypunktowych. Niestety, katastrofa gotowa – to słowa Łukasza Koszarka, kapitana drużyny.
– Po pierwsze – chciałbym przeprosić kibiców. Nasza gra nie była adekwatna do wagi tego meczu. Gratulacje dla Ostrowa. Wyszliśmy totalnie nieskoncentrowani i mieliśmy problem ze zbiórkami w defensywie. Nie byliśmy skupieni, przez co goście szybko odjechali. (…) Jest to drużyna, którą będzie trudno zatrzymać, jeśli się odpali. I odpaliła – tak podsumował spotkanie Grzegorz Kamiński, który w niedzielę był prawdopodobnie najlepszym zawodnikiem Legii.
– To był efekt domina. Jeśli jedna osoba odpuściła, to potem zrobiła to druga, a później trzecia. Jeśli każdy zrobi błąd, to wychodzi dwanaście błędów. A to wystarczająco, by Ostrów odjechał nam na piętnaście czy dwadzieścia punktów – dodał po chwili 22-latek.
A co o przebiegu niedzielnego meczu sądzi Wojciech Kamiński, szkoleniowiec wicemistrzów Polski? – Wyszliśmy bardzo pasywnie. Mieliśmy założenia. Wiedzieliśmy, gdzie Ostrów jest najgroźniejszy, na jakich pozycjach. Mają strzelców, którym nie możemy dać wejść dobrze w mecz. Natomiast nie było takiej energii, jaką miał Ostrów. Tak jak powiedział Grzegorz – gdy oni weszli w mecz, to trudno było ich zatrzymać.
Oba zespoły rozegrały już 14 spotkań w ramach obecnej rundy zasadniczej w Energa Basket Lidze. “Stalówka” jest wiceliderem tabeli z bilansem 10-4, z kolei Legia zajmuje piąte miejsce, mając dwa zwycięstwa mniej.