
Tego meczu nie będziemy wspominali wyjątkowo długo. Gospodarze byli na prowadzeniu przez niemal 40 minut, a z każdą kolejną chwilą ich przewaga rosła. PGE Spójnia wygrała w piątek dosłownie każdą kwartę – kolejno: siedmioma, sześcioma, dziesięcioma i znów dziesięcioma punktami. Ostatecznie skończyło się na 33 oczkach różnicy – 96:63.
🏀 | Ostatni raz w tym roku…
— PGE Spójnia Stargard (@SpojniaStargard) December 30, 2022
📢 KTO WYGRAŁ MECZ???#GoSpójnia #SpójniaFamily pic.twitter.com/DT4PTH2g61
Tak niewielki dorobek punktowy Sokoła wynika poniekąd z dobrej defensywy w wykonaniu ekipy Sebastiana Machowskiego. Szczególnie zatrzymano Corey’a Sandersa i Adama Kempa, czyli tak naprawdę głównodowodzących w zespole z Łańcuta. Rozgrywający co prawda zdobył 9 oczek, jednak podkoszowy nie trafił choćby jednego rzutu z gry. Warto podkreślić, że w barwach Sokoła zadebiutował James Eads, który do Stargardu udał się z pobliskiego Szczecina. Amerykanin zdobył 12 punktów, 1 zbiórkę i 2 asysty. Obok Filipa Struskiego był chyba najjaśniejszą postacią wśród gości.
A Spójnia znów zagrała bardzo dobry mecz na własnym parkiecie. Z ostatnich pięciu spotkań u siebie wygrała aż cztery! Tym razem musiała sobie radzić bez Krzysztofa Sulimy, którego w najbliższej przyszłości nie zobaczymy na parkiecie za sprawą poważnej kontuzji. Jego koledzy z drużyny w piątek wybiegli na parkiet w okolicznościowych koszulkach.
🦬 | Dziś gramy dla @SulimaKrzysztof ✊#GoSpójnia #SpójniaFamily pic.twitter.com/RBnO8lEHzk
— PGE Spójnia Stargard (@SpojniaStargard) December 30, 2022
Tym samym więcej minut w piątek otrzymał inny środkowy – Barret Benson. 25-latek wykorzystał swoją szansę, był najlepszym graczem PGE Spójni. Zakończył mecz z double-double – 21 oczek, 11 zbiórek, 2 zbiórki.
Dla drużyny ze Stargardu była to siódma wygrana w sezonie zasadniczym. Z bilansem 7-7 zajmuje siódme miejsce w tabeli i wciąż walczy o udział w Suzuki Pucharze Polski. Beniaminek z Łańcuta jest na miejscu trzynastym z czteroma zwycięstwami na koncie.