
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>
– W sparingach przed rozpoczęciem sezonu rozegraliśmy osiem meczów, wygraliśmy tylko połowę z nich. Kłamałbym, mówiąc teraz, że startując do rozgrywek w roli beniaminka spodziewałem się, że rozpoczniemy od serii zwycięstw i usadowimy się na czele tabeli – przyznawał kilka miesięcy temu Mantas Cesnauskis w „Strefie Chanasa”, gdy jego zespół miał 15 zwycięstw po pierwszych 19 meczach.
Dzień po udzieleniu wywiadu Grupa Sierleccy Czarni grali ze Śląskiem we Wrocławiu. Przegrali dość wyraźnie 84:96.
– Nie ma wątpliwości, że przyjście Andreja Urlepa i pozyskanie Travisa Trice’a odmieniło wrocławski zespół – dodawał wówczas trener słupszczan, nie spodziewając się, że to właśnie z będącym legendą polskich parkietów słoweńskim trenerem przyjdzie mu w play-off mierzyć się w jednej z najdziwniejszych serii w historii polskiej koszykówki.
– Ta rywalizacja to coś niesamowitego. Śląsk przyjeżdżają do nas i wygrywa dwa mecze 20 punktami. My przyjeżdżamy do Wrocławia i wygrywamy jeszcze wyżej. Wspaniałego sprawa. Moi gracze w trakcie całego sezonu wielokrotnie pokazywali charakter i wychodzili z nie lada opresji, ale to co zrobili we Wrocławiu to jednak inny poziom przygotowanie mentalnego – mówi przed piątkowym meczem w Słupsku Cesnauskis.
Swoją rolę po zwycięstwie w meczu nr 4 przemilcza. Ale jeśli ktoś sądzi, że zespół, który przegrywa pierwsze dwa mecze serii play-off we własnej hali różnicą 45 punktów potrafi bez większego udziału trenera odrodzić się, by wygrać kolejne dwa na wyjeździe różnicą 83, jest błędzie. W równie wielkim, w jakim byli ci, którzy przy stanie 0:2 skreślali Czarnych na walkę o brązowy medal.
Choćby bukmacherzy, którzy przed 3. meczem byli skłonni za awans ekipy ze Słupska płacić nawet po kursie 20!
Cesnauskis sprawia obecnie wrażenie trenera-cudotwórcy. Przebojem wdarł się do grona najbardziej cenionych szkoleniowców PLK, choć co ciekawe bardzo długo w trakcie kariery zawodniczej nie planował nawet sprawdzać czy się do tej roli nadaje.
– Przez wiele lat, gdy ludzie się mnie pytali co będę robił po zakończeniu gry w basket, odpowiadałem tylko jedno: na pewno nie będę trenerem. Wiedziałem jak bardzo niewdzięczna to rola. Bałem się tego, że zawodnicy wejdą mi na głowę – mówił w „Strefie Chanasa”.
Obecnie ważniejsze dla losów półfinałowej rywalizacji wydaje się to, jak Cesnauskis potrafi dotrzeć do głów swoich graczy.
– Pewność mentalna to ponad połowa sukcesu w koszykówce. Drużyna musi się czuć silna psychicznie i wierzyć w sukces. My mamy mnóstwo tej wiary. Taktyka też jest ważna, ale to nie jest tak, że Śląsk wyszedł na mecz nr 4 z czystą głową. Grałem ładnych parę lat w basket o wiem, że porażka ponad 60 punktami zawsze gdzieś w głowach koszykarzy zostaje – mówi trener drużyny ze Słupska.
Jak Cesnauskis wydobył swoich podopiecznych z otchłani niemocy, która ogarnęła ich podczas dwóch pierwszy meczów w Słupsku?
– Powtarzałem im tylko, że wszystko musimy zacząć od wygrania pierwszego meczu we Wrocławiu. Ale czy przed przyjazdem do tego miasta wierzyłem, że ta seria wróci jeszcze do Słupska? Bądźmy szczerzy, nikt z nas po dwóch porażkach nie był jakoś super pozytywnie nastawiony. Niewielka wiara się w nas tliła, ale z tyłu głowy mieliśmy, że po pierwszy meczach byliśmy w bardzo trudnym położeniu – przyznaje.
– Dwa pierwsze mecze przegraliśmy głównie w głowach. Po dwóch kolejnych bardzo mocno się odbiliśmy. W piątym meczu decydujące będzie to, czy znów się nie spalimy psychicznie – dodaje.
Kluczem do wygranej Czarnych może być znowu powstrzymanie lidera Śląska Travisa Trice’a.
– We Wrocławiu pilnowaliśmy go świetnie, byliśmy cały czas blisko, wywieraliśmy presję.. Jeśli zawodnik tak pilnowany zdobywa 30 punktów możesz przegrać mecz, trudno, to się zdarza. Ale ważne, by mieć poczucie, że zrobiło się wszystko, aby go powstrzymać. Śląsk w Słupsku udowodnił, że nie jest graczem jednego zawodnika, ale gdy ograniczy się poczynania Trice’a, łatwiej go pokonać – mówi.
Trener drużyny ze Słupska nie spodziewa się rewolucji taktycznej przed decydującym, piątkowym meczem.
– Jest zbyt mało czasu. Można zmienić jakieś niuanse, ale ma szans na to, by wywrócić w ciągu 2-3 dni taktykę do góry nogami – ocenia.
Jeśli w piątek Czarni wygrają i po raz pierwszy w historii awansują do finału play-off, rozgrzana do czerwoności Hala Gryfia najprawdopodobniej się uniesie. A kibice ze Słupska będę chyba wówczas zmuszeni wyprodukować kolejny filmik o Mantasie Cesnauskisie. Tym razem podsumowujący jego trenerski wkład w największy w historii sukces klubu.
Produkcja po zakończeniu kariery zawodniczej Litwina, który od kilkunastu lat posiada polskie obywatelstwo, była naprawdę udana.
Michał Tomasik
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>