PRAISE THE WEAR

Marcin Nowakowski: Ambicje sięgają dalej

Marcin Nowakowski: Ambicje sięgają dalej

– Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze wrócić do PLK. Kto wie, czy nie będzie to z Astorią? – mówi Marcin Nowakowski, rozgrywający Enea Astorii Bydgoszcz, która zakończyła udany sezon zasadniczy 1. ligi na pozycji wicelidera.

Marcin Nowakowski / fot. Enea Astoria Bydgoszcz

DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>

Pamela Wrona: 1.liga przekonała się o sile Enea Astorii Bydgoszcz, która sezon zasadniczy zakończyła na świetnej pozycji wicelidera. Obecnie rozgrywasz swoje najlepszy sezon (średnio 12,6 pkt, 3,6 zb, 6,4 as) na tym poziomie. Czy można powiedzieć, że w Bydgoszczy znalazłeś swoje miejsce?

Marcin Nowakowski: Po ostatnich perturbacjach związanych z R8 Basket Kraków, czy dwoma wcześniejszymi sezonami w ekstraklasie, zdecydowanie mogę powiedzieć, że w Bydgoszczy znalazłem swoje miejsce i stabilizację. Klub jest bardzo dobrze zorganizowany, wszystko funkcjonuje tak jak powinno. Przy okazji, wyniki sportowe idą w parze, w związku z czym to była na pewno dobra decyzja.

W ekstraklasie spędziłeś aż 11 sezonów, reprezentując między innymi Polonię Warszawa, Polpharmę Starogard Gdański, King Szczecin czy AZS Koszalin. Czym przekonała cię Astoria?

Przede wszystkim dwuletnim kontraktem, ambitnymi planami, które zakładają awans do ekstraklasy. To nie miał być zespół, który byłby na pograniczu pierwszej ligi, tylko walczący o wyższe cele. Sugerowałem się również opinią na rynku, która świadczyła o tym, że jest to klub stabilny i wypłacalny.

Z czego jesteś najbardziej zadowolony?

Ten sezon jest dla mnie udany. Samo to, że zespół uplasował się na drugim miejscu, a cel, jakim były play-offy wykonaliśmy z nawiązką. Zobaczymy co przyniosą play-offy, bo na pewno chcemy namieszać. Jeżeli chodzi o mnie, moje ambicje sięgają dalej, dlatego mam nadzieję, że uda mi się jeszcze wrócić do PLK. Kto wie, czy nie będzie to z Astorią?

Można powiedzieć, że to jest to, czego nie znalazłeś w żadnym innym klubie?

Ekstraklasa a pierwsza liga to inne światy. W Astorii pod względem organizacyjnym nie ma na co narzekać. Mam bardzo ważną rolę w zespole. Na wyższym szczeblu była większa rywalizacja o każdą minutę. Grałem też w dobrze prosperujących klubach, jednak moja rola nie była tak znaczącą jak teraz i nie byłem postacią, od której na parkiecie aż tyle zależało. To ma dla mnie duże znaczenie.

Jak odnajdujesz się na zapleczu ekstraklasy?

Pierwsze zderzenie z tą ligą wcale nie było takie łatwe, jakby się mogło wydawać. Pierwsza liga, w mojej ocenie jest trochę inna – mniej ułożona, bardziej chaotyczna. Jak ktoś nie miał z nią wcześniej styczności, potrzebuje czasu, aby się do niej przystosować. Wydaje mi się, że nie wszyscy potrafią. Ja czuję się w niej całkiem dobrze, wiem czego mogę się spodziewać, staram się grać jak najlepiej – chyba nie najgorzej mi to wychodzi (śmiech).




Miałeś jakieś obawy przed nadchodzącymi rozgrywkami, w związku z nieudanym sezonem w R8 Basket Kraków?

Wszyscy wiedzą jak zakończył się dla nas sezon w R8. Były szumne plany, a odpadliśmy w ćwierćfinale. Jakby tego było mało, zostaliśmy na lodzie, bez bardzo dużych funduszy, więc miałem spore obawy przed nowym sezonem. Przy wyborze klubu priorytetem była dla mnie organizacja, nie chciałam być ponownie w takiej sytuacji, dlatego zwracałem na to uwagę. Nazywajmy rzeczy po imieniu – nie chciałem, aby znowu mnie ktoś oszukał.

W trakcie sezonu okazało się, że na rolę faworyta trzeba sobie zasłużyć. Aby liga przekonała się o Waszej sile, potrzebowaliście trochę więcej czasu na dotarcie?

Boisko zawsze weryfikuje to, co jest na papierze. Nazwiska mieliśmy dobre, na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że będziemy wygrywać, jednak mieliśmy kilka potknięć, na które złożyło się wiele różnych czynników. Były to przede wszystkim kontuzje – ja zacząłem z kontuzją łydki, Kuba Dłuski miał problemy z plecami. Do tego Grzesiek Kukiełka doszedł do nas w trakcie sezonu.

Byliśmy nowym zespołem, nie byliśmy zgrani i rzeczywiście potrzebowaliśmy więcej czasu na dotarcie. Na pewno to przełożyło się na nasz początek sezonu. Z biegiem czasu zaczęliśmy grać w pełnym składzie, zaczęliśmy się ogrywać, pojawiła się chemia w zespole, zarówno na boisku, jak i poza nim. Powoli zaczęła się tworzyć drużyna, a za tym poszły lepsze wyniki i seria zwycięstw.

Na ławce trenerskiej mieliśmy debiut. Trener Skiba robił wszystko co w jego mocy, aby zespół był jak najlepiej przygotowany. Na pewno nie można mu odmówić, że to on zaprowadził nas na to drugie miejsce w tabeli. Tak jak w każdym nowym miejscu, nie ważne w jakiej dziedzinie, każdy się czegoś uczy – trener uczył się nas, my jego, jego pracy, i trzeba było czasu, aby po prostu to zaskoczyło.

Jak zapatrujesz się na to, że w I rundzie play-off traficie na Biofarm Basket Poznań?

Szczerze mówiąc, w ogóle się na to nie zapatruję. W play-offach mamy i tak 8 najlepszych zespołów, więc jeśli chcesz o coś walczyć, to musisz pokonać każdego. Każdy przeciwnik byłby niewygodny i byłyby to ciężkie mecze. Nie patrzymy co to jest za rywal. Mamy swoje plany, swoje cele i postaramy się je zrealizować.

Na pewno koszykarsko Poznań jest mocnym zespołem. Ma dobrych zawodników i nie będzie łatwo. My jednak zrobimy wszystko, aby wygrać tę serię.

Jestem zaskoczony, że w play-offach zabraknie Jamalex Polonii Leszno, ale z drugiej strony, nie jestem w ogóle zaskoczony, że jest Biofarm Basket Poznań. Odkąd wrócił Marcin Flieger, grają naprawdę fajną i solidną koszykówkę.




Astoria Nowakowskiego i Biofarm Fliegera – patrzysz na to z tej strony, że będzie to również interesująca rywalizacja dwóch lepszych rozgrywających w lidze?

My mamy 12 naprawdę dobrych zawodników gotowych do gry i wydaje mi się, że my, jako zespół, ta cała dwunastka pokaże po prostu, kto jest lepszy w tej rundzie. Nie zwracam uwagi na indywidualne poczynania. Marcin Flieger jest bardzo dobrym rozgrywającym, ma świetne warunki, ale to zespoły wygrywają serie, a nie poszczególni zawodnicy.

Uważasz, że możecie być najpoważniejszym zagrożeniem dla Śląska Wrocław?

Chcemy przejść tę pierwszą rundę – chyba najbardziej się jej obawiam. Poznań, startuje z siódmego miejsca – oni teoretycznie mogą, my musimy.

Postawiliśmy się dwukrotnie Śląskowi, oba mecze były dość wyrównane, mamy długą ławkę, zawodników na każdej pozycji. Uważam, że mamy najbardziej zbilansowany skład. Na pewno spróbujemy się im postawić, ale do tego jeszcze daleka droga.
Cały sezon pokazuje, że zespoły przegrywały u siebie, wygrywały na wyjeździe. Przewaga parkietu ma znaczenie ale nie aż tak duże. Te 3 mecze i tak musisz wygrać, niezależnie od presji.

Pamela Wrona, @Pamela_Wrona

DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>




Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami