REDAKCJA

Marcin Sroka znalazł Ostrów w Łańcucie

Marcin Sroka znalazł Ostrów w Łańcucie

Sokół jest najlepszym zespołem I ligi, a 35-letni skrzydłowy – jego najlepszym strzelcem. W każdej chwili może odejść do innego klubu, ale na razie w Łańcucie wszystko mu się podoba.

(Fot. Facebook.com/PTGSokolLancut
(Fot. Facebook.com/PTGSokolLancut

Znasz się na koszu? – wygrywaj w zakładach! >>

W sobotę, w meczu wagi ciężkiej, Sokół pokonał w Warszawie Legię 65:60. Marcin Sroka długo grał po prostu słabo – rzucał na siłę i pudłował, miał 2/11 z gry w meczu. Ale 11 punktów uzbierał i ważną trójkę w końcówce trafił.

Dopiero potem okazało się, że dzień wcześniej wyszedł ze szpitala. – Dopadł mnie jakiś wirus, było nieciekawie. Ale wszystkie wyniki badań są już dobre, cieszę się, że znów mogę grać – mówił po spotkaniu.

W ośmiu zwycięskich meczach Sokoła Sroka zdobywał średnio po 15,9 punktu oraz 4,6 zbiórki, zwykle wchodząc z ławki. Gra tak, jak zwykle – bije się pod koszem, coś dobije, rzuca z dystansu. Jest Marcinem Sroką, tylko w lidze o niższym poziomie.

Różnica z PLK jest duża, a pod względem umiejętności – zawodników, nawet całych drużyn – ogromna. Gra jest mniej poukładana, jest więcej biegania, choć zdarzają się mecze, w których taktyka ma większe znaczenie – mówi 35-letni gracz.

Niektórzy rywale z dezaprobatą zwracają uwagę na jego cwaniactwo, gierki z sędziami, naciąganie na faule itp. To często przeciwnicy z młodszych, mniej doświadczonych zespołów. – No zgadza się, gram cwaniacko. Ale przecież zawsze taki byłem.

Przez kilkanaście lat grałem w ekstraklasie, czegoś się tam nauczyłem. Wykorzystuję doświadczenie tak samo, jak w PLK, tylko, że w I lidze są zawodnicy słabsi fizycznie, niektóre rzeczy są dla nich nowe – tłumaczy Sroka.

Z pobytu w Łańcucie jest bardzo zadowolony. – Tu jest trochę tak, jak było w Ostrowie za śp. Andrzeja Kowalczyka – rodzinna atmosfera, wszyscy uśmiechnięci, każdy chce pomóc każdemu. Trener robi, co może, by każdy zawodnik czuł się dobrze i tą atmosferą też robimy dobry wynik.

Mamy taką drużynę, że jednego lidera nie ma. Są zawodnicy mniej i bardziej doświadczeni. Ja, moi starsi koledzy, pomagamy młodszym, szczególnie cwaniactwem. Dajmy z siebie wszystko, wiemy, o co walczymy, nieźle nam to wychodzi – mówi Sroka.

W jego kontrakcie z Sokołem jest opcja, która pozwala mu na odejście z klubu w trakcie sezonu. Sroka przyznaje, że telefony do agenta dzwonią, np. z Czech czy Słowacji, ale mówi też: – Jestem po słowie z trenerem Kaszowskim i generalnie nie chciałbym zmieniać klubu w trakcie sezonu.

Jeśli trafi się fajna i konkretna propozycja, to wiemy obaj z trenerem, że mogę odejść. W tej chwili jednak jestem zawodnikiem Sokoła, jest mi w nim dobrze, mamy fajną drużynę, wygrywamy. Jest super, nigdzie się nie wybieram.

ŁC

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami