W kontrakcie z telewizją nie ma konkretnego zapisu, że w tym sezonie w każdy weekend mają być po dwie ligowe transmisje. Jest tylko mowa o bazowym minimum.

Znasz się na koszu? – wygrywaj w zakładach! >>
We wtorek PLK poinformowała, że Polsat – mimo innych wcześniejszych ustaleń – okroił o połowę liczbę ligowych transmisji. Od stycznia mecze PLK będą pokazywane w Polsacie Sport tylko w niedzielę o 12.40, piątkowy termin znika z anteny.
– Polsat poinformował nas, że redukcja wynika ze zmniejszonego budżetu redakcji sportowej na rok 2017. Stacja nie będzie w stanie realizować dwóch spotkań tygodniowo, jak to miało być od stycznia. Z tego co wiemy, zmniejszenie transmisji nie dotyczy tylko koszykówki, podobnie jest w przypadku pozostałych lig które pokazuje Polsat – mówi Marcin Widomski, prezes PLK.
Okazuje się jednak, że dla ligi nie może to być podstawą do jakichkolwiek kroków prawnych, bo umowa nie jest doprecyzowana, jeśli chodzi o rozkład transmisji. – Nie, nie planujemy żadnych działań w kierunku rozwiązania umowy, choć będziemy na pewno chcieli usiąść i rozmawiać z Polsatem o zaistniałej sytuacji.
– W umowie z Polsatem nie ma konkretnego zapisu, że w tym sezonie mają być po dwie transmisje w tygodniu. Kiedy umowa była podpisywana w 2013 roku określono bazowe minimum transmisji, które również w trwającym sezonie zostanie zrealizowane – tłumaczy Widomski.
Prezes PLK nie chciał podać zapisanego w umowie minimum transmisji, zasłaniając się tajemnicą zapisów kontraktu.
Widomski wytłumaczył jednak, jak weszła i zniknęła z ramówki Polsatu druga transmisja, która pojawiła się w poprzednim sezonie 2015/16. – Ona była w pewnym sensie bonusem, decyzją stacji, by pokazywać więcej koszykówki. Produkcja była wtedy po stronie Polsatu. Od stycznia 2017 roku stacja miała przejąć produkcję obydwu transmisji, ale w związku z redukcją kosztów – z jednej rezygnuje.
Jednak już w grudniu PLK miała mniej transmisji w Polsacie. Na początku miesiąca liga nie chciała oficjalnie komentować zmian, teraz Widomski mówi: – PLK przeznaczyła na rok budżetowy 2016/2017 określoną kwotę na produkcję transmisji telewizyjnych. Brak dwóch transmisji w grudniu wynikał z faktu, że nie zmieściły się one w zaplanowanym budżecie.
Poza liczbą transmisji i zmianami w kalendarzu telewizyjnym ligi, pozostają pytania o promocję spotkań. Średnia oglądalność z tego sezonu to w tej chwili tylko 31,5 tys. osób na mecz. – My, wykorzystując własne środki komunikacji, promujemy każde spotkanie. Działania stricte telewizyjne leżą głównie w gestii Polsatu i zapowiedzi spotkań się pojawiają. Oczywiście chcielibyśmy, żeby było ich więcej w głównych serwisach sportowych, ale Polsat transmituje wiele rozgrywek, promocja jest proporcjonalna do liczby godzin i zainteresowania – mówi Widomski.
Klapą okazał się wynik oglądalności świątecznego hitu między PGE Turowem Zgorzelec i Stelmetem Zielona Góra. Spotkanie rozegrane w drugi dzień Świąt o godz. 18, oglądało średnio 35,2 tys. osób, podczas gdy oczekiwania były bliższe temu, co udało się rok wcześniej (106,7 tys. podczas spotkania Rosa – Stelmet, choć w kanale otwartym, a nie zamkniętym jak teraz).
– Promocja świątecznego meczu wyglądała tak, jak rok temu, gdy oglądalność była dobra. Naszą dodatkową inicjatywą było nagranie klipu z kolędą, namówiliśmy do tego kluby, efekt moim zdaniem był bardzo fajny, można było oglądać go w naszych kanałach internetowych i na antenach Polsatu – mówi Marcin Widomski.
PLK, Euroliga, NBA – znasz się na koszu, wygrywaj w zakładach! >>
ŁC