REDAKCJA

Mariusz Piotrkowski – rekord Barkleya bez Achillesów

Mariusz Piotrkowski – rekord Barkleya bez Achillesów

39 punktów i 14 zbiórek, rewelacyjne 18/21 z gry – tak zagrał 33-letni podkoszowy AZS AWF Katowice z Zagłębiem Sosnowiec. Eval na poziomie 51 to rekord w tym sezonie II ligi.

Z górnym rzędzie z nr. 11 – Mariusz Piotrkowski (fot. AZS AWF Romus Mickiewicz Katowice)

James Harden wygrywa w takich butach – sprawdź modele >>

Imię i nazwisko bohatera 14. kolejki rozgrywek pewnie nic wam nie mówi – pisząc szczerze: nam też raczej nie. Mariusz Piotrkowski zaliczył w przeszłości kilka udanych sezonów w I lidze (siedem lat temu notował średnio po 14,7 punktu oraz 5,9 zbiórki), ale sorry – mimo wszystko to gracz anonimowy.

Po sezonach w Dąbrowie Górniczej i Krośnie Piotrkowski wrócił do Katowic i z AZS AWF Romus Mickiewicz buja się między I i II ligą. W tym sezonie notuje najlepsze w karierze 19,5 punktu oraz 9,0 zbiórki na mecz, jest 10. strzelcem ligi.

W niedzielę 33-letni gracz, który mierzy 198 cm wzrostu i jest silnym skrzydłowym, rozegrał jeden z najlepszych pod względem statystycznym meczów sezonu we wszystkich ligach – trafił 17 z 20 rzutów za dwa, wykorzystał jedyny rzut za trzy, miał 2/2 z linii. W sumie zdobył 39 punktów, zanotował 14 zbiórek, miał 2 asysty i tylko jedną stratę w blisko 36 minut na boisku. Miał eval 51, a jego zespół pokonał Zagłębie 92:68.

I to byłoby wszystko, co bylibyśmy w stanie napisać o Piotrkowskim, gdyby nie ciekawy wpis na zapomnianym blogu o AZS AWF Katowice. Notkę z września 2014 roku przeklejamy w całości, jest dobrze:

***

Numer na koszulce: jeszcze nie ma
Pozycja na boisku: Charles Barkley 2 ligi
Wzrost: Charles Barkley
Waga: Charles Barkley
Pseudonim: Pietrek, Mario
Ulubione zagranie: byle od desuni
Ulubiony film: Biali nie potrafią skakać

Mariusz to jeden z najbardziej doświadczonych zawodników hasających radośnie po polskich parkietach. Swoją karierę rozpoczynał nie gdzie indziej niż w osławionej Rudzie Śląskiej. Jednak kiedy zamiast solidnego kontraktu zaproponowano mu pół etatu na Ocynkowni miarka się przebrała.

Wziął udział w kilku prestiżowych campach dla skoczków wzwyż w celu poprawienia swojego wyskoku dosiężnego, gdyż zawsze marzył o podniebnych lotach zakończonych solidną paczką. Jednakże wszystko to jak krew w piach, gdyż Mariusz cierpi od dziecka na zanik ścięgna Achillesa w obydwu nogach przez co zweryfikował swoje plany. Swój kunszt podkoszowego wyrobnika oparł na solidnej zasłonie, szybkim ścięciu pod kosz, twardym łokciu i heblu od desuni.

Po przenosinach do Katowic związał się z tamtejszymi klubami na prawie całą swoją karierę, stopniowo budując swoją markę. Mariusz to – posługując się nomenklaturą Ahmyda – “etatowy Judasz” AZS-u. My nazwiemy go po prostu dezerterem. Jest to bodaj zawodnik z najdłuższym stażem w drużynie, który mimo tego w ostatnim czasie skutecznie migał się od gry w ukochanych barwach wybierając pobyt w mało znaczących pierwszoligowych klubach.

W ubiegłym sezonie reprezentował barwy lokalnego rywala z Gliwic, statystyk nie będziemy tu przytaczać gdyż nie zasilały one konta naszej ukochanej drużyny co stanowi pewną ujmę dla Mariusza. Jednakże co się odwlecze to nie uciecze i po raz kolejny Pietrek wraca do zespołu AWF-u niczym syn marnotrawny z przypowieści witany przez zarząd i kołcza Micziego otwartymi ramionami i suto zastawionym stołem w barze “Olimp”.

ŁC

James Harden wygrywa w takich butach – sprawdź modele >>




Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami