Złagodzenie systemu weryfikacji rozliczeń między klubami i zawodnikami w PLK oznacza, że liga nie tylko zgadza się na zamiatanie problemu pod dywan. Ona wręcz stara się to zamiatanie nierzetelnym klubom ułatwić.
Wielka obniżka – nie przegap rewelacyjnych cen w Sklepie Koszykarza! >>
– Człowieku, u nas zaległości to tylko 2 miesiące. Jesteśmy wniebowzięci z powodu takiej sytuacji, nikt oczywiście nie narzeka – mówił pod koniec sezonu znany polski zawodnik. PLK w pigułce.
Z nieoficjalnych rozmów i wypowiedzi „nie do druku”, że sytuacja z zaległościami w wypłatach jest ostatnio najgorsza od kilku lat. Przybyło klubów z problemami, opóźnienia są dłuższe, wymuszonych ugód jest więcej. Pojawiły się pierwsze wyroki z BAT, spodziewane są następne.
Co robi profesjonalna liga w tej sytuacji? Tak jest, oczywiście liberalizuje weryfikację!
Zgodnie z nowym regulaminem ligi, zamiast aktualnych rozliczeń klubów z zawodnikami, będą obowiązywać ewentualne wyroki międzynarodowego (BAT) i krajowego (Koszykarski Trybunał Arbitrażowy) sądu. Na wyroki te trzeba będzie czekać (np. BAT wydaje je co pół roku), a proces wiąże się z wstępnymi wydatkami także dla koszykarza, który przecież czeka na zaległe pieniądze. Klub, który nie płaci zobowiązań w terminie, będzie mógł więc bezkarnie miesiącami przeciągać ten proceder.
Nie tylko jest to przyznanie się przez ligę do porażki z systemem, który obowiązywał przez poprzednie lata. W dodatku bowiem, zamiast ten system naprawić i uszczelnić, uznano, że wygodniej było po prostu go zlikwidować, aby problem sam zniknął.
W efekcie PLK wdraża rozwiązanie korzystniejsze dla strony, która często nie jest w porządku (wiele klubów), jednocześnie jeszcze bardziej pogarszając pozycję strony (zawodnicy), która jest zazwyczaj stratna. W normalnym świecie byłoby to niewyobrażalne.
Bezsensownie rozdętej lidze bardzo dobrze by przecież zrobiło, gdyby czasowo wypadło z niej kilka zespołów, które grają za wirtualne pieniądze, albo nie są na tyle profesjonalne, aby zapłacić swoim pracownikom na czas. Reszta nierzetelnych zostałaby zaś zmuszona do wprowadzenia porządku w papierach. Ligowi i związkowi działacze to z pewnością wiedzą, tylko po prostu mają inne priorytety.
Sami koszykarze też są trochę temu winni. Polaków jest prawie 200 w PLK, a co przez lata zrobili, aby tę sytuację zmienić? Dlaczego nie ma nikogo, kto wyjdzie na środek i pod nazwiskiem powie, jak jest? I pomoże ukrócić proceder? Dlaczego nie udaje się zawodnikom jakkolwiek zorganizować, aby mieć organizację wywierającą presję na ligę i kluby?
Przyzwyczajeni do protekcjonistycznych przepisów gracze nadal uważają, że lepiej dla ich przyszłości i pracy będzie siedzieć cicho; potulnie czekać miesiącami na zaległe należności; rolować jedną ugodę następną ugodą i co najwyżej czasem anonimowo szepnąć słówko do mediów o tym, jakie to krzywdzące.
Bez urazy, ale twardzi przecież na boisku, zawodowi sportowcy, w tej sprawie zachowują się jak ofermy.
Tomasz Sobiech
Wielka obniżka – nie przegap rewelacyjnych cen w Sklepie Koszykarza! >>