Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Aż 46 punktów w pięciu meczach, a do tego fantastyczny występ w pojedynku o brązowy medal i rzut równo z syreną na zwycięstwo. Przemysław Zamojski na mistrzostwach Europy w Paryżu był zdecydowanie jednym z najlepszych zawodników i na koniec turnieju rzeczywiście znalazł się w gronie trzech najlepszych graczy obok Miroslava Pasajlica (MVP) z Serbii i Aurelijusa Pukelisa z Litwy.
Zamojski z dużą przewagą był najlepszym strzelcem zawodów – w pięciu spotkaniach zapisał na konto łącznie aż 46 oczek, czyli o 13 więcej niż drugi w tej klasyfikacji Pukelis. 34-latek znakomicie odnalazł się w roli lidera polskiej reprezentacji, świetnie zastępując w tej roli Michaela Hicksa, który dość niespodziewanie do Paryża nie poleciał (w jego miejsce powołano Łukasza Diduszko).
Polacy bez Hicksa i tak poradzili sobie jednak bardzo dobrze, zdobywając brązowy medal – to pierwszy krążek w historii występów polskiej kadry na mistrzostwach Starego Kontynentu. O wszystkim zadecydował mecz o trzecie miejsce przeciwko Rosji, w którym to Polacy – głównie za sprawą Zamojskiego – odrobili w końcówce straty i wygrali 19:18.
W pewnym momencie polska kadra przegrywała już 14:18, ale zdołała odrobić straty, a decydujące punkty równo z końcową syreną zdobył właśnie Zamoj. „To kwestia charakteru i serca. Walczyliśmy do ostatniej akcji” – mówił w pomeczowym, emocjonalnym wywiadzie bohater kadry, udowadniając w Paryżu, że Polska w koszykówce 3×3 nadal pozostaje jedną z najlepszych europejskich reprezentacji.
Złoto przypadło – już po raz trzeci z rzędu – Serbii, która w finale wygrała 20:14 z Litwą, czyli z pogromcami Polaków w półfinale. Kluczową rolę w ostatnim i najważniejszym meczu turnieju odegrał wspomniany Pasajlic, zdobywając przeciwko Litwie osiem oczek (najwięcej w zespole), co pozwoliło mu zgarnąć nagrodę dla MVP paryskich zawodów.
TK
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>