
fot. Andrzej Romański / plk.pl
Ostatnio w Łańcucie i Lublinie nie jest zbyt kolorowo. Sokół przegrał trzy poprzednie mecze i jest jedną z najsłabszych drużyn w tabeli. Start z czterech ostatnich spotkań wygrał tylko jedno, rzutem na taśmę awansował do Pucharu Polski, ale później wypadł z czołowej ósemki. Dwóm drużynom bardzo zależało na wygranej. Dodatkowo, wszyscy czekali na kolejny występ nowego zawodnika gospodarzy – Ikechukwu Nwamu, który świetnie zagrał w meczu z Anwilem.
Gra w pierwszej kwarcie mogła się podobać kibicom. Rywalizacja była wyrównana i prowadzona w dobrym tempie. Start prowadził 20:16 i w drugiej części wyraźnie powiększył różnicę, gdyż Sokół nie wytrzymał tego tempa. Dwie trójki Treya Wade’a, seria 12:0 i zrobiło się już znacząca przewaga na korzyść Startu. Goście wygrali drugą kwartę 26:11 i wypracowali nawet do 20 punktów zapasu.
W trzeciej kwarcie Start prowadził nawet 70:42. Lublinianie dość mocno rozluźnili się w ostatniej odsłonie, którą przegrał aż 16:30. To jednak nie pozbawiło drużyny Artura Gronka pewnego triumfu. Goście zwyciężyli 88:78 i odnieśli 10. wygraną w sezonie. W liczbie zwycięstw zrównali się z MKS-em, Dzikami, Arrivą Polskim Cukrem oraz Spójnią.
Sokół rozkręcił się dopiero w ostatniej kwarcie i przy skuteczności 38% z gry nie miał szans na zwycięstwo. Ikechukwu Nwamu po słabym wejściu w mecz później zaczął trafiać i zakończył spotkanie z dorobkiem 19 punktów. Jeśli można wyróżnić kogoś w zespole Marka Łukomskiego, to jest to również Adam Kemp, który zdobył 16 oczek (7/7 z gry). Na przeciwnym biegunie jest Terrell Gomez, który miał tylko 5 punktów przy skuteczności 1/7 z gry.
Koszykarze Startu potrafili znaleźć drogę do kosza w Łańcucie w rzutach z dystansu. Trafili 14 z 32 trójek – najwięcej (4) Jakub Karolak, który zdobył 16 punktów. Oczko mniej zanotował Jabril Durham, który miał także 9 asyst i 8 zbiórek. Do tego – 14 punktów Liama O’Reilly’ego i 13 punktów Treya Wade’a.
Autor tekstu: Kamil Karczmarek