
Nowa oferta powitalna PZBUK – darmowy zakład 50 zł.! >>
Poprzedni sezon niestety był dla Michała Kolendy (rocznik 1997) stracony z powodu kontuzji. Uraz był na tyle poważny, że mógł on mocno wpłynąć na dalszą karierę skrzydłowego Trefla. Wygląda jednak na to, że wszystko idzie w dobrym kierunku, a Michał z miesiąca na miesiąc staje się lepszym koszykarzem.
Podobnie jak przed kontuzją, w Treflu w tym sezonie gra dużo i często wychodzi w pierwszej piątce. Nie ma wątpliwości, że indywidualnie jest w wyjściowym ustawieniu najlepszym obrońcą na obwodzie, a i może nawet w całym zespole (Jeff Roberson jest mocnym konkurentem).
Z zadań defensywnych wywiązuje się wzorowo, a może być jeszcze lepiej – wraz z nabraniem większej masy mięśniowej, a co za tym idzie z większą fizycznością, będzie w stanie przeciwstawić się także nieco cięższym skrzydłowym i lepiej walczyć o zbiórki.
Pozycja w zespole Michała jest już znacząca, jednak może być jeszcze większa. Wszystko za sprawą wysokiej efektywności gry w ataku. Kolenda trafia 47% rzutów za 3 punkty (rewelacja) i 64% rzutów za 2. Oczywiście, jego pozycje często są w miarę otwarte, ale i tak zawodnik grający na takiej skuteczności to skarb.
Mimo takich procentów, Michał oddaje co mecz niecałe 6 rzutów. Być może to dobry czas, by grę w ataku bardziej skierować pod niego, tym bardziej że niektóre rzuty (a oddaje ich wiele) Carlosa Medlocka są po prostu złe.
merykanin nie ma najgorszych skuteczności (ponad 50% za 2, 35% za 3), to jednak monopolizacja niektórych fragmentów gry przez niego nie służy płynności gry w ataku całego zespołu. Nawet jeśli Michał będzie oddawał nieco trudniejsze rzuty, a jego skuteczność pójdzie w dół, to lekka zmiana w rozłożeniu rzutów w zespole z Sopotu raczej nie zaszkodzi.
GS
.