– Miesiąc po Superpucharze, po rozegraniu kilka spotkań w ekstraklasie i w Lidze Mistrzów, nasza gra wygląda płynniej w obronie i ataku – przed regionalnymi derbami z Polskim Cukrem Toruń mówi Michał Michalak, strzelec Anwilu Włocławek.
Kolekcja Mitchell & Ness – NBA za jakim tęsknisz! >>
Piotr Alabrudziński: Polski Cukier Toruń był waszym pierwszym przeciwnikiem w oficjalnych meczach tego sezonu. Dla pana Superpuchar nie był zbyt udany. Co się do tego przyczyniło?
Michał Michalak: Indywidualnie rzeczywiście miałem słaby występ. Pierwsze spotkanie, trochę słabiej wszedłem w mecz, nie trafiłem kilku rzutów. Ciężko jednoznacznie wskazać przyczynę. Na pewno jako zespół chcieliśmy zagrać dobrze i wygrać Superpuchar, ale nie wyszło nam, mimo że praktycznie przez całe spotkanie prowadziliśmy i drużynowo, jak na tamten moment sezonu, graliśmy w miarę OK.
Wtedy byliśmy zespołami na różnym etapie rozgrywek: Toruń był już od dłuższego czasu w rytmie meczowym, grał wcześniej spotkania o stawkę w Lidze Mistrzów, a dla nas tak właściwie to było pierwsze spotkanie o coś. Wiadomo, że mamy swoje systemy w obronie i ataku, i w tamtym momencie jeszcze nie graliśmy tego, co byśmy chcieli. Przegraliśmy Superpuchar, ja zagrałem słabo i na pewno byliśmy rozczarowani swoją postawą.
Ostatnio w EBL był mecz z Treflem Sopot, w którym też kiedyś występowałeś. Potem w Superpucharze, czy teraz w sobotę, derby z Polskim Cukrem. Czy dla mecz przeciwko drużynie, której byłeś częścią, jest w jakiś sposób szczególny?
Wydaje mi się, że już nie, to mecz jak każdy inny. Do Sopotu fajnie było wrócić ze względu na to, że spędziłem tam dużo czasu, bo aż 3 lata w początkach mojej kariery. To był taki sentymentalny powrót do hali, w której się grało kilka lat.
Te drużyny tak naprawdę teraz są już inne i myślę, że nie ma większej różnicy, jeżeli się patrzy ogólnie. Nie przywiązuję szczególnej wagi. Dla mnie to kolejne spotkanie, które chcę wygrać.
Czy ma pan jakieś szczególne wspomnienie z gry w Polskim Cukrze Toruń?
Ciężko tak na szybko przywołać jakieś wspomnienia. Sezon jako sezon był średni, ze względu na to, że zakończyliśmy go w ćwierćfinale, a w nawiązaniu do tego, co graliśmy przez cały rok, było to rozczarowaniem.
Najlepiej z czasu pobytu w Toruniu kojarzy mi się to, że w trakcie tamtego sezonu urodziła się moja córka. Życiowe wspomnienie, które człowiekowi na długo zostaje w pamięci.
Swoją drogą chyba najpiękniejsze. Dziś reprezentuje pan Anwil Włocławek. Jako drużyna jesteście mądrzejsi o mecz z Toruniem i każdy kolejny. Gdzie są mocne strony “Twardych Pierników”?
Polski Cukier jest teraz trochę inną drużyną ze względu na to, że Przemek Karnowski już wszedł w rytm meczowy. Wtedy to było jego pierwsze spotkanie w drużynie z Torunia. Na pewno są więc silni pod koszem. Mają dwóch centrów, którzy stwarzają duże zagrożenie, przede wszystkim właśnie Przemka z jego gabarytami i na to musimy być przygotowani.
Mają też zestaw obwodowych, którzy grają z piłką, kreują, lubią biegać do szybkiego ataku. Będziemy musieli zatrzymać ich p’n’r, których grają dużo, ale też to, że mogą rzucić piłkę na dół, żeby tyłem do kosza zagrał Aaron Cel, czy Przemek Karnowski. Są wszechstronną, zbilansowaną drużyną.
Wracając jeszcze do tego pierwszego meczu, graliśmy dobrze, ale w drugiej połowie szwankował nasz atak. Postawili strefę, a my nie tyle nie byliśmy na to przygotowani, co źle zareagowaliśmy. Teraz jest miesiąc później, rozegraliśmy kilka spotkań w ekstraklasie i w Lidze Mistrzów, nasza gra wygląda płynniej w obronie i ataku. Na to spotkanie będziemy w 100% przygotowani na Polski Cukier pod względem taktycznym i fizycznym.
Dla kibica takie dodatkowe smaczki, np. to, że są derby, jest kolejną motywacją, żeby przyjść na mecz, wspierać drużynę. A czy do pana jako zawodnika, to “napięcie” kibiców jakoś dociera?
Przede wszystkim dla nas to będzie spotkanie, które chcemy wygrać, bo gramy u siebie i to z silnym przeciwnikiem, ale pamiętam też, że od momentu jak grałem w Polskim Cukrze ta rywalizacja w Kujawsko – Pomorskiem, pomiędzy Toruniem a Włocławkiem, zaczęła się kreować. To dwa silne, sąsiadujące ze sobą kluby, walczące o medale. Pod względem kibicowskim rywalizacja na pewno duża.
Kibice z Włocławka zawsze tłumnie pojawiali się w Toruniu, a wiadomo, że teraz w naszej hali zawsze możemy liczyć na komplet. Te wszystkie czynniki składają się na to, że na parkiecie będziemy chcieli pokazać, udowodnić naszą wyższość, a myślę, że atmosfera będzie gorąca i będziemy mogli liczyć na tym meczu na naszych fanów.
Piotr Alabrudziński, @PulsBasketu
Kolekcja Mitchell & Ness – NBA za jakim tęsknisz! >>