Jakub Kłyszejko: W pierwszej połowie Finowie niesamowicie karali was „trójkami” z otwartych pozycji. Planem na ten mecz było zostawienie im miejsca w narożnikach?
Michał Michalak, reprezentant Polski po meczu z Finlandią: – Mieliśmy świadomość, że ich główną bronią w ataku są „trójki”. Wiedzieliśmy, że grają bardzo dynamiczną koszykówkę, gdzie jest dużo ruchu. Naszym głównym założeniem było ograniczenie Lauriego Markkanena i Sasu Salina. W pewnym momencie trafiali praktycznie wszystko i wyszli na bardzo wysokie prowadzenie. My mieliśmy duży problem w ataku, aby poradzić sobie z ich naciskiem. Zdobyli sporo łatwych punktów i skończyło się, jak skończyło…
Co można było zrobić lepiej w obronie?
– Wszystko wyglądało trochę tak, że my się męczymy, a im gra przychodzi łatwo. Oni wywierali presję na całym boisku przez 40 minut. Staraliśmy się, ale nasza obrona nie była efektywna. Szczególnie w pierwszej połowie Markkanen dostawał dużo piłek i zdobywał łatwe punkty. Potem grało im się znacznie łatwiej. Pozostałym Finom również było zdecydowanie łatwiej. Wszyscy zaczęli trafiać, a zespół złapał wiatr w żagle. Wynik obrazuje to, co działo się na parkiecie.
Lauri Markkanen czymś was dzisiaj zaskoczył?
– Ciężko, żeby czymś zaskoczył. Jego parametry, warunki fizyczne i umiejętności pozwalają na oddawanie rzutu z każdej pozycji. Takiemu zawodnikowi trzeba starać się ograniczyć rzuty, żeby były jak najtrudniejsze. Zrobił swoje, ale też Salin dołożył swoje „trójki”, które bardzo napędzały grę Finlandii. Jeżeli on trafia, to obrona skupia się na nim i też pozostali mają wolne pozycje. Wszystkim gra się znacznie łatwiej.
Skąd pojawił się u was dość szybki brak wiary? Można było zauważyć, że dość szybko opuściliście głowy.
– Po wczorajszym meczu powinno być nieco inaczej. Byliśmy nastawieni, że chcemy wygrać kolejne spotkanie. Czuliśmy, że jesteśmy naprawdę w dobrym flow. Wyszło inaczej. Czy był to brak wiary? Nie wydaje mi się, że nie wierzyliśmy. Po przebiegu meczu widać, że niewiele się nam kleiło. W spotkaniu z Czechami rzuty wpadały, teraz nie. Mieliśmy też problem z ustawieniem akcji. Nie kreowaliśmy łatwych pozycji, a jak już się pojawiały, to nie trafialiśmy. Szkoda niewykorzystanych rzutów wolnych w pierwszej połowie. Wynik mógł być znacznie niższy, a tak to odjeżdżał nam z minuty na minutę.
Po takim spotkaniu ten dzień wolny chyba bardzo się wam przyda?
– Oczywiście. Obejrzymy ten mecz, przeanalizujemy błędy i będziemy gotowi na Izrael. W pierwszej połowie mieliśmy „ciężkie nogi”. Sporo kosztowało nas spotkanie z Czechami. Turniej dopiero się rozkręca. Wierzymy w siebie i liczymy, że poniedziałek będzie dużo, dużo lepszy.
Jakub Kłyszejko, TVP Sport
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>