W każdym meczu tego sezonu miał 10 lub więcej asyst. Jego rekord to aż 20, a średnia – 13,1. Miał już triple-double, teraz musi ograniczyć straty.

Koszulki, buty, bluzy – nowa NBA już w Sklepie Koszykarza >>
OK, to tylko II liga, w której statystyczne wybryki zdarzają się całkiem często, ale w przypadku Michała Warchowskiego, niespełna 24-letniego rozgrywającego Domino Inowrocław, nie ma mowy o przypadku. Gość po prostu jest inowrocławskim Johnem Stocktonem, w tym sezonie ma więcej asyst (157) niż punktów (124).
– Wie pan, w II lidze nie jest tak ciężko o te asysty, a na dodatek u nas w zespole jest dwóch, trzech graczy, którzy dobrze rzucają z dystansu i często trafiają, gdy podam im na czystą pozycję. Poza tym lubię też grać pick and rolle, a nasi wysocy je czują, wiedzą, kiedy wbiec pod kosz, czekają na podania – mówi nam mierzący 185 cm wzrostu rozgrywający.
Wychowanek Kasprowicza Inowrocław w II lidze gra już czwarty sezon – najpierw, jeszcze jako nastolatek, zaliczył epizody w 13 meczach Noteci, od 2015 roku reprezentuje Domino. W pierwszym sezonie miał średnio 6,7 asysty, w drugim już 8,3, a teraz świetne 13,1.
Między Notecią i Dominem Warchowski grał też jednak w III lidze. – Potrzebowałem tego, bo w II lidze przesiedziałem praktycznie cały sezon na ławce i musiałem się odbudować. To się udało, przyszła propozycja z Domino od trenera Żełudoka i gram już u niego trzeci sezon.
W minionych rozgrywkach Warchowski miał już mecz, w którym zanotował 15 asyst, w obecnym zeszłoroczny rekord pobił już trzykrotnie (16, 17, 20). Miał też triple-double – 21 punktów, 11 zbiórek i 14 asyst z Sokołem Międzychód.
– Te asysty to u mnie coś normalnego, ja od młodości byłem nakręcany, by jak najczęściej rozdawać piłki. Trener zachęcał mnie do tego, bym wciągał do gry cały zespół – mówi Warchowski.
– Michał ma serce do koszykówki, chce wygrywać, dobrze podaje, ale brakuje mu rzutu, no i popełnia za dużo strat – mówi o swoim graczu Żełudok. – Co z tego, że zrobi 15 asyst, jak popełnił przy tym 7 strat?
Straty to rzeczywiście duży problem Warchowskiego – średnio jest ich aż 5,9 w meczu, trzykrotnie zdarzyło się, że było ich więcej niż punktów. W spotkaniu z Tarnovią rozgrywający Domino miał aż 10!
– Tak, tak, straty to mankament. Za dużo wymyślam, kombinuję, sam sobie utrudniam grę – przyznaje zawodnik. – Mam też problem z rzutem. Kiedyś było lepiej, ale po tym, jak złamałem rękę, mój rzut stracił moc – dodaje Warchowski, który ma dobre 50 proc. skuteczności rzutów z gry, ale mógłby poprawić trójki (36 proc.).
A jego Domino wygrało trzy ostatnie mecze i z bilansem 9-4 zajmuje trzecie miejsce w grupie A II ligi.
ŁC
Koszulki, buty, bluzy – nowa NBA już w Sklepie Koszykarza >>