REDAKCJA

Mike Taylor – awans to też jego wielki sukces

Mike Taylor – awans to też jego wielki sukces

Amerykański trener był już powszechnie zwalniany ze stanowiska, ale przetrwał, a teraz zanotował największe osiągnięcie w swojej karierze. Poprowadzi reprezentacje Polski na Mistrzostwach Świata i wtedy zobaczymy, co dalej.

Mike Taylor / fot. A. Romański, PZKosz

Oficjalne produkty reprezentacji Polski – tylko w Sklepie Koszykarza >>

Największy sukces w karierze

Dotąd największym osiągnięciem Mike’a Taylora było wprowadzenie do Bundesligi zespołu Ratiopharm Ulm w 2006 roku. W Niemczech pracował jeszcze kilka kolejnych lat, potem był trenerem na zapleczu NBA (m.in. Maine Red Claws) i asystentem w reprezentacji Czech, by w 2014 roku objąć polską kadrę.

Okresu jego dowodzenia naszą reprezentacją nie można uznać za pasmo sukcesów. Nie można także powiedzieć, że jakoś bardzo rozczarował, choć Eurobasketów na pewno nie zaliczy do udanych.

W końcu jednak przyszedł czas na sukces. Historyczny dla Polski, bo to pierwsze Mistrzostwa Świata od 52 lat na których się znajdziemy, ale także wyjątkowy dla samego Taylora.

To największe osiągnięcie w karierze amerykańskiego szkoleniowca. Ani awans na Eurobasket, ani wejście do Bundesligi nie równa się z wprowadzeniem drużyny na Mistrzostwa Świata i to drużyny, która faworytem do awansu wcale nie była.

Atmosfera kluczem

Mike Taylor zawsze był chwalony przez swoich współpracowników, jak i przez koszykarzy za wprowadzenie znakomitej atmosfery do zespołu. Jego pozytywne, typowo amerykańskie podejście do wszystkiego w naszych realiach wyglądało czasem groteskowo i przerysowanie, ale właśnie w tym tkwił jego sposób na stworzenie drużyny.

Zgrupowania kadry stały się miejscem, gdzie wszyscy chętnie przyjeżdżali. To w dużej mierze dzięki temu w kadrze zobaczyliśmy jeszcze Macieja Lampe i AJ-a Slaughtera, czyli kluczowych zawodników w przełomowej końcówce tych eliminacji.

Dla Taylora, poza małymi wyjątkami, zawodnicy chcieli grać, co nie zawsze w przypadku trenerów kadry bywa regułą. Przy tak krótkim czasie na treningi i przygotowanie, grupa jaką stworzył Amerykanin musiała sobie ufać i musiała chcieć ze sobą współpracować – obie te rzeczy udało się uzyskać.

To właśnie odróżniało kadrę Polski od Chorwatów w największym zwycięstwie zespołu Taylora w tych eliminacjach, a może w całej jego przygodzie z kadrą. Na tle Polaków Chorwaci wyglądali na zbieraninę niepasujących do siebie elementów, mimo że w składzie byli gracze z NBA tacy jak Bogdan Bogdanović i Dario Sarić.

Wygrana w Gdańsku z chorwackim gwiazdozbiorem to zwycięstwo z gatunku my mogliśmy, oni musieli. We wcześniejszych tego typu pojedynkach Polakom nie udawało się ogrywać faworytów.




Awans z gwiazdką

Jeszcze rok temu większość osób interesujących się kadrą chciała zwolnienia Taylora, były o tym artykuły także na PolskiKosz.pl. Nie było w tym nic dziwnego – reprezentacja zawiodła na Eurobaskecie, a porażka z Węgrami w pierwszej fazie eliminacji była po prostu wstydliwa.

Kadra nie grała na miarę oczekiwań, kiedy przychodziły gorsze momenty w trakcie spotkań, drużyna Taylora nie potrafiła się z chwilowego kryzysu podnieść i odblokować. Nie udawało się efektywnie wykorzystywać na boisku nawet takich naszych atutów, jak Adam Waczyński. Zastrzeżenia były także do selekcji, bo chociażby z uporem maniaka pomijany był dość długo Kamil Łączyński, który na miejsce w “12” po prostu zasługiwał.

PZKosz wytrzymał presję, a trochę też nie miał wyboru, nie mogąc sobie na zmianę pozwolić. Amerykanin pozostał na stanowisku i dziś trzeba przyznać, że taka decyzja się opłaciła – cel postawiony przed kadrą został spełniony.

Sam stałem po stronie osób chcących zmiany na stanowisku trenera reprezentacji. Kadra zawodziła pod względem wyników i samego stylu. Ostateczny wynik w tych eliminacjach jednak Amerykanina obronił.

Nie można także zapominać, że okienka FIBA najzwyczajniej w świecie nam sprzyjały. To Polacy w naszej grupie mieli dostępnym drugi najlepszy skład i potencjałem kadrowym ustępowali tylko Litwinom. Bycie faworytem w wyjazdowym meczu z Chorwacją najlepiej tego dowodzi.
Nie jest to deprecjonowanie osiągnięcia Taylora, a realna jego ocena. Gdybyśmy na Mistrzostwa Świata z takiej grupy nie awansowali, to byłoby to rozczarowanie. Awans jest sukcesem zapisanym z gwiazdką, ale kto o tym będzie za kilka lat pamiętał.

Oko na młodość

Cieszy ostatnio w pracy Taylora konsekwentne pokazywanie młodym graczom, że kadra na nich czeka i nie jest to perspektywa odległa. Łukasz Kolenda był w meczowej 12 w jednym z okienek, Aleksander Dziewa ostatnio otrzymał jasny sygnał, że już jest na radarze selekcjonera, a przecież z pierwszym zespołem trenował także Aleksander Balcerowski.

Pojawiali się także nieco starsi – Marcel Ponitka i Dominik Olejniczak. Małe gesty, ale budujące wiarę w siebie tych koszykarzy i zachęcające do dalszej ciężkiej pracy oraz zauważalne także przez kibiców i dziennikarzy.

Wielka scena

Mistrzostwa Świata to wielkie okno wystawowe na świat. To do Chin zjadą się największe osobistości koszykówki, pojawi się mnóstwo mediów i klubowych ekspertów. To ogromna szansa dla zawodników na pokazanie się i wywalczenie transferu, czy nowego, lepszego kontraktu.

To także spora szansa dla trenera, który aktualnie pracuje na zapleczu Bundesligi. Jednym dobrym meczem na takiej imprezie można na siebie zwrócić uwagę i zbudować o sobie opinię na lata.

Polacy do Chin pojadą po przygodę, bo przecież nie ma co marzyć o medalu. Dla większości zawodników to będzie jedyna okazja w życiu do gry przeciwko najlepszym koszykarzom na świecie, którzy na co dzień rywalizują w NBA. Trafienie na gwiazdorską Australię, Kanadę, czy nawet USA jest naprawdę możliwe.

Panie prezesie, zadanie wykonane

Mike Taylor zasłużył na pochwałę, zasłużył także na premię, ale nie popełniajmy błędu z przeszłości. O następnych latach pomyślmy po mundialu. Przedłużeniem kontraktu przed ważną imprezą jest rzadko spotykane i, jak się potem okazało, mało skuteczne.

Na dziś pozycja Taylora jest niepodważalna, a jego praca obroniła się. Ze spokojem zobaczmy jak przygotuje drużynę do Mistrzostw Świata, jak razem z nią podczas nich wypadnie i dopiero wtedy zastanawiajmy się, co dalej.

Grzegorz Szybieniecki

Oficjalne produkty reprezentacji Polski – tylko w Sklepie Koszykarza >>




Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami