Być może najlepszy blokujący w NBA występuje w drużynie, którą prawdopodobnie dawno przestałeś oglądać. Mitchell Robinson wyrósł na prawdziwą opokę, pozwalając kibicom Knicks na zniesienie kolejnych porażek drużyny z Nowego Jorku i dotrwanie do loterii draftu.

DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>
Najbardziej imponująca sekwencja Mitchella Robinsona miała miejsce podczas lutowej wizyty Orlando Magic w Madison Square Garden, która w pigułce pokazała atletyczne możliwości 20-latka.
Na początku 2. kwarty Magic zdecydowali się na rozegranie niewyszukanej akcji po koszyczku – Aaron Gordon wybiegł do hand-offa i na zasłonie, na której doszło też do przekazania piłki zgubił swojego obrońcę, dzięki czemu wydawało się, że będzie miał dogodną pozycję do rzutu za 3. Mógł wprawdzie spodziewać się zmiany krycia, ale nie był już w stanie przewidzieć tego jak szybko ta zostanie wykonana. Zanim Gordon zdążył oddać rzut, tuż przed nim pojawił się Robinson, który zablokował próbę skrzydłowego Magic.
Piłka pozostała na parkiecie i po dodatkowym podaniu jeszcze raz znalazła się w rękach Gordona. Knicks trzymali się pojedynków, które stworzyły się przy wcześniejszej zmianie krycia, w związku z czym Gordon ponownie był pilnowany przez Robinsona. Mając z tyłu głowy poprzednią sytuację, zawodnik Magic tym razem nie zdecydował się na rzut za 3, a postawił na natychmiastową próbę ścięcia do kosza.
Gordon chciał w ten sposób złapać Robinsona minimalnie poza pozycją – ten chwilę wcześniej wyszedł do delikatnej pomocy – lecz center Knicks, dzięki dobrej pracy stóp, doskoczył na czas do swojego rywala. Robinson przykleił się do wjeżdżającego przeciwnika i drugi raz w ciągu kilku sekund, już pod obręczą, zablokował rzut Gordona.
Piłka znowu została w grze.
Z opisanej sytuacji warto zwrócić uwagę na dwa elementy.
Pierwszy to regularne utrzymywanie piłki na parkiecie – takie bloki będą miały większą wartość dla drużyny niż te, po których piłka zostanie wysłana na aut.
Drugi to rzadka umiejętność blokowania trójek.
Robinson zablokował 17 – najwięcej w NBA – rzutów za 3, o dwa więcej niż drugi pod tym względem Ben Simmons, mimo że obu dzieli różnica ponad 1250 rozegranych minut. Jest też pewnie jedynym zawodnikiem, któremu w tym sezonie udało się zablokować step-backi Jamesa Hardena – dwa razy – i Luki Doncicia.
W blokowaniu rzutów za 3 znacznie pomaga 216 centymetrów wzrostu i 224-centymetrowy zasięg ramion, choć nie tłumaczy to imponującej skoczności i szybkości, z którą Robinson potrafi pokrywać przestrzeń.
Gdy dojdzie do zmiany krycia, przez którą wysoki Knicks jest wyciągany na dystans, Robinson ma tendencję – typową dla centrów – by skracać przestrzeń i przesuwać się bliżej kosza. Podanie do pozostawionego strzelca otwiera potencjalną trójkę dla rywali, jednak Robinson jest w stanie błyskawicznie przemieścić się do odpuszczonego zawodnika.
Przeciwnicy powoli zaczynają dostrzegać umiejętności wysokiego w obronie linii za 3 i niekiedy Robinson jest w stanie wpływać na decyzje poszczególnych graczy – strzelec widząc przed sobą centra Knicks może zrezygnować z rzutu, który oddałby, gdyby był kryty przez innego zawodnika. Na poniższym przykładzie można dostrzec jak Matthew Dellavedova, będąc pilnowanym przez Robinsona, odpuszcza dogodną pozycję do trójki i ostatecznie wycofuje akcję.
Robinson w przeliczeniu na 36 minut notuje 4,5 bloku – niemal o cały blok więcej (dokładnie 0,9) niż 2. pod tym względem Myles Turner. Przebywając na parkiecie zablokował najlepsze w NBA 5,9% wszystkich rzutów rywali (dla minimum 800 minut). Przyglądając się tylko szacunkowemu % zablokowanych rzutów za 2, Robinson byłby 3. zawodnikiem w historii ligi, który przekroczyłby wynik 10% – ta sztuka przy minimum 100 blokach udała się pięć razy Manute Bolowi i raz Alonzo Mouriningowi (statystyka jest liczona od sezonu 1973/74).
Dlaczego więc Robinson nie gra więcej niż średnio niecałe 20 minut na mecz?
Główną przyczyną są przede wszystkim faule, choć od listopada z każdym miesiącem Robinson notuje ich coraz mniej. W listopadzie zgarniał 7,6 faulu PER36, by w lutym ta liczba zmalała do nie takich złych 5. To był także miesiąc, w którym w dłuższym wymiarze czasowym Knicks z Robinsonem na parkiecie byli plusowi (+1,8).
Być może pewną przyczyną lepszej postawy Robinsona w ostatnim czasie jest zaprzestanie zarywania kolejnych nocy na grę w Fornite’a. W trakcie sezonu David Fizdale ogłosił, że popularna wieloosobowa gra online jest jego największym wrogiem i młody zawodnik wziął sobie do serca narzekania trenera:
– Domyśliłem się, że mówił w ten sposób trochę o nas – przyznał Robinson w imieniu swoim i kolegów z drużyny, z którymi wspólnie gra w Fortnite’a (m.in. Kevin Knox i Mario Hezonja). – Grę traktujemy jako odskoczenie, zostajemy do 3. nad ranem, by wspólnie się bawić. Z drugiej strony potrzebujemy snu, byśmy mieli więcej siły i takie tam. Rozumiem o co chodziło trenerowi – zgodził się z Fizdale’em Robinson, dodając również, że poziom jego energii poprawił się odkąd zmienił swój tryb snu.
Zważywszy też, że center Knicks po liceum nie poszedł do ligi akademickiej, miał rok przerwy od zespołowej koszykówki i ostatecznie trenował indywidualnie, zrozumiała jest pewna surowość w jego ruchach. Czas powinien tylko pomóc. Robinson momentami nie wie jeszcze gdzie się ustawić, źle odczyta schemat w obronie, czy przez wyskok do bloku odpuści zbiórkę na defensywnej tablicy. Niekiedy będzie chciał zrobić nawet za dużo. Sporą liczbę błędów nadrabia zaangażowaniem, które objawia się np. w szybkich powrotach do defensywy. Śledząc na parkiecie poczynania 20-letniego wysokiego, może podobać się w jaki sposób ten ustawia się do obrony – nisko na nogach, z rękoma szeroko i w miarę wysoko.
W ataku już teraz jest idealnym celem do lobów i obrońcy nie mogą go odpuścić przy ścięciach, otwierając tym samym miejsce do wjazdu dla kozłujących. Nie ma jakichś specjalnych ruchów tyłem do kosza, choć gdy zajmie pozycję blisko obręczy jest w stanie trochę pokracznie wykorzystać swoją siłę i przewagę warunków fizycznych.
Niezależnie od intencji organizacji na nadchodzące lato, Robinson powinien znaleźć sobie miejsce w lidze – przykłady Clinta Capeli w Houston lub Jarretta Allena na Brooklynie pokazują, że nadal jest zapotrzebowanie na wysokich biegających od kosza do kosza.
Mimo nieokrzesania, Robinson znajduje się już w top-10 najlepiej broniących obręczy centrów. Jest w stanie utrzymać się po zmianach krycia. Wygląda obiecująco nawet, gdy rywale zdobywają na nim punkty – w niektórych przypadkach utrudnienie rzutu to wszystko co da się zrobić.
Plan na przyszłość wydaje się jasny: – Chcę uzbierać jak najwięcej bloków i pewnego dnia wygrać nagrodę dla najlepszego obrońcy – opowiada Robinson. Takie rzeczy nie dzieją się ot tak, choć miarodajny postęp pozwala sądzić, że Knicks udało się znaleźć w 2. rundzie draftu kogoś wyjątkowego. Potencjał w obronie u młodego centra zdaje się ogromny – pytanie tylko, czy w przyszłym sezonie dalej będzie rozwijał się w Nowym Jorku.
Łukasz Woźny, @l_wozny, Podcast Autora znajdziesz TUTAJ >>
DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>