
Superbet – najlepsze kursy na NBA. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Miało się coś zmienić, znów była nadzieja, że Anwil chociaż powalczy, a tu mecz rozpoczął się od 9 strat i stracenia 31 punktów w 10 minut. Dąbrowianie wręcz chyba byli zaskoczeni, że szło im tak łatwo.
Każdą pozycję na półdystansie na punkty zamieniał MJ Rhett, a para obwodowych Andy Mazurczak i Lee Moore kontynuowała gnębienie obrony rywali w akcjach typu pick and roll.
Anwil napędzał tempo by gonić wynik, trochę punktował (głównie para Kyndall Dykes i Rotnei Clarke), ale jednocześnie sam cierpiał na brak powrotu do obrony. MKS za to cieszył się grą, kreowany w akcjach dwójkowych był Jakub Motylewski, który na tle Anwilu wypadał jak podkoszowy dominator.
Pod względem defensywnym włocławianie wyglądali tak samo jak w meczu poprzednim – jedna zasłona wystarczała, by cała obrona nie wiedziała co się dzieje. Zawodnicy pomagali od złych zawodników, zbyt szybko zmieniali krycie – wyglądało to fatalnie i nic dziwnego, że do przerwy włocławianie przegrywali już 36:54.
To, co rzuciło się w pierwszej połowie w oczy to bierność Ivana Almeidy w ataku. Kabowerdeńczyk popełnił 3 szybkie straty, ale w kolejnych minutach piłka mocno go omijała. Ivan uruchomił się jednak na starcie trzeciej kwarty i m.in. popisał się bardzo efektowny wsadem (poster nad Rhettem, wideo poniżej).
Starania Almeidy jednak były na nic, bo Anwil nie potrafił nadal wybronić akcji MKS. Włocławianie rozstrzeliwani byli przez Mazurczaka, który od kilku meczów gra na niesamowitej pewności siebie. Niedawno powołany do szerokiej kadry rozgrywający skończył mecz z linijką: 22 punkty, 4 zbiórki i 4 asysty.
Na starcie czwartej kwarty trener Alessandro Magro mógł jeszcze delikatnie zwątpić w zwycięstwo swojego zespołu, bo Anwil nagle zaczął przechwytywać piłkę i MKS przez kilka akcji nie był w stanie wypracować sobie punktów.
Czas dla szkoleniowca gospodarzy podziałał pozytywnie (w kolejnych akcjach Lee Moore uspokoił sytuację), ale tylko na chwilę. Anwil uwierzył w siebie, uwierzył też, że Almeida może poprowadzić drużynę w tym spotkaniu do zwycięstwa. Goście zdołali zniwelować straty do 8 punktów na 2 minuty przed końcem i zrobiło się nerwowo. W ciągu 5 sekund 5 punktów potem zdobył Almeida i zrobiło się -3 na 40 sekund do końca.
MKS nadal nie potrafił zdobyć punktu, ale dwóch kolejnych rzutów nie trafił już Almeida i zwycięstwo zostało w Dąbrowie – 87:84. W meczu bardzo istotny w kontekście gry o play-off wygrali więc gospodarze, który z całej stawki zespołów walczących o 8. miejsce wygląda na tę chwilę najlepiej.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
GS
Superbet – najlepsze kursy na NBA. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>