Koszykarze z Dąbrowy mają sparingowy bilans 9-0, a nadzieje kibiców rosną. – Tak, teraz wszyscy odlatują… Spokojnie, wracajcie na ziemię. Powtarzam to wszystkim w klubie – mówi trener Drażen Anzulović.
Załóż konto w Unibet i zgarnij bonus >>
Polfarmex, czeska Ostrawa, pierwszoligowa Pogoń Prudnik, Rosa Radom, Trefl Sopot, Energa Czarni, AZS Koszalin i dwukrotnie Stal Ostrów Wlkp. – to lista drużyn, które pokonała w sparingach MKS Dąbrowa Górnicza, 10. zespół poprzedniego sezonu.
Teraz to miejsce powinno być dużo wyższe i wcale nie dlatego, że zespół Drażena Anzulovicia wygrał wszystkie sparingi. Po prostu Dąbrowa przeprowadziła niezłe transfery, wydaje się być solidna na każdej pozycji. Chorwacki trener z zespołu jest bardzo zadowolony.
– Wyniki sparingów nie są najważniejsze. Mnie cieszy to, jak zawodnicy pracują, jak profesjonalnie podchodzą do przygotowań. Wykonaliśmy dużą pracę fizyczną, taktyczną, ćwiczyliśmy też technikę i budowaliśmy atmosferę. W zespole jest ośmiu nowych graczy, jestem zadowolony z tego, jak się zgrywają.
Rzeczywiście, w Dąbrowie doszło do rewolucji w składzie, jest w nim masa nowych graczy – na obwodzie leworęczny rozgrywający Kerron Johnson będzie generałem Anzulovicia na boisku, a rzucający Alex Hamilton może zdobywać wiele punktów. Oczywiście o ile przestawi się na europejskie granie.
– Dla Aleksa to nie tylko pierwszy zawodowy klub, ale w ogóle pierwszy wyjazd z USA. Tłumaczę mu, uczę go, że koszykówka europejska i NCAA to dwa różne światy. Jego potencjał jest duży, ale musi zaadaptować się do innego stylu gry, trochę innych zasad. Wydaje mi się, że rozumie wszystko, czego go uczymy, w przygotowaniach trochę przeszkodził mu uraz kostki – mówi chorwacki szkoleniowiec.
Jakub Parzeński i Kendall Gray mają zapewnić punkty i zbiórki spod kosza. – Kuba był moim pierwszym wyborem, jeśli chodzi o Polaków, widzę, że jest głodny, że chce wykonać duży krok w swojej karierze. Lubi ciężko pracować, uważam, że ma potencjał na reprezentację Polski.
– Kendall? Jak zobaczyliśmy, że może grać pod koszem na niezłym poziomie, to zmieniliśmy koncepcję budowy zespołu. Początkowo mieliśmy mieć jeszcze Sama Dowera, który był pierwszym graczem, jakiego podpisaliśmy na nowy sezon. Ale kiedy okazało się, że go nie będzie, a Gray się sprawdza, to zaczęliśmy szukać typowej czwórki.
– Jest nią właśnie Jeremiah Wilson. Wiedziałem o nim wiele od chorwackich zawodników grających w Portugalii. Słyszałem wiele pozytywnych opinii i na razie one się sprawdzają – mówi Anzulović, którego drużynę na skrzydłach wzmocnili także doświadczeni Witalij Kowalenko i Bartłomiej Wołoszyn.
Kapitanem drużyny jest natomiast rzucający Piotr Pamuła. – To gracz z dużym talentem, mam nadzieję, że będzie miał cały sezon w zdrowiu, bez kontuzji. To wciąż zawodnik z potencjałem na reprezentację – uważa Anzulović.
To co będzie celem zespołu?
– Zaraz, zaraz, proszę poczekać – a dlaczego nie zapytał mnie pan o Marcina Piechowicza, Przemka Szymańskiego i Patryka Wieczorka? Każdy, powtarzam każdy gracz jest bardzo ważny dla drużyny – na treningu, w szatni, w meczu – wtrąca Anzulović.
To co, play-off to za mało, Dąbrowa chce ugrać coś więcej? – Tak, teraz wszyscy odlatują… Spokojnie, wracajcie na ziemię – powtarzam to wszystkim w klubie.
To chyba daje efekty, bo w Dąbrowie słychać głosy, że porażka przed inauguracją, zimny prysznic przed startem ligi by się przydał. Ale na to już chyba za późno – ostatni sparing, jaki zagra zespół, to będzie bardziej treningowe starcie z pierwszoligowym AGH Kraków w przyszłym tygodniu.
– Musimy pamiętać, że to tylko przygotowania, musimy podejść z szacunkiem do wszystkich drużyn, z którymi będziemy się mierzyć. Liga jest wyrównana, ale będziemy walczyć o jak najlepsze miejsce – na pewno w pierwszej ósemce. Zobaczymy, co uda nam się zwojować. W ekstraklasie jesteśmy wciąż młodym zespołem, ale mamy swoje ambicje – mówi Anzulović.
Łukasz Cegliński