
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Zdecydowanie lepiej w to spotkanie weszli gospodarze z Dąbrowy Górniczej, którzy już w pierwszej kwarcie prowadzili nawet 9 punktami. W ataku z dobrej strony pokazali się Amerykanie – Robert Johnson i Tavarius Shine, którzy trafiali dystansu, ale także skutecznie mijali swoich rywali.
Śląsk na starcie drugiej części gry nieco odrobił straty i to głównie za sprawą graczy wchodzących z ławki. Trudne rzuty trafiał Torin Dorn, a grający bardzo niewiele w meczu inauguracyjnym Jakub Musiał dorzucił trójkę.
MKS jednak szybko odpowiedział. Dąbrowianie upraszczali swój atak do gry 1 na 1, która generowała mnóstwo przewag, po których padały punkty. Pojedynki z rywalami wygrywali nie tylko obwodowi, ale także Bryce Douvier, który trafił wszystkie 3 oddane rzuty w pierwszej połowie.
Gospodarze schodzili na przerwę jednak tylko z 5-punktowym prowadzeniem, a to za sprawą Devoe Josepha, który pod koniec drugiej kwarty podreperował dorobek punktowy Śląska.
Do Kanadyjczyka po przerwie dołączyli reprezentanci Polski – Mathieu Wojciechowski i Kamil Łączyński, co dało Śląskowi w pewnym momencie nawet 4 punkty przewagi. MKS szybko jednak odpowiedział, a trójka Douviera na 72:69 ustaliła wynik po trzech kwartach.
W czwartej kwarcie odpowiedzialność za grę MKS-u wziął na siebie lider zespołu, czyli Dominic Artis, który nie tylko zdobył 8 punktów z rzędu, ale także potrafił skutecznie uruchomić partnerów. Wydawało się, że MKS z łatwością dowiezie przewagę do końca, jednak udane akcje Łączyńskiego i Aleksandra Dziewy sprawiły, że na 20 sekund do końca było tylko +2 dla gospodarzy.
MKS wyprowadzając piłkę popełnił stratę, ale w kontrataku z podaniem pospieszył się Dorn i Śląsk zmarnował idealną okazję na wyrównanie. Faulując w celu zatrzymania zegara wrocławianie popełnili przewinienie niesportowe i szansa na wygraną szybciutko uciekła. MKS ostatecznie wygrał 98:94 i do Lublina w następnej kolejce pojedzie z bilansem 2-0.
Statystyki z tego spotkania TUTAJ.
GS