
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Oba zespoły musiały zagrać ten mecz bez swoich kluczowych zawodników w ataku. W Dąbrowie brakowało Lee Moore’a, zaś w Starcie Martinsa Laksy.
Lepiej z problemem kadrowym radzili sobie goście – całkiem dobrze z roli zastępcy wywiązywał się Thomas Davis (14 pkt.), sporo udanych akcji w ataku dodał też Mateusz Dziemba.
Tematem przewodnim sobotniego popołudnia okazała się gra falami obu zespołów. Zaczęło się od 14:0 dla Startu, a chwilę później MKS odpowiedział serią 18:0. W następnych kwartach było bardzo podobnie – goście kilka razy odskakiwali nawet na kilkanaście punktów przewagi, ale MKS, ze sporym mozołem, niwelował straty.
Pomysłem zespołu Davida Dedka na grę w obronie było konsekwentne lekceważenie na zasłonach obwodowych graczy – Vitenisa Cizauskasa i Andy’ego Mazurczaka. Długo „chodzenie dołem” się opłacało, zwłaszcza w przypadku Litwina, który, mimo wielu dobrych pozycji do rzutu, skończył mecz ze skutecznością 2/12 z gry.
Krwawiący atak gospodarzy potrafił jednak rozruszać i uratować świetną drugą połową Andy Mazurczak. Rozgrywający przełamał się z dystansu i wykorzystywał swój atletyzm do wejść na kosz – skończył mecz z 18 punktami, 9 asystami i 4 przechwytami.
Start w decydujących momentach grał zbyt statycznie w ataku, pozwalał rywalom na seryjne wyrywanie sobie piłek w łatwych sytuacjach. Zespół Dedka kolejny raz w tym sezonie mocno nieudolnie rozegrał końcówkę. Telewidzowie mogli też, podczas ostatniego time-outu zobaczyć głośny spór trenera z Kamilem Łączyńskim.
MKS Dąbrowa (bilans 12-15) szanse na dogonienie, ósmej w tabeli, PGE Spójni ma raczej niewielkie, ale matematycznie jest to jeszcze realne. Start (16-10) na pewno zagra w playoff, ale oddala się od miejsca w pierwszej czwórce.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
TS
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>