Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Astoria rozpoczęła mecz od forsowania gry pod kosz, gdzie Adrian Bogucki pod nieobecność MJ Rhetta miał bardzo dużą przewagę nad Milivoje Mijoviciem. Później równie często piłki trafiały do Łukasza Frąckiewicza i to właśnie dzięki takiej konsekwentnej grze bydgoszczanie prowadzili po 10 minutach 23:21.
Bardzo duże kłopoty w ataku z kolei mieli liderzy obu drużyn – Corey Sanders i Lee Moore. Amerykanie byli wyłączeni z gry przez obronę rywali i w kolejnych akcjach tylko frustrowali się po nieudanych zagraniach. Na słabą grę Moore zwłaszcza cierpiał MKS, któremu wyraźnie brakowało opcji w ataku żeby dotrzymać kroku Astorii.
W końcu jednak lider dąbrowian przełamał się i zaczął brać grę na siebie – w samą porę można powiedzieć, bo przewaga gości sięgała już 14 punktów. Po kilku akcjach Lee Moore’a straty zmalały do 9 oczek – 38:47 po dwóch kwartach.
.
MKS-owi zdecydowanie służył czas – z każdą minutą gospodarze grali coraz lepiej. Rozkręcali się Andy Mazurczak i Elijah Wilson, a do dobrego grania wrócił Moore i dąbrowianie zdołali wyrównać. Astoria największe kłopoty miała w ataku, gdzie ruchliwa obrona MKS-u mocno ograniczyła grę do kosza zawodników gości.
Zastój w grze ekipy prowadzonej przez Artura Gronka trwał w najlepsze – MKS bardzo dobrze wykorzystał swój moment i jeszcze w trzeciej kwarcie wyszedł na 6 punktowe prowadzenie. Bydgoszczanie wreszcie jednak dali radę zatrzymać rozpędzonych gospodarzy w obronie, a w ataku znów przydały się centymetry Boguckiego, który dominował na ofensywnej desce – punkty z ponowienia były kluczem do odrabianie strat.
Astoria przespała jednak swoją szansę – słabo grali obwodowi, którzy nie potrafili włączyć się do punktowania. Po drugiej stronie za to z jednej nogi, z narożnika za trzy trafił Moore, a kilka sekund później z tego samego miejsca poprawił Mijović. Do końca były jeszcze 4 minuty, ale trener Gronek już wtedy wziął swój ostatni czas.
Ostatnią deską ratunku miała być obrona strefowa postawiona przez gości i rzeczywiście wprowadziło to wiele zdezorientowania w szeregi MKS-u. Problemy w ataku sprawiły, że po trójce Dambrauskasa zrobiło się nerwowo, bo na tablicy było tylko 87:86.
Astoria miała szansę przynajmniej doprowadzić do dogrywki, bo Wilson trafił tylko raz z linii rzutów wolnych, ale Dambrauskas źle podał do Boguckiego i MKS mógł świętować zwycięstwo – 89:86.
GS
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>