fot. Alicja Gołębiowska / MKS Dąbrowa Górnicza
Czeski Basket Brno nie rozgrywa dobrego sezonu i to raczej Zastal będzie faworytem do odniesienia trzeciego zwycięstwa w pucharze ENBL. Czesi zaczęli te rozgrywki od dwóch porażek: z angielskim Newcastle i rumuńskim Voluntari. Nie wiedzie im się także w lidze czeskiej – przeciętnej jeśli chodzi o poziom, żeby nie powiedzieć słabej. Tutaj zespół z Brna ma bilans 5-5, i tak poprawiony dwoma ostatnimi zwycięstwami z rzędu. Średniego sezonu nie ratuje nawet fakt, że w 3. kolejce zawodnicy Basket Brno pokonali wielki (jak na czeskie realia) Nymburk. Z drugiej Zastal przegrywał ostatnie ligowe mecze z faworytami do medali (bilans 2-6), ale w ENBL jest w czubie tabeli z bilansem 2-1, takim samym jak cztery inne zespoły.
Zespół z Brna to trzykrotny mistrz Czech (choć ostatnio blisko 30 lat temu) i wielokrotny mistrz Czechosłowacji. Przez blisko 3 dekady drużynie nie udawało się jednak dostać choćby do finałów ligi czeskiej – w ostatnim sezonie odpadli w ćwierćfinale, w dwóch poprzednich w półfinale. Od wielu lat nie uczestniczą w europejskich pucharach FIBA. Kilka sezonów temu grali za to w rozgrywkach Alpe Adria Cup (raz meldując się w półfinale), a teraz trzeci sezon z rzędu ligowe granie urozmaicają sobie i kibicom występami w ENBL. Dwa lata temu, w Final Four pierwszej edycji we Włocławku zdobyli nawet brązowe medale. Ich bilans przeciwko polskim zespołom na przestrzeni tych trzech sezonów to 0-4 (porażki z Anwilem, Kingiem, Stalą, Treflem).
Najważniejsze postacie w zespole:
- Czesi Ondrej Siska (PG, 190/30), Viktor Pulpan (PG, 191/27) i Simon Svoboda (F, 202/19) stanowią szkielet lokalnej części składu. Z tej trójki najlepiej znany jest Pulpan, ocierający się o pierwszą reprezentację Czech. Poza nimi, sporo tu obecnych lub byłych młodzieżowych reprezentantów kraju. Od dłuższego czasu przez problemy z kolanem niedostępny jest za to doświadczony Jakub Krakovic (F/C, 205/33), który z pewnością przydałby się drużynie.
- Obcokrajowcy w Brnie grają wyłącznie na pozycjach podkoszowych i są to Amerykanin Greg Lee (PF, 206/25) – po sezonie w drugiej (!) lidze Portugalii, Litwin Tomas Zdanavicius (F/C, 203/27) – ostatnio w lidze słowackiej, wcześniej też islandzkiej i w litewskich zespołach spoza pucharów, oraz debiutujący w Europie Amerykanin Terrell Brown-Soares (C, 208/25) – wcześniej był w Meksyku i G League. Na początku sezonu 2 mecze zdążył zagrać Nick Fullard (C, 211/27), ale kompletnie nie odnalazł się w zespole i po testach nie podpisano go do końca sezonu.
Zespół od tego sezonu ma nowego trenera. Doświadczonego Lubomira Ruzickę zastąpił młodziutki jak na head coacha (rocznik 1995), dotychczasowy asystent w zespole – Martin Vanek.
Podopieczni trenera Dedka największą uwagę powinni skupić na trio Siska – Lee – Zdanavicius. Obwodowy w lidze rzuca prawie 16 pkt. na mecz, dodając ok. 5 asyst, w dwóch meczach ENBL zaliczył ich w sumie 14. Podkoszowy Amerykanin w czeskiej NBL notuje średnią linijkę na poziomie 15 punktów i 7 zbiórek, a Litwin 12 punktów i 5 zbiórek. Zdanavicius był bardzo aktywny w dwóch dotychczasowych meczach w Europie, notując świetne 23 punkty i 10 zbiórek na mecz.
Obrońca tytułu Alpe Adria Cup, w przeciwieństwie do zespołu z Zielonej Góry, zagra w środę na wyjeździe. Przeciwnikiem MKS Dąbrowa Górnicza będzie zespół Kapfenberg, którego pełna nazwa brzmi OSC Capital Bulls Kapfenberg.
Austriacy to siedmiokrotni mistrzowie kraju, tytuły zdobywający seryjnie – najpierw 4 z rzędu w latach 2001-2004, potem trzy kolejne w 2017, 2018 i 2019. Ostatnie 2 sezony austriackiej Bundesligi kończyli na ćwierćfinale, w sezonie 2021 byli wicemistrzami. W ostatnich latach sporo było ich w Europie – zagrali kilka sezonów w FIBA Europe Cup (mieli tam zapewnione miejsce jako mistrz Austrii), wygrywając pojedyncze mecze, kilka lat temu dotarli do ćwierćfinału Alpe Adria Cup, przed rokiem nie wyszli z grupy.
Aktualnie zespół Bulls należy do szerokiej czołówki ligi austriackiej, z bilansem 5-2 są punkt za liderami tabeli. Taki sam bilans w PLK po ostatniej porażce ze Spójnią ma też MKS. Różna za to jest sytuacja w tabeli grupy A Alpe Adria Cup – Kapfenberg po pokonaniu Słowaków, Czechów i Chorwatów ma perfekcyjne 3-0 i pewnie zmierza do Final Four rozgrywek. Chociaż do ostatecznych rozstrzygnięć w grupie jeszcze długa droga, MKS z bilansem 1-1 musi uważać na to, żeby nie notować zbyt wielu wpadek.
W zespole pierwsze skrzypce grają obcokrajowcy, co nie jest niczym nadzwyczajnym w przypadku zespołów z Austrii:
- Na obwodzie rządzi dwóch Kanadyjczyków: Ali Sow (PG, 185/25) i Rudi Williams (G, 188/25) – pierwsza strzelba drużyny. Sow trafił do Austrii po sezonie w trzeciej lidze Niemiec, Williams nigdy dotąd nie grał poza kontynentem amerykańskim (NCAA, Kanada). Z kolei na skrzydle i pod koszem gra tu dwóch Amerykanów: Noah Baumann (SF, 198/23) i Johnny McCants (F/C, 202/25). Podobnie jak Williams, to debiutanci w Europie i tegoroczni (Baumann) lub zeszłoroczni (McCants) absolwenci amerykańskich uniwersytetów.
- Zagraniczną część składu uzupełnia doświadczony Serb Nemanja Krstić (PF, 205/30), który w tym podejściu w zespole jest od 4 sezonów, a w pierwszym był mistrzem Austrii 2017. Co ciekawe, 10 lat temu Krstić, grający wtedy w zespole Mega Basket, załapał się nawet na EuroBasket 2013 z Miciciem, Bogdanem Bogdanoviciem, Bjelicą czy Nenadem Krsticiem w składzie reprezentacji Serbii.
- O austriackiej części zespołu nie da się zbyt wiele powiedzieć – niewiele rzutów zostaje dla nich w tej drużynie. Dwójka Tobias Schrittwieser (G, 185/27) i David Voetsch (F, 200/22) to gracze z szerokiej kadry Austrii, powoływani tam od czasu do czasu.
Trenerem Kapfenberg Bulls jest nieco nietypowo… Hiszpan. Antonio Herrera poprzednich latach trenował zespoły rezerw (Unicaja) lub był asystentem w klubach ACB (np. Joana Plazy w Maladze, która w 2017 zdobyła EuroCup). Spotkanie MKS z Bulls można więc śmiało anonsować pojedynkiem hiszpańskich szkoleniowców.
O tym jak bardzo zdominowaną przez graczy zza oceanu drużyną jest Kapfenberg Bulls, niech świadczą statystyki. Sow, Williams i Baumann mają średnie odpowiednio 21, 20 i 17 punktów w lidze i 18, 27 i 20 punktów w Alpe Adria Cup. Jeśli dodamy do tego śr. ok. 10 punktów McCantsa i prawie tyle samo Krsticia (w lidze), okaże się, że Austriakom naprawdę brakuje tu piłki. Odnotujmy jeszcze, że Sow to obecnie 4. strzelec austriackiej OBL, a Williams to 2. strzelec Alpe Adria Cup.
W obu pojedynkach polskie drużyny możemy stawiać w roli faworytów, ale to nie muszą być łatwe i piękne dla oka pojedynki. Szczególnie austriacki rywal MKS na własnym parkiecie może (ale nie musi rzecz jasna) być niewygodny. Z kolei Zastal nie prezentuje w tym sezonie wyśmienitej i co ważniejsze stabilnej formy, więc i tu mimo łatki faworyta nie możemy chyba mówić o „pewniaku” do zwycięstwa.
Autor tekstu: Damian Puchalski