To czego nie zrobiły wczoraj Anwil i King, mógł dzisiaj dokonać Trefl. W Sopocie dwukrotnie pokonał MKS, ale mecze miały inny przebieg. W pierwszym oglądaliśmy dominację, a w drugim zespół z Trójmiasta zwyciężył dopiero po rzucie Jakuba Schenka. MKS liczył, że przed własną publiczność zdoła jeszcze przedłużyć rywalizację.
Głównym aktorem widowiska w pierwszej połowie został Tayler Persons. Lider MKS-u do przerwy rzucił aż 35 punktów z 55, które zdobył cały jego zespół. Persons miał skuteczność 14/17 z gry i trafił 4/5 rzutów za 3 punkty. Dzięki jego grze gospodarze bardzo dobrze radzili sobie w starciu z Treflem. Na początku przegrywali 7 punktami (2:9, 5:12, 7:14), ale odrobili straty jeszcze w pierwszej części. W drugiej kwarcie dąbrowianie rzucili aż 34 punkty. Pod koniec pierwszej połowy nie kto inny jak Persons wyprowadził ich na prowadzenie różnicą aż 14 oczek – 55:41.
W trzeciej kwarcie MKS, a także Tayler Persons, nie byli już tak skuteczni. Trefl powoli, ale systematycznie, zbliżał się do rywali. Goście w kilka minut zmniejszyli stratę z 14 do 4 punktów. Zespół z Dąbrowy Górniczej wrócił do trafiania rzutów zza łuku i utrzymywał przewagę. Trefl nie zbliżył się tak blisko, aby gospodarzom zagrozić w odniesieniu zwycięstwa. MKS zwyciężył 92:84 i pozostał w grze o półfinał. Kolejny mecz w hali w Dąbrowie Górniczej w niedzielę.
Tayler Persons w drugiej połowie już nie zdobywał seryjnie punktów, ale i tak zakończył mecz z imponującym dorobkiem 41 punktów. Nie pobił więc wczorajszego wyczynu 44 oczek Nemanji Djurisicia. Kolejny najlepiej punktujący koszykarz MKS-u Marc Garcia zanotował 15 punktów. W drużynie z Sopotu najwięcej punktów rzucili: Jarosław Zyskowski (18 pkt.), Aaron Best (17 pkt.) i Paul Scruggs (14 pkt.).