Za sobą ma już treningi z zawodnikami NBA, jego mentorem jest Kevin Garnett, a on sam zapowiada, że będzie robił różnicę już od swojego pierwszego meczu w lidze. Czy Mo Bamba będzie nową gwiazdą NBA?

W takich butach w NBA błyszczy Kyrie Irving >>
Tegoroczny draft zdominowany jest przez podkoszowych – pewniakiem do pierwszego wyboru zdaje się być Deandre Ayton, a wysoko mają zostać wybrani także Marvin Bagley, Jaren Jackson Jr. czy Mo Bamba. Ten ostatni ma na tyle duży potencjał, aby koniec końców zostać nawet najlepszym graczem z całego naboru. To oczywiście przy założeniu, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Bamba imponuje przede wszystkim warunkami fizycznymi – ma ponad siedem stóp wzrostu, a w maju podczas Draft Combine zmierzono mu… 239 centymetrów zasięgu ramion. To rekord. Jakby tego było mało, 20-latek w zaledwie 3.04 sekund pokonał sprintem 3/4 parkietu, bijąc tym samym wyniki sprzed lat znacznie niższych przecież Russella Westbrooka i Johna Walla.
Nic więc dziwnego, że eksperci widzą w nim idealne warunki dla podkoszowego w dzisiejszej NBA. Ale to nie wszystko, bo choć Bamba w trakcie swojego jedynego sezonu na uniwerku Texas pokazał, że w przyszłości może być stałym faworytem do nagrody dla najlepszego obrońcy sezonu to jednak udowodnił też, że wcale nie jest taki ograniczony w ataku. Mo naprawdę potrafi rzucać!
Wielka obniżka – nie przegap rewelacyjnych cen w Sklepie Koszykarza! >>
Inteligentny znaczy problematyczny?
Przy takim wzroście, to ogromna zaleta. On sam dobrze zresztą wie, że wielu podkoszowych zmaga się dziś z powszechnym problemem: nie rozciągasz gry, więc grasz mniej minut. Bamba stawia sobie bardzo ambitne cele – sukcesy indywidualne, mistrzostwa, w perspektywie także Hall of Fame – natomiast ma też jeden bardzo konkretny cel na najbliższą przyszłość.
„Chcę postawić się w jak najlepszej pozycji do tego, aby grać jak najwięcej. Istnieją powody, dla których wielu podkoszowych znika na końcówki spotkań. Nie potrafią bronić przeciwko mniejszym zawodnikom i nie potrafią rzucać” – stwierdził Bamba. Środkowy ma jednak szybkość, mobilność, zasięg ramion i na tyle duży potencjał rzutowy, że takich problemów mieć nie powinien.
Prócz rzeczy związanych z koszykówką, 20-letni zawodnik słynie także ze swojej… inteligencji. Dla wielu jest to swego rodzaju zmartwienie, natomiast przypadek Jaylena Browna pokazuje, że mądry gracz to absolutnie nic złego, a może nawet wręcz przeciwnie. Bamba jest dojrzały, wygadany, oczytany i bez problemu mógłby znaleźć się na Harvardzie, bez względu na swój sportowy talent.
Wyrośnięty dzieciak z Harlemu
Tu jednak pojawia się pytanie – czy ten talent jest wystarczająco duży, aby Bamba rzeczywiście odniósł w NBA sukces. Niektórzy wątpią, że podkoszowy ma to „coś”, tę palącą chęć bycia najlepszym. Urodzony w Nowym Jorku zawodnik twierdzi jednak, że koszykówka to całe jego życie i wszystko jej zawdzięcza. To zresztą właśnie na Harlemie stawiał swoje pierwsze koszykarskie kroki.
Grał na legendarnych już miejskich boiskach, brał udział w turniejach i oglądał wielkie gwiazdy NBA jak Kevin Durant czy Kyrie Irving, które także pojawiały się w okolicy, by pograć w Rucker Park. Poza tym, okolica nie była ciekawa, dlatego Bamba musiał szybko dorosnąć, a przez wzgląd na swój wzrost było mu nieco łatwiej, gdy wszyscy traktowali go jak starszego.
W czwartek ten sam wyrośnięty dzieciak z Harlemu będzie miał szansę zostać wybrany co najmniej w top5 draftu. Przy jego nazwisku jest tak samo dużo plusów, jak i znaków zapytania. Bamba swój sufit ma zawieszony z pewnością bardzo wysoko, a potencjał to słowo, które dla drużyn NBA robi sporą różnicę. Który klub zaryzykuje i postawi na 20-latka? Przekonamy się już w nocy z czwartku – draft rusza o godz. 1 w nocy polskiego czasu!
Tomek Kordylewski
W takich butach w NBA błyszczy Kyrie Irving >>