Energa Czarni Słupsk świetnie zaczęli, a w końcówce nie chcieli się poddać. Dopiero dwie trójki amerykańskiego rozgrywającego Stelmetu przywróciły gospodarzom prowadzenie i pozwoliły odnieść zwycięstwo 81:79.
PLK, NBA – typuj wyniki i zgarniaj kasę >>
W 14. minucie niedzielnego meczu w Zielonej Górze goście ze Słupska prowadzili 33:20 po punktach z kontry Chavaughna Lewisa. Trener Stelmetu Artur Gronek poprosił o czas, kibice zaczęli gwizdać, z głośników popłynęło „Hit the road Jack”.
Mistrzowie Polski oczywiście nie dali się zdeprymować, ograniczyli straty, które na początku meczu wynikały zapewne z braku koncentracji i dość szybko odrobili znaczną część strat. Rozkręcał się Vladimir Dragicević, do przerwy było tylko 40:41.
Czarni jednak wcale nie zamierzali przestać walczyć, drugą połowę od trójki zaczął Mantas Cesnauskis, goście utrzymywali prowadzenie, ale od stanu 50:46 dla nich nastąpił popis gry Stelmetu. Bardzo dobra obrona, efektowne, zespołowe akcje w ataku i świetny w każdym elemencie Dragicević (w sumie 18 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty) pozwoliły na zryw 9:0.
Tylko że to nie podłamało Czarnych. Nie podłamał ich też mocny początek rywali w czwartej kwarcie – blok Adama Hrycaniuka, trójka Łukasza Koszarka, trójka Thomasa Kelatiego (co do której były jednak poważne wątpliwości, czy nie był to rzut za dwa) oraz wsad z powietrza Armaniego Moore’a, któremu piłkę dogrywał Koszarek. Było 66:59, ale Czarni grali swoje.
Przez następne minuty goście zaliczyli zryw 12:1. Po przerwie dla Robertsa Stelmahersa z wolnych trafiał Marcus Ginyard (16 punktów, 11 zbiórek i 4 asysty w meczu), trójkę trafił Greg Surmacz, „swoje” akcje skutecznie wykończyli Chavaughn Lewis i Anthony Goods. A w międzyczasie Dragicevicia zablokował jeszcze Dalin Bachynski.
Ale w krytycznym momencie Stelmet uratował ten, który już miał odchodzić z klubu, ale jednak został i obiecał, że teraz to już na serio pokaże, na co go stać – James Florence. Do połowy czwartej kwarty grał słabo, miał tylko 5 punktów, ale przy wyniku 67:71 najpierw trafił z wejścia, ale potem dorzucił dwie trójki.
Stelmet odzyskał minimalne prowadzenie, a w ostatnich sekundach wolne pewnie wykonywali Kelati, Koszarek i właśnie Florence (w sumie 15 punktów). Brawa dla Czarnych za walkę, ale zwycięstwo zostało w Zielonej Górze.
Pełne statystyki z meczu – TUTAJ.
ŁC