Bardzo dobra obrona w 2. połowie i przewaga pod koszem dały Asseco zasłużoną wygraną 82:73 z Turowem. Przemysław Żołnierewicz miał 24 punkty i 9 zbiórek.
Buty, w których wymiata Kyrie Irving – możesz je mieć! >>
Można się było zastanawiać, jak zespół z Gdyni zareaguje na 3 tygodnie przerwy narzuconej przez terminarz. Okazało się, że dobre trenowanie pomogło. Asseco nie tylko wyglądało na zespół bardziej świeży, ale dopisywała też skuteczność – 46 procent z dystansu na wyjeździe to świetny wynik.
Swój najlepszy dotąd mecz w sezonie zagrał Przemysław Żołnierewicz, który trafił 7-10 rzutów z gry, notując aż 24 punkty i 9 zbiórek. Wymusił do tego 7 przewinień. Przewagę nad podkoszowymi gospodarzy po obu stronach parkietu miał Dariusz Wyka, który zdobył 17 punktów i miał 3 bloki, powodując wiele niecelnych rzutów Waldowa i Petrukonisa.
Kluczowa dla losów meczu była 4. kwarta, wygrana przez gości aż 27:20. Dobrze broniący gdynianie wyszli na prowadzenie 70:58 na 6 minut przed końcem i, mądrze prowadzeni przez Krzysztofa Szubargę (17 pkt., 5 asyst), kontrolowali już mecz do samego końca.
W Turowie wszechstronny mecz zagrał Rod Camphor (14 punktów, 7 zbiórek, 6 asyst), swoje 3-5 z dystansu trafił Cameron Ayers, ale zabrakło wsparcia rezerwowych, może poza dobrymi zmianami Jakuba Patoki. W szeregach gospodarzy zadziwiająco dużo widać było zwykłej nieporadności.
Po tej wygranej Asseco ma już bilans 10-8 i może z pewnymi nadziejami myśleć o playoff. Turów, jeśli spojrzymy na wynik (11-9) niby też, ale jeśli weźmiemy pod uwagę grę, to już raczej nie.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
TS
Buty, w których wymiata Kyrie Irving – możesz je mieć! >>