Nowa oferta powitalna PZBUK – darmowy zakład 50 zł.! >>
To było dokładnie 26 lat temu – 24 kwietnia 1994 roku. O tytuł króla strzelców, pod nieobecność bawiącego się w baseball Michaela Jordana, rywalizowali najlepsi centrzy ligi. Do ostatniego dnia wydawało się, że korona przypadnie Shaquille’owi O’Nealowi z Orlando Magic, który przed ostatnimi spotkaniami obu drużyn był lepszy o 0.06 pkt. na mecz.
Dawid Robinson, wówczas 29-letni środkowy San Antonio Spurs, dokonał jednak cudu. Spędził na boisku 44 minuty na parkiecie, notując 71 punktów, 14 zbiórek i 5 asyst (wideo poniżej). Trafił naprawdę dobre 63% rzutów z gry (26/41). Statystyki z tego meczu znajdziesz TUTAJ >>
Pozostali gracze zespołu zdobyli zaledwie 41 oczek, a drugim najlepszym strzelcem ekipy z Teksasu był… Dennis Rodman, który zanotował 8 punktów i „swoje” 17 zbiórek. Wielu postronnym obserwatorom meczu i kibicom konkurentów nie podobało się, że koledzy z drużyny skupiali się na tym, aby napompować wynik Davida.
Dzięki temu wyczynowi, Robinson wyprzedził Shaqa dosłownie o włos – skończył sezon ze średnią 29.79 punktu na mecz. W efekcie, O’Neal w swoim ostatnim spotkaniu, przeciwko New Jersey Nets, musiał zdobyć aż 68 punktów. Zanotował ich tylko 32 i z wynikiem 29.35 pkt. na mecz został drugim strzelcem ligi – Gdyby na mnie też grano w każdej akcji, rzuciłbym nawet więcej niż 70 – powiedział potem w swoim stylu Shaq.
RW