fot. Andrzej Romański / plk.pl
Dotychczas można było mówić, że Twardym Piernikom dwa razy się “udało”. Torunianie pokonali Zastal, który jeszcze wtedy występował w niepełnym składzie, z kolei w starciu z Czarnymi dokonali rzeczy wręcz niemożliwej, wymarzonej. A teraz? Chyba wypada ich docenić.
Na początku skuteczniej grali koszykarze Spójni. Zaczęli od celnych trójek Danielsa i Brenka, jednak taki fragment meczu absolutnie nie skreślał Twardych Pierników. Warto podkreślić, że w pierwszej piątce nie wyszedł Mate Vucić, czyli “zastępca” Gligorije Rakocevicia. Na parkiecie pojawił się jednak dość szybko, ale debiutanckie trafienie zaliczył dopiero po jakimś czasie. Końcówka pierwszej kwarty należała do Bartosza Diduszki, który w kilkadziesiąt sekund zdobył 5 punktów.
Po zmianie stron okazało się, że prowadzenie Twardych Pierników nie jest kwestią szczęścia. Gdy Spójnia zbliżyła się na odległość jednego punktu (57:58), z dystansu trafił Trey Diggs, a przyjezdni znów odskoczyli. Mimo błędu 24 sekund, torunianie w końcówce trzeciej kwarty zaliczyli serię 6:0 i w lepszych humorach wchodzili w decydującą fazę spotkania.
Ostatni moment, kiedy można było sądzić, że Spójnia jeszcze się zmobilizuje, przypada na ostatnie dwie i pół minuty ostatniej kwarty. Łatwiej się gra, gdy drużyna nie ma problemu ze zdobywaniem punktów. Z kolei Spójnię w końcówce ogarnęła kompletna niemoc w ofensywie i licznik zatrzymał się na 73 oczkach. Rywale robili swoje i w ten sposób dowieźli przewagę aż do syreny – 84:73.
Obcokrajowcy obcokrajowcami. Wśród Twardych Pierników naprawdę dobrze spisali się Polacy. Tercet Tomaszewski & Cel & Diduszko zdobył łącznie 38 punktów. Mate Vucić również zasługuje na brawa. Double-double podczas 22 minut na parkiecie – w debiucie! Dla Spójni najwięcej trafień zaliczył Devon Daniels (21 pkt) – obecnie najlepszy strzelec całej ligi.