REDAKCJA

NBA Draft 2019: Brandon Clark – zagadka z Gonzagi

NBA Draft 2019: Brandon Clark – zagadka z Gonzagi

Jedną z najciekawszych opcji dla drużyn wybierających w okolicy końca pierwszej dziesiątki draftu może być Brandon Clarke. Ten uniwersalny, wysoki gracz “Buldogów” pokazał w NCAA mnóstwo dobrego, ale ma też braki, które powodują wątpliwości o wartość jego gry w NBA.

Brandon Clarke / fot. wikimedia commons

DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>

Rozstrzał w prognozach dotyczących miejsca, z którym Brandon Clarke zostanie wybrany w nadchodzącym drafcie jest ogromny. Z jednej strony możemy spotkać się z opiniami specjalistów stawiających wysokiego Gonzagi w swoich przewidywaniach nawet na 3. pozycji, tuż za Zionem Williamsonem i Ja Morantem, a z drugiej pojawiają się także typowania, w których Clarke’a próżno szukać w loterii draftu.

I choć na ten moment nie da się jednoznacznie wskazać, kto będzie miał rację, to przyjrzyjmy się czynnikom, które mogły skłonić obie strony do tak skrajnych decyzji.

Mocne strony

Clarke był jednym z najlepszych zawodników minionego sezonu ligi akademickiej. Silny skrzydłowy skończył rozgrywki z drugim najwyższym wynikiem pod względem PER, odkąd ta statystyka jest liczona, zgarniając przy tym najwięcej bloków w lidze – 117 – mając ich dokładnie tyle samo ile przestrzelonych rzutów. Ponadto 22-latek spod obręczy trafił blisko 80% wszystkich prób, mimo że ponad 45% z nich było bez asysty i tylko Zion mógł pochwalić się ogółem lepszą skutecznością z gry, nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę wartość rzutu za 3.

Te liczby to jednak efekt i nas, podobnie jak wybierające drużyny, bardziej powinny interesować przyczyny, które stały za sukcesem Clarke’a. Tych było kilka i skupmy się na trzech najważniejszych.




1) Eksplozywność

Wydaje się, że Clarke jest jednym z tych zawodników, u którego trudno byłoby przyczepić się do jego chęci – wysoki sprawiał wrażenie, jakby zawsze pozostawał w ruchu; szybkość, skoczność i zaangażowanie to podstawowe elementy, które wyróżniały zawodnika Gonzagi. Te przejawiały się przy m.in. wykańczaniu lobów pod obręczą, których Clarke jest łatwym celem, naturalnym pokrywaniu przestrzeni, przepychaniu rywali tyłem do kosza czy kontrach, w których często procentuje wykonanie danej czynności po prostu dynamiczniej.

Co mam na myśli? Warto w tym celu posłużyć się poniższym przykładem, na którym widać, jak Clarke zbiera piłkę i podaniem bez zbędnej zwłoki wyprowadza kontrę. Ten zauważając, w jak dobrej pozycji znajduje się Rui Hachimura mógłby zatrzymać się i liczyć, że kolega zdoła zamienić podanie na punkty. Clarke jednak słusznie zdecydował się podążać za akcją i jego wysiłek się opłacił – efektownym wsadem dobił pudło kolegi, wykorzystując także pomyłkę rywala, który się nie zastawił.

via Gfycat

Swoim zaangażowaniem przebił większość kolegów z drużyny i przeciwników, którzy startowali przecież z podobnego pułapu. Ta sama zasada obowiązywała też w drugą stronę, przy powrotach do obrony. Trudno dać się zaskoczyć kontrą po rzucie wolnym, do tego trafionym, aczkolwiek ta sztuka udała się Zags przeciwko Tennessee – rywale błyskawicznie przeszli z jednej strony na drugą i tylko szybki powrót Clarke’a, połączony z eksplozją pod obręczą, uchronił Gonzagę przed oddaniem łatwych punktów.

via Gfycat

Co równie istotne na ostatnim przykładzie mogliśmy zaobserwować…

2) Przewidywanie gry

Wszystkie wcześniej wymienione cechy wraz z umiejętnością antycypowania zamiarów rywala i czuciem gry pozwalają sądzić, że Clarke ma znaczny potencjał jako obrońca z pomocy. Funkcjonując właśnie jako swego rodzaju koło ratunkowe, wysoki zgarnął dużą część swoich bloków – doskakując do kozłującego, który zdołał na pierwszym kroku minąć dedykowanego obrońcę.

I gdy wydawało się, że droga do punktów stoi otworem, wtedy pojawiał się 22-latek, blokując próbę rywala. Warto zwrócić uwagę, że przy wielu blokach piłka pozostawała w obrębie parkietu, co umożliwiało po zgarnięciu piłki natychmiastowe wyprowadzenie kontry – czy to samemu, czy poprzez przytomne dogranie do któregoś z kolegów i jednoczesne podążanie za akcją.

W podobnych sytuacjach wychodzi dodatkowo znakomity timing, który pozwala w odpowiednim momencie wyskoczyć do oponenta, też w tych statycznych pojedynkach.

3) Małe rzeczy

Clarke’a dał się poznać jako mądry zawodnik, wpasowując się w łatkę gracza wykonującego na parkiecie masę pożytecznej pracy, której na koniec w box-score wprawdzie nie dostrzeżemy, lecz jest nieoceniona do budowania zwycięskiego zespołu. Przykładem takich zachowań może być choćby postawienie skutecznej zasłony pod koszem, która dla atakującego z piłką zawodnika oznacza, że obrońca nie będzie mógł wyjść do pomocy, dzięki czemu otworzy się czysta linia do kosza.

Niekiedy wiązało się to z korzyściami dla samego Clarke’a – poniżej można dostrzec, jak podwojony kozłujący decyduje się posłać piłkę do stawiającego zasłonę Killiana Tilliego, do którego doskakuje defensor wcześniej zastawiany przez Clarke’a. Tillie nie trafia wsadu, ale w porę na miejscu do dobitki jest nie kto inny jak Clarke.

via Gfycat

Inny przykład – łączący się z przewijającym się czytaniem gry – to poniekąd decyzyjność kiedy należy wyjść agresywniej do atakującego, a kiedy odpuścić i zaczekać.

Na poniższym ujęciu Clarke znalazł się w sytuacji 1v2 – najkorzystniejszym rozwiązaniem byłoby niedopuszczenie przeciwnika do łatwej pozycji spod kosza. Dlatego silny skrzydłowy Gonzagi wykonał delikatny ruch do zawodnika z piłką, po czym błyskawicznie wycofał się w kierunku ścinającego wysokiego. Ten niepozorny manewr pozwolił skłonić kozłującego do oddania rzutu z półdystansu, a nie np. podania do znajdującego się pod obręczą rywala.


Już w NBA takie trzymanie w niepewności poszczególnych zawodników może skutkować również tym, że kolega z drużyny będzie miał więcej czasu by wrócić do pilnowanego przeciwnika.

A to już przykład, na którym Clarke wyczuwając okazję do zrobienia różnicy, decyduje się doskoczyć do gracza z piłką. Powracający obrońca po zasłonie był minimalnie spóźniony i istniała spora szansa, że rywal oddałby niepilnowany rzut – pomoc Clarke sprawiła, że próba została zablokowana i piłka po chwili po dodatkowym przechwycie znalazła się w rękach wysokiego.

via Gfycat

W tym miejscu warto na moment się zatrzymać i postawić pytanie na ile chęci, inteligencja boiskowa, skoczność i eksplozywność są w stanie nadrobić te najbardziej naturalne braki – braki fizyczne.

Słabe strony

Trzy mniej lub bardziej poważne czerwone flagi towarzyszą wyborowi Clarke’a – warunki fizyczne, wiek i rzut – i podstawowy problem polega na tym, że z dwoma pierwszymi w zasadzie nic się nie da zrobić.

1) Rozpiętość ramion

Niefortunnym zbiegiem okoliczności są warunki fizyczne gracza Buldogów. O ile jeszcze 203-centymetrowy wzrost nie stanowi aż takiego kłopotu, tak około 204-centymetrowy zasięg ramion już jak najbardziej. Jak na podkoszowego jest to wynik niesamowicie niski.

W 2014 roku, na podstawie danych dotyczących 75% zawodników w NBA, zasięg, którym dysponuje Clarke’a był średnią wśród… rzucających obrońców. Podczas pomiarów na Draft Combine w czterech kolejnych latach, dwukrotnie zdarzyło się, aby nawet rzucający obrońcy mieli średnio większy zasięg ramion niż Clarke.

Innymi słowy zawodnik Gonzagi jest wysokim tkwiącym w ciele rzucającego obrońcy. Bo nawet podkoszowi z ostatnich lat o podobnym wzroście co Clarke – m.in. Draymond Green, Alan Williams, Anthony Tolliver, Quincy Acy, Montrezl Harrell – zostali obdarzeni zasięgiem ramion nieodbiegającym od średniej dla swojej pozycji. Brak tych kilku dodatkowych centymetrów może niekiedy przesądzić o tym, czy dany rzut skończy się w obręczy, czy zostanie zablokowany.

I nawet wykonanie wszystkiego dobrze nie przyniesie powodzenia – warunki fizyczne wciąż mają duże znacznie.

2) Wiek

Clarke urodził się we wrześniu 1996 roku, co oznacza, że rocznikowo jest starszy od najmłodszych debiutantów wchodzących do NBA aż o cztery lata. Pomijając nawet kwestię potencjału zawodnika i na ile ten jest już ukształtowanym graczem – nie ma przeciwwskazań, by sądzić, że Clarke może się jeszcze rozwinąć – to drużyny wybierające w loterii niespecjalnie chętnie stawiają graczy o podobnej różnicy wiekowej.

W ostatnich dziewięciu draftach zawodnik co najmniej o cztery lata starszy od najmłodszego został wybrany loterii… cztery razy. W 2016 roku byli to Buddy Hield i Denzel Valentine, natomiast w 2010 Ekpe Udoh oraz Wesley Johnson. Oznacza to, że na 126 wyborów tylko 4 przypadły na gracza wyraźnie starszego, przy czym dopiero w zeszłym roku liga zorientowała się, że Hield jest tak naprawdę o rok starszy, więc przy jednym z tych wyborów można dołączyć jeszcze gwiazdkę.

3) Rzut

Na ten aspekt Clarke przynajmniej może mieć wpływ i dla zwiększenia szans na powodzenie w lidze dobrze by było, gdyby wysoki rozwinął swój zasięg rzutowy. W lidze akademickiej gracz Gonzagi oddał tylko 15 trójek, trafiając 4, ale na punkty zamienił już blisko 53% jumperów za 2, które według strony hoop-math stanowiły 33% wszystkich rzutów. I zdarzały się nawet trójki, które wyglądały całkiem nieźle estetycznie…

via Gfycat

… by te przeplatane były takimi kocmołuchami, jakby wypychanymi na siłę.

via Gfycat

Niemniej wiemy, że Clarke nad tym elementem pracuje, czego przykładem może być filmik z pokazowego treningu dla Atlanty Hawks, na którym 22-latek trafił pięć kolejnych trójek z rogu.

Nie jest to jakiś wyznacznik, aczkolwiek mechanika raczej nie wyglądała na popsutą. Obiecująca może być poprawa w rzutach wolnych – Clarke na przestrzeni 2. i 3. sezonu poprawił się pod tym względem o ponad 12 punktów %, kończąc sezon z blisko 70% skutecznością.

Dodanie choć trochę respektowanego rzutu pomoże mu tylko w grze w większym wymiarze na czwórce i nie ograniczałoby spacingu, zwłaszcza przy dopasowaniu z innym podejrzanym rzutowo wysokim.

Bo Clarke choć powinien okazać się uniwersalnym typem zawodnika, z możliwością przesunięcia na niskiego centra, to nie zanosi się, aby drużyna dostosowywała się do wysokiego Gonzagi, tylko ten raczej będzie musiał dostosować się do potrzeb drużyny. Tutaj najlepszym uzupełnieniem byłby rzut.

Konkluzja

Określiłbym, że przypadek Clarke’a jest dosyć skrajny. Sukces w NBA wysokiego Buldogów biegającego od kosza do kosza mógłby wskazać, że szerokim połączeniem często drugorzędnych umiejętności na wysokim poziomie da się pokonać te najbardziej podstawowe braki.

Dla samej ligi korzystnym myślę by było, gdyby Clarke nie został z niej wypluty – w końcu nigdy za wiele inteligentnych koszykarsko zawodników. Jednak jeżeli ten nie znalazłby sobie miejsca w lidze na dłużej… cóż, ktoś będzie miał prawo powiedzieć, że od początku wszystko na to wskazywało.

Łukasz Woźny, @l_wozny, Blog Autora na Facebooku znajdziesz TUTAJ >>

DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>




Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami