REDAKCJA

NBA Draft 2019 – miejcie oko na tych zawodników!

NBA Draft 2019 – miejcie oko na tych zawodników!

O ile dokładnie takiej pierwszej trójki – Zion Williamson, Ja Morant i R.J. Barrett – mogliśmy się w minionym drafcie spodziewać, to później było już trochę zaskoczeń. Przyjrzyjmy się zatem kilku wyborom, które z jakichś przyczyn uznałem za warte odnotowania.

De’Andre Hunter / fot. wikimedia commons

DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>

4. De’Andre Hunter (Atlanta Hawks)

Hawks udało się pozyskać zawodnika, który naturalnie powinien wkomponować się do młodego trzonu drużyny złożonego z Trae Younga, Kevina Huertera i Johna Collinsa.

Hunter, jako klasyczny 3&D skrzydłowy, nie tylko jeszcze bardziej otworzy przestrzeń pod koszem dla kolegów, rozciągając obronę rywala, lecz przede wszystkim z miejsca ma szansę okazać się najlepszym defensorem piątki Hawks. Tym samym też spełnia założenie, by swoją obroną przykryć mankamenty Younga po tej stronie parkietu, którego niski wzrost będzie w defensywie obciążeniem.

5. Darius Garland (Cleveland Cavaliers)

Doniesienia dziennikarzy z Cleveland wskazywałyby, że Cavs celowali w wybór Huntera, który okazał się już niedostępny. Połączenie Garlanda z Collinem Sextonem nie jest na pewno idealne – wprawdzie obaj zawodnicy są w stanie wymiennie grać na jedynce i dwójce, dzięki czemu na papierze mogą w ataku wzajemnie funkcjonować na parkiecie, to ich kombinacja stwarza wiele znaków zapytania.

Jak dwóch dominujących kozłujących podzieli się ze sobą piłką? Jak duet ten poradzi sobie w obronie, jako że obu przydałoby się tych kilka dodatkowych centymetrów wzrostu? W końcu, czy któryś z zawodników – prędzej Garland – stanie się na tyle dobrym podającym, by przejąć odpowiedzialność za kreowanie dobrych pozycji innym w ataku pozycyjnym?

W Cleveland o punkty z pozycji jeden i dwa nie będą musieli się martwić, lecz wątpliwości pojawiają się w zasadzie w każdym innym aspekcie. Garlandowi i Sextonowi może udać się ominąć pewne elementy, wypracowując poprawę w poszczególnych aspektach, lecz niektórych rzeczy – ograniczeń w defensywie – przeskoczyć się prawdopodobnie nie uda.




7. Coby White (Chicago Bulls)

Wiele kwestii poruszonych wobec duetu Sexton & Garland można również pozornie podciągnąć pod dwójkę White & LaVine. Jednak jest kilka różnic.

Bulls są znacznie dalej w swojej przebudowie niż Cavs i drużynie z Chicago w młodej piątce brakowało rozgrywającego grożącego rzutem, który sprawdziłby się także bez piłki. White jako dobry strzelec, również po koźle, oba te pola wypełnia. Byki powinny także móc grać z dynamiczną jedynką znacznie szybciej niż 20. tempo w lidze.

Kłopot znowu stanowią pozostałe kwestie, choć w Chicago schemat powodzenia jest trochę jaśniejszy. Przeciętne póki co rozegranie White’a oraz LaVine’a nadrabiają nieco dobrzy podający Byków z pozycji trzy (Otto Porter Jr.) i pięć (Wendel Carter Jr.). Obrona może być problemem, lecz 196 centymetrów White’a – wraz z przebijającym się niekiedy zaangażowaniem i obiecującą pracą stóp – daje nadzieję, że ten przynajmniej zostanie średnim defensorem.

Nie jest to wprawdzie idealne wyjście, lecz dodanie młodego rozgrywającego powinno ułatwić zadania pozostałym zawodnikom, na pewno bardziej niż wspólna gra z niegrożącym rzutem z dystansu Krisem Dunnem.

10. Cam Reddish (Atlanta Hawks)

Reddish jedynego sezonu w Duke do udanych zaliczyć nie może – średnio 13,5 punktu na skuteczności poniżej 40% – aczkolwiek nawet w tych złych momentach pojawiały się pozytywy takie jak np. ten, gdzie talent skrzydłowego widać było gołym okiem.

via Gfycat

Dlatego też mimo oczywistych problemów podoba mi się ten wybór Hawks, którzy dali sobie kolejną szansę na pozyskanie solidnego 3&D gracza, z kuszącymi możliwościami na koźle. Bo choć skuteczność Reddisha wygląda kiepsko – trafiał też co trzecią trójkę – to jego rzut wcale nie jest zły. Być może łatwiej mu będzie się grało w drużynie z bardziej otwartą przestrzenią, w której – w odróżnieniu od Duke – niemal każdy dysponuje rzutem za 3.

Ponadto jest duży jak na skrzydłowego i ma warunki oraz talent, aby stać się wartościowym zawodnikiem. Zobaczymy, jak będzie z chęciami i głową.

11. Cameron Johnson (Phoenix Suns)

Nie będzie to rzecz o Johnsonie – najstarszym zawodniku tegorocznego draftu, dysponującym bardzo dobrym rzutem za 3 – a bardziej o decyzjach Suns. Drużyna ze stanu Arizona zamieniła cały sezon tankowania, 6. i 32. pick oraz T.J.-a Warrena na Dario Saricia, 11. wybór w drafcie (Cama Johnsona) i trochę gotówki.

James Jones wydaje się stawiać na doświadczonych zawodników, którzy z miejsca mieliby pomóc drużynie, lecz i tak zrezygnowanie z potencjalnie większego talentu – lub choćby dodania rozgrywającego, o którego prosi ta drużyna – na rzecz doświadczonego zawodnika, który mógłby być nawet dostępny z 32. wyborem, gdyby go Suns wcześniej nie wymienili, jest co najmniej zaskakujące.

Dodatkowo, jeżeli Jones szukał skrzydłowego, który z miejsca może pomóc drużynie, to dlaczego po prostu nie zostawił sprawdzonego Warrena, który w poprzednim sezonie zanotował znaczny postęp, szczególnie w kwestii rzutu za 3. Choć tak naprawdę rzecz w tym, że mógł mieć ich obu – Warrena i Johnsona – i do tego 6. pick, gdyby już na początku się nie pogubił.




20. Matisse Thybulle (Philadelphia 76ers)

Sixers potrzebowali gracza na obwód, który potrafiłby zamieniać na punkty otwarte trójki i do tego by bronił. Thybulle wpasowuje się mniej lub bardziej w oba te założenia – w swojej czteroletniej karierze w NCAA trafiał blisko 36% trójek (trzeba jednak zaznaczyć, że nie jest specjalnie naturalnym strzelcem), natomiast w ostatnim sezonie notował łącznie aż 5,8 bloków i zbiórek na mecz.

Pewną gwiazdkę stanowi to, że Uniwersytet Waszyngton bronił strefą, w związku z czym pojawia się pytanie, jak umiejętności Thybulle’a przełożą się na obronę jeden do jednego w NBA – niemniej nadal ten rzucający obrońca powinien dostarczyć to, czego Sixers potrzebują.

21. Brandon Clarke (Memphis Grizzlies)

Przed draftem napisałem, że Clarke dobrze pasowałby do Jarena Jacksona Jr. w Memphis – obaj zawodnicy mogą uzupełniać się w obronie i Jackson daje Clarke’owi przynajmniej pewien bufor bezpieczeństwa, na czas gdy ten też będzie rozwijał swój rzut za 3.

Jackson przykrywa również naturalne braki fizyczne Clarke’a, w tym jego rozpiętość ramion. Stąd też po prostu cieszy mnie, że Grizzlies zdecydowali się postawić na 22-latka – drużyna w przypadku wysokiego Gonzagi miała ogromne znacznie dla jego powodzenia w NBA i mam wrażenie, że ten nie mógł trafić dużo lepiej.

42. Admiral Schofield (Washington Wizards)

Schofield może okazać się solidnym przechwytem dla Wizards – Admirał wpasowuje się w schemat silnego 3&D skrzydłowego, który na uczelni Tennessee trafiał duże rzuty, w tym m.in. nad swoim nowym kolegą z drużyny, Rui Hachimurą. Do tego gra twardo, jest nieustępliwy i z miejsca ma jedno z najlepszych imion w historii NBA.

Łukasz Woźny, @l_wozny, Blog Autora na Facebooku znajdziesz TUTAJ >>




Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami