Milwaukee Bucks — Los Angeles Lakers
Zdecydowanie najbardziej zacięte spotkanie minionej nocy. Przyjezdni przystępowali do rywalizacji osłabieni brakiem LeBrona Jamesa, ale to nie sprawiło, że choćby na moment stracili wiarę w końcowy sukces. Nie było tak nawet przy wyniku 75:94 na osiem minut przed końcem meczu, kiedy to Bucks byli już niemal pewni kolejnego zwycięstwa. Od tego momentu podopieczni Doca Riversa trafili jednak tylko 3 z 15 kolejnych rzutów, a w barwach “Jeziorowców” tryb dominującego podkoszowego włączył Anthony Davis (34pkt/23zb/2prz/4blk) – środkowy Lakers w samej czwartej kwarcie zdobył jedenaście “oczek” oraz zebrał pięć piłek, a jego zespół sensacyjnie doprowadził do dogrywki.
W niej nie doczekaliśmy się jednak rozstrzygnięcia, ponieważ decydujący rzut Damiana Lillarda (27pkt/5zb/8as) został zablokowany przez Davisa, co oznaczało kolejne pięć minut gry. W nich podopieczni Darvina Hama mieli zwyczajnie więcej sił, a kluczową trójkę na 40 sekund przed końcem trafił Austin Reaves, który dodatkowo zaliczył drugie w karierze triple-double (29pkt/14zb/10as/2blk). Ostatecznie Milwaukee Bucks przegrali z Los Angeles Lakers 124:128, a w drugiej dogrywce trafili zaledwie 3 z 16 rzutów z gry.
Miami Heat — Golden State Warriors
Mający nóż na gardle Golden State Warriors mieli przed sobą bardzo trudne zadanie. W przypadku porażki podopieczni Steve’a Kerra zrównaliby się bilansem z gorącymi w ostatnim czasie Houston Rockets, a ich dzisiejszym rywalem byli Miami Heat. “Żary” przystępowały jednak do tego spotkanie osłabione brakiem Jimmy’ego Butlera, co znacznie wpłynęło na przebieg tego starcia.
W pierwszej połowie wynik cały czas oscylował wokół remisu, a obie drużyny grały na wysokiej skuteczności w ataku, jednocześnie mając spore problemy po bronionej stronie parkietu. Wszystko odmieniło się w drugiej połowie, w której “Wojownicy” zatrzymali Heat na fatalnej, 29% skuteczności z gry. Jedynymi jasnymi punktami gospodarzy w trzeciej oraz czwartej kwarcie byli Bam Adebayo (24pkt/9zb/5as) oraz Terry Rozier (15pkt/4zb), podczas gdy cała reszta zespołu trafiła tragiczne 4 z 24 prób rzutowych.
W barwach Warriors świetne zawody rozegrał Klay Thompson (28pkt/5zb), a solidnej wsparcie po obu stronach parkietu zapewnili Andrew Wiggins (17pkt/7zb/2blk), Jonathan Kuminga (18pkt/7zb/3as) oraz Draymond Green (4pkt/9zb/8as/2prz). Ostatecznie Golden State Warriors rozbili Miami Heat aż 113:92 i mają jeden mecz zapasu nad Houston Rockets. Brandin Podziemski spędził na parkiecie 22 minuty, notując 6pkt/5zb/1as/1prz/1str, a także trafił 3 z 5 rzutów z gry.
New Orleans Pelicans — Oklahoma City Thunder
Starcie dwóch rozpędzonych ekip, które walczą o jak najlepsze rozstawienie w Konferencji Zachodniej, to idealna zapowiedź tego spotkania. Gospodarze przystępowali do rywalizacji osłabieni brakiem Brandona Ingrama i od samego początku mieli ogromne problemy w swojej grze. Po pierwszej połowie Thunder prowadzili 73:58, a na początku trzeciej kwarty różnica wzrosła do 20 punktów i wydawać się mogło, że nic się już tutaj nie wydarzy.
Zupełnie inne plany miał jednak CJ McCollum (23pkt/6zb/5as), który po fatalnej pierwszej połowie (1/10 z gry) zdobył aż trzynaście punktów w samej trzeciej odsłonie. Z kolei wysoki poziom z pierwszej części meczu utrzymał Zion Williamson (29pkt/5zb/10as/3prz) i na niecałe trzy minuty przed końcem spotkania to “Pelikany” prowadziły 112:107. Końcówka to jednak totalna dominacja Thunder, którzy wygrali ostatnie minuty 12:0, głównie dzięki świetnej grze w ataku Shaia Gilgeousa-Alexandra (24pkt/5zb/8as/2prz) i Jalena Williamsa (26pkt/5as), a także kluczowej obronie Luguentza Dorta (6pkt/6zb) na Zionie. Tym sposobem Oklahoma City Thunder wygrała z New Orleans Pelicans 119:112 i pozostaje pół meczu za Denver Nuggets.
Sacramento Kings — Dallas Mavericks
Ostatni mecz nocy to starcie bezpośrednich rywali w tabeli Konferencji Zachodniej, którzy mogli się pochwalić takim samym bilansem 42-29. Spotkanie nie było jednak wyrównane, a Kings zostali zdeklasowani przez Mavericks aż 96:132, przegrywając drugą połowę różnicą 31(!) punktów.
W drużynie goście najlepsi byli Luka Doncic (28pkt/11zb/6as/3prz) oraz Kyrie Irving (24pkt/3zb/8as/2prz), podczas gdy w barwach Kings swoją rekordową serię double-double przedłużył Domantas Sabonis (12pkt/11zb/9as/2blk). Porażka oznacza, że “Królowie” wypadli z czołowej szóstki na zachodzie i mają teraz taki sam bilans jak Phoenix Suns. Z kolei Mavs mają tylko jedno zwycięstwo mniej od Clippers oraz Pelicans.
Komplet wyników minionej nocy:
Milwaukee Bucks — Los Angeles Lakers 124:128 (32:16, 26:26, 30:32, 13:27, 16:16, 7:11 2OT)
Giannis Antetokounmpo 29pkt/21zb/11as/2prz/3blk — Anthony Davis 34pkt/23zb/2prz/4blk
Miami Heat — Golden State Warriors 92:113 (26:24, 29:29, 20:32, 17:28)
Bam Adebayo 24pkt/9zb/5as — Klay Thompson 28pkt/5zb
New Orleans Pelicans — Oklahoma City Thunder 112:119 (34:33, 24:40, 32:23, 22:23)
Zion Williamson 29pkt/5zb/10as/3prz — Josh Giddey 25pkt/9zb/4as
Sacramento Kings — Dallas Mavericks 96:132 (28:31, 25:27, 23:38, 20:36)
Domantas Sabonis 12pkt/11zb/9as/2blk – Luka Doncic 28pkt/11zb/6as/3prz