PRAISE THE WEAR

NBA się zmienia – nowe sposoby na grę tyłem do kosza

NBA się zmienia – nowe sposoby na grę tyłem do kosza

Akcje na bloku – m.in. przez szybsze tempo i korzystanie z całej szerokości parkietu – są wypierane na rzecz bardziej skutecznych zagrań. Nie oznacza to, że gra w post-up zupełnie się nie opłaca – wciąż może być cennym narzędziem, choć w trochę innym kształcie niż dotychczas.
Rick Carlisle i Luka Doncić / fot. wikimedia commons

PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!

Gra na bloku nie jest już dobrym rozwiązaniem” – odpowiedział Rick Carlisle załodze programu Inside the NBA, która domagała się większej liczby takich posiadań dla Kristapsa Porzingisa.

„Nikogo nie wysyłamy na blok. Od czasu do czasu przytrafiają się posiadania w post-up dla Luki Doncicia, kiedy ten ma korzystną dla siebie zmianę krycia. Jednak również w takich sytuacjach, ich wartość wyraźnie spadła. Musimy zdać sobie sprawę, że koszykówka się zmieniła. Po prostu. I to jest fakt” – tłumaczył trener Dallas Mavericks.

Trudno spierać się ze szkoleniowcem organizacji z Teksasu: jedynie 24 zawodników (ze 108 kwalifikujących się koszykarzy z co najmniej 10 takimi posiadaniami) w trwającym sezonie zdobywa po akcjach tyłem do kosza przynajmniej tyle punktów na posiadanie co najgorsza ofensywa w NBA.

Wśród nich jedynym regularnie żyjącym na bloku graczem, z trzycyfrową liczbą podobnych akcji, jest Joel Embiid, którego efektywność – 1,14 punku na posiadanie – odpowiadałaby 2. najlepszej ofensywie ogółem. Wynik o tyle imponujący, że nawet tacy podkoszowi jak Anthony Davis, Nikola Jokić czy Karl-Anthony Towns pod tym względem nie przekroczyli bariery jednego punktu na akcję w post.

Dla porównania Porzingis ciuła połowę tego co center Philadelphii 76ers – 0,57 punktu na posiadanie. Na drugim biegunie znajduje się Doncić – Słoweniec z wynikiem 1,27 plasuje się na 2. pozycji, zgarniając o 0,12 punktu na posiadanie więcej niż czołowy atak w lidze (ironia polega na tym, że Porzingis ma takich posiadań ponad trzy razy więcej niż lepszy pod tym względem kolega z drużyny: 76 do 22).

Innymi słowy można być efektywnym w tradycyjnych pojedynkach na bloku, szukając takich pozycji rzadziej, staranniej dobierając odpowiedniego przeciwnika, lub jeżeli jest się równie utalentowanym wysokim jak Embiid.

Nie oznacza to jednak tego, że gry tyłem do kosza należy koniecznie unikać – istnieje kilka sposobów na to, aby uczynić ją pożyteczną.

Do nich będą zaliczać się sytuacje, kiedy gra zwolni i trudniej będzie o punkty czy te, w których warto „wyeksploatować” konkretny match-up, m.in. w kontekście zmęczenia danego rywala, wymuszenia na nim fauli lub wykorzystania jakiejś przewagi (wzrostowej tudzież siłowej).

Pokazał to choćby Carmelo Anthony podczas ostatniej wizyty w Madison Square Garden, gdy po korzystnych zmianach krycia zdobył 14 punktów z 12 posiadań na bloku. O takowe okazje łatwo zwłaszcza w kontrach – gorsze powroty do defensywy pozwalają zacząć posiadanie z niższym przeciwnikiem, którego szybko można zabrać blisko pod obręcz, skąd łatwiej będzie o punkty czy podanie.

via Gfycat

Właśnie na rozegraniu w post bazowało wiele schematów Golden State Warriors z czasów mistrzowskich. Draymond Green operował na bloku i szukał podaniem np. któregoś z rozbiegających się w przeciwnych kierunkach – na dystans oraz pod kosz – zawodników.

Istnieje też możliwość skorzystania na grze w post bez gry w post. Sens tego stwierdzenia pomoże wyjaśnić poniższa akcja z meczu Miami Heat i Indiany Pacers.

Heat skorzystali na zmianie krycia 1&5 w pick and rollu, która sprawiła, że za Kelly’ego Olynyka odpowiadał Aaron Holiday. Olynyk przemieścił się z niższym rywalem na blok, lecz Pacers, nie chcąc dopuścić do tak niekorzystnego pojedynku, postanowili zmienić krycie bez piłki – z przeciwnego rogu do podkoszowego Heat ruszył Doug McDermott.

W szeregach Pacers zawiodła delikatnie komunikacja – Holiday czekał przy Olynyku za długo, przez co niepilnowany w rogu pozostał Derrick Jones Jr., o czym ten daje znać za pomocą podniesionej ręki.

Chwilę później Jones zdecydował się na ścięcie do kosza, by Kendrick Nunn posłał do niego precyzyjne podanie górą. Lekkie spóźnienie Holidaya sprawiło, że nikt pod koszem nie pilnował Jonesa (warto też odnotować, jak Olynyk – już z McDermottem – przesuwa się na dystans, zabierając tym samym swojego przeciwnika z okolic pomalowanego).

via Gfycat

W podobnych akcjach post służy jako odwrócenie uwagi rywala od zagrożenia, które dzieje się w innych miejscach parkietu. Kolejne obrony tak bardzo nie chcą dopuścić do pojedynków wysoki/niski, że przez to otwiera się okazja do poszukania punktów w inny sposób, a gra na bloku, choć piłka tam nawet nie przechodzi, jest tego głównym powodem.

W poniższej sytuacji dochodzi do spóźnionej zmiany krycia bez piłki (chyba nikt nie wykonuje ich lepiej niż Boston Celtics), która powoduje, że otwartą trójką oddaje Furkan Korkmaz.

via Gfycat

Podsumowanie

Gra na bloku obecnie przechodzi pewną transformację i do przetrwania będzie musiała dostosować się do panujących warunków w lidze. Najlepsi trenerzy mogą głowić się nad tym, jak wkomponować statyczną akcję do coraz bardziej dynamicznej gry. Pojawiają się nieśmiałe sygnały, że mimo klarownych przeciwieństw, uda się to zrobić, aczkolwiek prawdopodobnie w formie innej niż ta tradycyjna, która coraz bardziej przestaje się opłacać.

Łukasz Woźny, @l_wozny, Blog Autora na Facebooku znajdziesz TUTAJ >>

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami