PRAISE THE WEAR

NCAA: Cudowna historia Caitlin Clark

NCAA: Cudowna historia Caitlin Clark

- Jeśli jesteś małą dziewczynką, to musisz marzyć i znajdziesz się w takim miejscu, w jakim teraz jestem - mówi Cailin Clark, koszykarka NCAA, o której dyskutuje dziś cała sportowa Ameryka.
Caitlyn Clark fot. Wikipedia Commons
Caitlin Clark fot. John Mac / Wikipedia Commons

Caitlyn Clark zdominowała turniej March Madness w NCAA. Mierząca 183 centymetry wzrostu koszykarka z Des Moines (w stanie Iowa) pobiła rekordy turnieju pod względem liczby zdobytych punktów (191) i rozdanych asyst (63). Jej występy elektryzowały zakochaną w uniwersyteckim sporcie Amerykę. Gdy grały z Louisville, do jednej z zawodniczek, która próbowała wejść jej do głowy, powiedziała:

– Przegrywacie 15 punktami. Po prostu się zamknij!

W innym meczu machnęła ręką na rozgrywającą przciwników, gdy ta stała na wysokości linii za trzy. Gdy zaś sama trafiała trójki jak szalona, machała do przeciwniczek ręką na wysokości swojej twarzy.

– Jakby chciała powiedzieć “You can’t see me”. To dodało nam ognia! – komentowała Sydney Affolter, koleżanka z drużyny.

W finale 30 punktów Clark to było za mało na zeespołowo grającą koszykówkę LSU. Właśnie tym machaniem ręką przed twarzą odwdzięczyła jej się Angel Reese. Po końcowym gwizdku pokazała jej miejsce na mistrzowski pierścień. Sprawa rozgrzała amerykańskiego Twittera, a Reese sama komentowała to w następujący sposób.

– Cały rok potwarzacie mi, że zachowuje się za bardzo, jakbym była wychowana na ulicy. Wiem, że teraz będzie o tym głośno na Twitterze, ale dlaczego było tak cicho, gdy robiły tak inne osoby? – mówiła.

Komentatorzy podzielili się na tych, którzy mówii, że Reese zachowała się bez respektu oraz na takich, którzy wskazywali to po prostu jako trash-talk będący elementem sportowej rywalizacji.

– To jak odbierasz ten gest, zależy od tego czy jesteś biały czy czarny – napisał jeden z użytkowników Twittera.

Było w tym sporo racji. LSU i Iowa to dwa przeciwieństwia. Czarna i biała Ameryka. Zupełnie inne kultury i zachowanie się na boisku. Anglel Reese zdobyła stautekę najlepszego gracza finałów, ale nie przyćmiła Clark, choć przez ten gest zapewniła sobie sporo miejsca w mediach.

To o Caitlin Clark jest w tej chwili najgłośniej. Powszechnie uznaje się nią za najlepszą zawodniczkę NCAA. Po finale zalała się łzami podczas konferencji prasowej.

– Będzie mi smutno, będę potrzebowała czasu, by się z tym uporać. Chcę jednak by moja gra była inspracją dla najmłodszych mieszkańców stanu Iowa. Wydaje mi się, że zapewniłam im sporo emocji. Jeśli jesteś małą dziewczynką, to musisz marzyć i znajdziesz się w takim miejscu, w jakim teraz jestem – mówiła.

Jej grę chwalił Kevin Durant, który miał okazję zobaczyć ją na żywo podczas sezonu. – Gra dla niej była wolniejsza niż dla całej reszty. Nie miałem pojęcia, kto to. Ktoś podpowiedział mi, że to najlepsza zawodniczka w kraju – tłumaczył.

Clark w półfinale rozprawiła się z uniwersytetem South Carolina, któremu rzuciła aż 41 punktów. Tym zwycięstwem przerwała serię 42 zwycięstw rywalek bez porażki. Wcześniej tyle samo oczek rzuciła w meczu przeciwko Louisville, do których dołożyła 12 zbiórek i 10 asyst. W trzech ostatnich meczach trafiła aż 21 trójek z 50 rzutów (fantastyczne 42%).

Wydawać by się mogło, że po takim turnieju, kolejnym przystankiem Clark będzie draft WNBA. Według obowiązujących zasad, koszykarka musi ukończyć czwarty rok studiów, zanim przystąpi do draftu WNBA. To oznacza, że 21-letnia Clark jeszcze przez dwa lata będzie występować na parkietach ligi NCAA.

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami