Mnóstwo strat, a do tego słaba skuteczność za trzy i zablokowani w pierwszej połowie liderzy – Stelmet ponownie pozwolił Arisowi na zbudowanie przewagi i przegrał u siebie 72:80. Mistrzowie Polski zostali wygwizdani przez własnych kibiców.
Buty, w których wymiana Kyrie Irving – możesz je mieć!>>
I słusznie, Stelmetowi te gwizdy się należały. To czwarta z rzędu porażka w Lidze Mistrzów, a druga u siebie – i to z rywalem teoretycznie będącym w zasięgu mistrzów Polski, Aris w lidze greckiej zajmuje dopiero 10. miejsce, przegrał cztery z pięciu ostatnich meczów. Ale od Stelmetu był lepszy.
W ostatnich dniach Łukasz Koszarek, Thomas Kelati i Artur Gronek postawili w wywiadach najróżniejsze diagnozy słabej gry mistrzów Polski, ale we wtorek wiele z nich się powtórzyło. Znów mieliśmy wiele strat (10 do przerwy, w sumie 16), ponownie oglądaliśmy kiepsko zorganizowane ataki, jak zwykle widzieliśmy Stelmet, który od początku musi gonić.
Bo na początku drugiej kwarty zrobiło się 10:20 i przez większość pozostałego czasu przewaga gości się utrzymywała. Tylko w trzeciej kwarcie, na momencik, dzięki dobrej grze Vladimira Dragicevicia z Koszarkiem, zielonogórzanie wyszli na jednopunktowe prowadzenie. Ale potem Aris m.in. dzięki trójkom zrobił zryw 10:2 i znów kontrolował spotkanie.
Artur Gronek zdecydował się na rozpoczęcie meczu bez Dragicevicia, Borisa Savovicia i Martynasa Geceviciusa i jego najlepsi gracze w roli rezerwowych do przerwy mieli wspólnie tylko 6 punktów, 4 zbiórki i 3 asysty. Przebudzili się dopiero po przerwie – Dragicević dobił do 16 punktów (ale miał 4 straty i 3 faule w ataku), Savović rzucił 11 (ale trafiać zaczął za późno), Gecevicius był perfekcyjny z linii wolnych (6/6, ale też fatalne 0/6 z gry).
Stelmet – jak nie on – bardzo słabo rzucał z dystansu. Zielonogórzanie trafili tylko 6 z 26 trójek, na początku czwartej kwarty mieli 3/22. Nie potrafili też zatrzymać Lefterisa Bochoridisa, który rzucił 22 punkty (7/11 z gry), miał 9 asyst i 3 przechwyty, a w czwartej kwarcie dużo szkód wyrządził im Gary Bell (15 punktów).
Obraz słabej gry dopełniły techniczne faule Thomasa Kelatiego i Artura Gronka w drugiej połowie – zamiast gonić rywali przy pełnej koncentracji, gospodarze oddawali im punkty za darmo.
Po ośmiu kolejkach Ligi Mistrzów Stelmet ma bilans 2-6 i, niestety, nie ma w tym żadnego przypadku.
ŁC
Pełne statystyki z meczu – TUTAJ.
Buty, w których wymiana Kyrie Irving – możesz je mieć!>>