Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Nikola Jokić odebrał w piątek nagrodę MVP i zagrał jak na najlepszego gracza sezonu zasadniczego przystało. Zaliczył niebywałe triple-double złożone z 30 punktów, 20 zbiórek oraz 10 asyst, które w historii playoffs mieli jeszcze tylko Wilt Chamberlain oraz Kareem Abdul-Jabbar. Na nic się to jednak nie zdało, bo Phoenix Suns pędzą do finałów konferencji – właśnie wygrali szóste kolejne spotkanie.
W serii z Nuggets prowadzą już 3-0 i wyrastają na jednego z największych faworytów do mistrzostwa. Grają przede wszystkim niezwykle ułożony i spokojny basket. Wcale nie wyglądają jak drużyna, która po 11 latach przerwy wróciła do fazy play-off. Wręcz przeciwnie, zdają się mieć odpowiedź na każdą sytuację, co pokazali także w piątek, gdy o wypracowaną w pierwszej kwarcie przewagę potrafili świetnie zadbać.
Zapewne największą różnicę robi w tym wszystkim Chris Paul, który od początku serii przeciwko Denver gra znakomicie. W meczu numer trzy zapisał na konto 27 punktów, osiem asyst oraz trzy przechwyty, jak zwykle najlepsze zostawiając na drugą połowę. Wcześniej dominowali jego koledzy, a Suns w pierwszej kwarcie trafili 74 procent swoich rzutów.
Nuggets do przerwy zmniejszyli co prawda straty do czterech oczek, ale na więcej nie było ich stać. Jokić zwalił winę za porażkę na swoją skuteczność (13/29 z gry), lecz tak naprawdę znów zabrakło mu wsparcia od reszty starterów. Czterech graczy zdobyło łącznie 30 oczek, przy czym połowę sam jeden Michael Porter Jr. Trudno więc w taki sposób walczyć z Phoenix.
Porażka oznacza, że przed Nuggets stoi teraz zadanie niewykonalne – jeszcze żadna drużyna w historii nie odrobiła przecież tak dużej straty i nie awansowała dalej ze stanu 3-0. Z drugiej strony, ekipa z Kolorado przed rokiem dokonywała rzeczy niemożliwych, gdy dwa razy wracała ze stanu 3-1 – tym razem okoliczności są jednak inne, bo Denver grają bez Murraya, a Suns są chyba zbyt mocni.
Tomek Kordylewski