Mistrz Polski za szybko uwierzył, że wygra z zespołem Drażena Anzulovicia. Waleczny zespół z Zagłębia pięknie odrodził się po dwóch porażkach i pokonał zespół z Zielonej Góry 83:77.

Znasz się na koszu? – wygrywaj w zakładach! >>
Stelmet zaczął koncertowo – Nemanja Djurisić zdobył szybkie sześć punktów, Julian Vaughn świetnie odradzał się punktując spod kosza, a dyrygentem był Łukasz Koszarek, który zaliczył 6 asyst w 7 minut. Mistrzowie Polski prowadzili 8:0, 17:8 i 28:19 po pierwszej kwarcie.
I chyba to ich uśpiło, goście jakby nie zauważyli, że Dąbrowa gra całkiem nieźle, że w ataku aktywny jest nie tylko Kerron Johnson, ale stopniowo dołączają się Witalij Kowalenko, Piotr Pamuła, Bartłomiej Wołoszyn, Jeremiah Wilson. Stelmet wciąż prowadził, ale trójki, które tak świetnie wpadały w pierwszej kwarcie, nie trafiały już do kosza.
Tuż po przerwie było jeszcze 48:41 dla Stelmetu, ale wtedy rozpoczął się początek końca mistrzów w tym meczu. Dąbrowa zaliczyła zryw 9:0 i uwierzyła, że może wygrać. Gospodarze byli aktywni w obronie, naciskali na graczy z piłką, wyrywali piłki i zdobywali po nich łatwe punkty.
W czwartej kwarcie Dąbrowa już przeważała – dobrze grał Wilson, debiutujący w zespole Roderick Trice potrafił i zabrać piłkę z kozła Jamesowi Florence’owi, i w swoim stylu skutecznie dobić niecelny rzut w ataku.
Po kontrze Pamuły było już 65:57, ale defensywny zryw Stelmetu pozwolił im wyjść jeszcze na prowadzenie 69:67. Ale to było wszystko, na co było stać w niedzielę mistrza – końcówka należała do Wilsona i gospodarzy. Zielonogórzanie przegrali pierwsze spotkanie na boisku w tym sezonie PLK.
17 punktów dla zwycięzców zdobył Kowalenko (6/8 z gry), 15, 6 zbiórek i 4 asysty dodał Wołoszyn, 14 punktów i 8 zbiórek miał Wilson. W Stelmecie najskuteczniejszy był Przemysław Zamojski, który zdobył 19 punktów, ale po dobrym początku, w końcówce tylko pudłował (5/15 z gry).
Pełne statystyki z meczu – TUTAJ.
ŁC