![](https://polskikosz.pl/wp-content/uploads/2020/07/arka.jpg)
Zarejestruj się w Premium, graj w Fantasy Ligę i typery! >>
Stal zaczęła mecz z lepszą energią niż pokazywała we Włocławku, grając szybko i zdecydowanie prowadziła 12:6. Jej atak po paru minutach jednak niemal zupełnie się zatrzymał, głównie przez słabą postawę prowadzącego grę Jamesa Florence’a, który zamiast celnych rzutów, zbierał kolejne straty (podobnie zresztą jak Taureen Green).
Arka stopniowo dochodziła do głosu – drużynę dobrze prowadził niezniszczalny Krzysztof Szubarga, a różnicę w ataku robił Przemysław Żołnierewicz. Skrzydłowy Arki atletyzmem przewyższał rywali, którzy na jego tle wyglądali na jeszcze bardziej podstarzałych niż w rzeczywistości.
Gdynianie wyszli na prowadzenie 29:27 i przede wszystkim byli skuteczni w obronie przeciwko Florence’owi. Choć sami bardzo pudłowali z dystansu, do przerwy prowadzili 38:36.
Po przerwie serią kilku udanych akcji nieco zaskoczył Victor Rudd i wydawało się, że Stal może odjechać (prowadziła 50:41), ale zryw był bardzo krótkotrwały. Arka zaczęła trafiać trójki, nie do zatrzymania znów był Żołnierewicz (20/5/5 w meczu) i mimo niewykorzystywanych okazji do kontr, to gospodarze przejęli inicjatywę.
W połowie 4. kwarty Arka prowadziła 63:58, a fatalnie grający Florence (2 pkt,, 1/14 z gry, 5 strat) powędrował na ławkę. Arka miała długo problem z wykorzystaniem kolejnych nadarzających się okazji, ale w końcu dwa trudne, ważne rzuty trafił Bartłomiej Wołoszyn, a baaardzo szczęśliwa trójka wpadła „Szubiemu” (wideo poniżej). Na minutę przed końcem było 70:63 i Arka już tego nie wypuściła.
Stal do końca podejmowała złe decyzje, nie wpadały rzuty spod kosza, a nawet wolne. To jej drugi bardzo nieudany mecz w sezonie. Wygrana lepszych fizycznie, grających z pomysłem gdynian, w pełni zasłużona.
Statystyki z meczu TUTAJ >>
RW