
PZBUK – kursy i transmisje meczów NBA! >>
Ten okres przygotowawczy był wyjątkowy (w złym znaczeniu), tak jak i ten sezon może być bardzo dziwny, a wszystko z uwagi na COVID-19. Zespoły będą się jeszcze długo zgrywać, a początkowe tygodnie w lidze będą kolejnym etapem testowania, tak trzeba zakładać.
Anwil w najbliższych tygodniach grać będzie jednak o pierwsze trofeum, a także o Ligę Mistrzów – nie można potraktować tego ulgowo. Mecze z Asseco Arką Gdynia i Startem Lublin były dla Anwilu ostatecznym sprawdzianem przed zbliżającym się sezonem i niestety, ale włocławianie ten test oblali.
Nie ma sensu oczywiście wielka panika i planowanie roszad kadrowych, ale nad wieloma rzeczami już teraz trzeba się zastanowić – większość kontrolek na desce rozdzielczej Dejana Mihevca siedzącego za kierownicą świeci się na czerwono (i to nie jest nawiązanie do strojów Anwilu).
Plusy
Deishuan Booker – w zespole z Włocławka po dwóch bardzo słabych meczach w tym turnieju trudno znaleźć jest jakiekolwiek pozytywy. Amerykanin znacznie się jednak wyróżniał na tle kolegów, głównie swoją dynamiką i szybkością.
Booker był tak naprawdę jedynym graczem Anwilu, który agresywnie potrafił zaatakować obręcz czy minąć swojego obrońcę. Bez jego szybkości włocławianie wyglądaliby jak zespół grający w zwolnionym tempie, choć i jemu zdarza się wstrzymywać akcje i zbyt długo kozłować w miejscu.
Małe plusiki także dla Krzysztofa Sulimy (świetne wejścia w mecz) i walczącego Artura Mielczarka.
No i to by było na tyle jeśli chodzi o plusy..
Minusy
Dejan Mihevc – porażki można tłumaczyć sparingowym graniem, testowaniem ustawień i różnych rozwiązań, jednak przegrać -26 z Asseco Arką bez jej lidera i po kwarantannie po prostu nie wypada. Nie wypada też grać tak źle na 5 dni przed startem sezonu i tutaj trzeba skierować wzrok na trenera Dejana Mihevca, bo jego zespół nie pokazał zbyt wielu atutów w trakcie turnieju ANWIL Basketball Cup 2020.
Do gry w ataku czy obronie jeszcze przejdziemy, ale można się też zastanawiać nad samą rotacją czy reakcjami na to co jest na parkiecie. Jaka ma być hierarchia w zespole? Kto ma być główną postacią w ataku? Tego nadal nie wiadomo.
PZBUK – kursy i transmisje meczów NBA! >>
Końcówki w meczu ze Startem nie można wybronić trenowaniem ustawień – zostawienie na ostatnie minuty na parkiecie (mijanego w tym meczu okrutnie) Walerija Lichodieja i posłanie go do krycia Martinsa Laksy było strzałem w stopę. I nie mówmy, że wynik się nie liczy, bo to sparing. Liczy się, chociażby dla kibiców i dla własnego samopoczucia przed meczem o Superpuchar.
Trener Mihevc sztywno trzyma się swojej rotacji, konsekwentnie unika obniżania składu (gra wręcz bardzo wysoko, tzw. big ball) i patrząc na graczy jakich ma, jest to ogromne zaskoczenie (Mielczarek, Green, Moore – multipozycyjność). Czy to czasem nie Anwil grający mega small ball ograł jego zespół gigantów w finale w 2019 roku?
Drużyna się dopiero dociera i pewnie zajmie to jeszcze z miesiąc czy dwa, ale już teraz można się zastanawiać, jaką rolę w tym zespole ma pełnić chociażby Tre Bussey. Jaki ma Słoweniec na niego pomysł? Nic w tej kwestii się jeszcze nie wyjaśniło, a na początku sezonu Anwil nie będzie przecież grał rekreacyjnie, a o Superpuchar i grę w Lidze Mistrzów.
W ataku na stojąco – trener Dejan Mihevc w Toruniu nie był zwolennikiem szybkiej gry, która teraz jest największym trendem w koszykówce. Jednak tempo rozgrywania akcji przez Anwil w trakcie turnieju we Włocławku było wręcz ślimacze.
Każda akcja była spowalniana, dużo kozłowania, z którego poza wymuszeniem zmian krycia niewiele wynikało. Anwil postawił na dominacje fizyczną i upychanie się kolejnych graczy tyłem do kosza, ale to nie przynosiło punktów, nikt się włocławskich mięśniaków pod obręczą nie bał. Atrakcyjność takiego stylu pomińmy.
Anwil najpierw zdobył 62 punkty, a potem 70. Nieskuteczność można tłumaczyć brakiem rytmu, zmęczeniem – pełne zrozumienie, ale włocławianie mieli ogromne problemy z wykreowaniem pozycji. Przez ręce w sezonie też niekoniecznie musi wpadać.
Obrona pod koszem – o defensywę Walerija Lichodieja już zahaczyliśmy, ale też nie ma się co czarować, w pierwszym jego sezonie we Włocławku też tytanem obrony nie był i nikt zdziwiony być nie powinien, że Rosjanin mijany jest przez niższych rywali. Jednak jeśli zbierzemy w całość możliwości defensywne całego zestawu podkoszowego Anwilu, wtedy otrzymamy już duży, złożony problem.
Ivica Radić obręczy bronić nie będzie, wiadomo, że to nie jest atleta, ale w wielu sytuacjach samym swoim ustawieniem mógłby wiele zdziałać. Niestety, przeciwko Asseco Arce czy Startowi był często spóźniony, faulował lub pozwalał zdobywać rywalom punkty.
Adrian Bogucki jest duży, ale co z tego, kiedy już mało kto boi się dużych ludzi zaparkowanych w pomalowanym. Młody środkowy nie bez powodu ma problemy z faulami – jest po prostu zbyt wolny ze swoimi reakcjami i musi to jak najszybciej poprawić, bo inaczej jego minuty spadną drastycznie (koszykówka go wyprzedzi). Postawa obu środkowych w obronie może być kłopotem przy dającej się mijać pierwszej linii (a ta miała w piątek i sobotę wyraźnie ciężkie nogi), a i zbiórka nie jest wcale tak zabezpieczona, jakby się tego można było spodziewać.
Grzegorz Szybieniecki