
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Pierwszy kryzys miał przydarzyć się w Legii po odejściu do Włoch Michała Sokołowskiego. Potem, gdy kontuzji doznali Jakub Karolak i Earl Watson? Ostatecznie teraz, po sprzedaży do Francji Justina Bibbinsa. Trener Wojciech Kamiński i jego gracze piszą jednak własny scenariusz, w którym miejsca na porażki nie ma.
W niedzielne popołudnie przekonał się o tym King Szczecin, który w swoim debiucie w zastępczej hali w Stargardzie przegrał z Legią 60:70. Mecz był z gatunku tych ciężkostrawnych, lecz w decydujących momentach to warszawianie trafili te najważniejsze rzuty.
Chociaż przez większość spotkania najskuteczniejsi w ich szeregach byli Nickolas Neal (20 pkt) i sprowadzony ze Startu Lublin, Lester Medford (16 pkt., 7 zbiórek), to decydujące akcje przeprowadzał Jamel Morris (15 pkt). To właśnie on przełamał impas przy prowadzeniu Legii 61:59 i sprytnymi wejściami w strefę podkoszową powiększył w końcówce przewagę gości.
W zespole gospodarzy po raz kolejny w bieżącym sezonie zabrakło mocy ofensywnej. Szczecinianie trafili zaledwie 20 z 61 rzutów z gry (32%), a jedynie w przypadku najskuteczniejszego w ich szeregach Dominika Wilczka (11 pkt) można było mówić o przyzwoitej skuteczności (3/7). 10 pkt i 14 zbiórek dołożył Michael Fakuade, lecz amerykański podkoszowy trafił zaledwie 4 z 14 rzutów z gry. Jeszcze gorsi byli Jakub Schenk (2/12) i Dustin Ware (3/10).
.
Legia odniosła tym samym 12. zwycięstwo w sezonie (przy 3 przegranych), a inną dobrą wiadomością dla warszawskiego zespołu był powrót do gry Jakuba Karolaka. Czołowy strzelec drużyny ze stolicy nie zdobył co prawda punktu, ale 20 minut spędzone na parkiecie na pewno przybliżyło go do odzyskania formy po kontuzji więzadeł kostki.
King Szczecin poniósł za to 4. z rzędu i łącznie 8. porażkę w sezonie (przy 7 wygranych).
WM
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>