
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!–
W piątek po jego rzucie zostało 1.2 sekundy, a w niedzielę 2.4 sekundy i to w zasadzie jedyna różnica między zwycięskimi próbami Jokica. Jest jeszcze oczywiście inny rywal, bo w piątek Nikola Jokić wyszedł zwycięsko z pojedynku z Joelem Embiidem (76ers), a w niedzielę pokonał Karla-Anthony’ego Townsa (Timberwolves).
Nuggets z bilansem 7-2 są w tej chwili w ścisłym topie ligi. Ogromna w tym zasługa środkowego, który w obu meczach uratował swój zespół w ostatnich sekundach. Szczególnie w starciu z Wilkami był to niezwykle ważny rzut, gdyż Nuggets w drugiej połowie mieli ogromne problemy ze zdobywaniem punktów i dali Wolves doprowadzić do dogrywki po tym jak nie zdobyli ani jednego punktu przez prawie siedem minut czwartej kwarty.
Odporny na te problemy ze skutecznością nie był w niedzielę także Jokić, bo przed trafieniem swojego game-winnera spudłował osiem z poprzednich dziewięciu rzutów. Ale mimo tego, koledzy Serba doskonale wiedzieli, że w takiej sytuacji mogą na niego liczyć. „W tym momencie spodziewasz się, że trafi za każdym razem” – mówił po meczu Paul Millsap.
Jokić zakończył zmagania z dorobkiem 20 punktów oraz siedmiu asyst i choć ostatecznie spudłował 14 z 23 rzutów – w tym kilka dość prostych – to paradoksalnie trafił ten najważniejszy. Sam zresztą po meczu żartował, że woli trafiać właśnie takie. Wybrał też jeden z dwóch zwycięskich rzutów i postawił jednak na ten przeciwko Sixers, który pozwolił Nuggets z sukcesem odrobić 21 oczek straty.
Sobotnie spotkanie miało jeszcze jednego bohatera – był nim Will Barton, obrońca Denver, który w dogrywce niejako przygotował wielką scenę dla Jokica. Trafił bowiem dwa razy za trzy i wreszcie dał zastrzyk energii ofensywie Nuggets. To także dlatego trener Mike Malone zdecydował, bo właśnie on rozegrał ostatnią akcję z Jokicem. I to udało się zrobić perfekcyjnie!
Tomek Kordylewski