
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!–
Gdy Andrew Wiggins trafiał do ligi w 2014 roku to pojawiały się te słynne porównania i wpisy o „kanadyjskim Jordanie”, jak nazywano skrzydłowego z Ontario. Wybór z pierwszym numerem draftu potwierdzał ogromny potencjał, ale fani Wolves musieli czekać aż pięć lat zanim ich gracz zaczął na miarę tego potencjału grać. Na to wskazuje świetny start sezonu Wigginsa.
Jest najwięcej asyst w karierze przy najmniejszej ilości strat. Jest najlepsza średnia punktowa jak dotychczas i spora zmiana w stylu gry, czyli porzucenie prób z półdystansu na rzecz częstszych wizyt pod koszem oraz rzutów za trzy. Wiggins stał się w tym sezonie graczem dużo bardziej efektywnym i nareszcie pokazuje na co naprawdę go stać.
To bardzo ważna wiadomość dla Wilków, gdyż zdawało się, że w poprzednich dwóch sezonach Wiggins po prostu stanął w miejscu i już się nie rozwijał. Nie była to przyjemna perspektywa, tym bardziej zważając na ogromne przedłużenie kontraktu, jakie 24-latek podpisał w październiku 2017 roku. Wolves dali mu wtedy umowę maksymalną: ponad 147 milionów dolarów za pięć lat gry.
Nic więc dziwnego, że po dwóch kolejnych sezonach stagnacji umowa Wigginsa zaczynała wyglądać bardzo źle i wielu widziało tutaj jeden z najgorszych kontraktów w lidze. Jeśli jednak zawodnik utrzyma tak dobrą dyspozycję to z pewnością da argumenty, by tę umowę usprawiedliwić. W środę po raz kolejny w tym sezonie dobił do granicy 30 oczek, a Wolves ograli 129-114 drużynę Spurs.
Wiggins był w tym starciu najlepszym strzelcem Wolves, a do 30 punktów dołożył jeszcze osiem zbiórek oraz siedem asyst i 4/7 zza łuku. 24-latek wreszcie jest porządnym wsparciem dla podkoszowego Karla-Anthony’ego Townsa, a Wilki po 11 meczach sezonu mogą pochwalić się solidnym bilansem siedmiu wygranych i czterech porażek.
Z kolei sam Wiggins w ostatnich sześciu meczach notuje średnio znakomite 30.5 punktów, 4.7 zbiórek oraz 5.0 asyst na mecz, trafiając ponad 51 procent swoich rzutów, w tym 42 procent trójek. Grając tak dalej 24-latek może być nie tylko jednym z kandydatów do nagrody dla gracza, który poczynił największe postępy, ale też wreszcie liderem Wolves w walce o fazę play-off na Zachodzie.
Tomek Kordylewski