Mówili, że w NBA nie już miejsca dla Derricka Rose’a, a tymczasem były MVP ligi zmienił styl i rozgrywa swój najlepszy sezon od lat. Jest już na 5. miejscu w NBA (!!) pod względem skuteczności trójek.
adidas Dame D.O.L.L.A. – w takich butach szaleje Damian Lillard! >>
W lutym tego roku zakończyła się nieudana przygoda Derricka Rose’a w Cleveland, kiedy Cavs bez żalu oddali go do Utah Jazz. Ci z kolei nie wiązali z nim żadnej przyszłości, więc zwolnili zawodnika i kto wie, co by było gdyby nie Tom Thibodeau. Trener Minnesota Timberwolves jako jedyny wyciągnął bowiem pomocną dłoń w kierunku swojego byłego zawodnika z Chicago Bulls.
Dziś wiadomo już, że ten ruch się opłacił, bo Rose jest jedną z najlepszych historii trwającego sezonu. Najpierw był m.in. 50-punktowy występ przeciwko Jazz pod koniec października, a teraz 30-latek wskoczył do ścisłej czołówki najlepiej rzucających za trzy punkty graczy w NBA. Po środowym meczu ze Spurs, w którym trafił 4 z 5 prób z dystansu, skuteczność Rose’a wzrosła aż do 48.6 procent!
To piąty wynik w lidze – dość powiedzieć, że tylko w listopadzie Rose trafił aż 55 procent swoich trójek. Rozgrywający zredefiniował w ten sposób swoją grę i swoją karierę, stając się bardzo ważnym członkiem odmienionych T’Wolves. Ci wygrali w środę po raz siódmy w ostatnich dziewięciu meczach, pokonując ekipę San Antonio Spurs różnicą aż 39 punktów (128-89).
Drużynie z Minneapolis najwyraźniej pomogło odejście Jimmy’ego Butlera, bo gracze znów mogą skupić się na tym, co najważniejsze. Dodatkowo, od czasu transferu to Wilki mogą pochwalić się najlepszą defensywą w lidze. Dodajmy do tego znakomitą formę m.in. Derricka Rose’a, który ze średnio 19 punktami i 4.4 asystami na mecz gra swój najlepszy sezon od rozgrywek 2011/12.
Jeśli dalej tak pójdzie to 30-latek ma spore szanse na zdobycie nagrody dla najlepszego szóstego gracza. Byłaby to kapitalna i inspirująca historia, biorąc pod uwagę wszystkie operacje i problemy zdrowotne Rose’a. Tego lata zawodnik po raz pierwszy od dłuższego czasu nie musiał zresztą przechodzić żadnej rehabilitacji, lecz zamiast tego mógł popracować nad swoją grą.
Efekty są znakomite – Rose jest bardziej skuteczny, lepiej trafia za 3 punkty i, pomimo spadku atletyczności, nadal potrafi znakomicie wykorzystać swoją szybkość i zwinność, by punktować pod koszem. Brakuje oczywiście elektryzujących wsadów, którymi niegdyś zachwycał, ale nie jest to przecież najważniejsza rzecz. Kto wie, być może ta wersja Rose’a jest po prostu jego najlepszą?
Tomek Kordylewski
adidas Dame D.O.L.L.A. – w takich butach szaleje Damian Lillard! >>