fot. Andrzej Romański / plk.pl
Legię Warszawa pomiędzy dwoma decydującymi meczami w FIBA Europe Cup czekało ważne starcie w Orlen Basket Lidze. Do stolicy przyjechała Stal Ostrów Wielkopolski. Dwa zespoły z bilansem 11-8 plasowały się na pozycjach 7-8 w tabeli. Dwa punkty za zwycięstwo oznaczały zrównanie się z drugim Treflem i trzecim Kingiem. Stawka była wysoka! Dodatkowo, gospodarze zapewne mieli w pamięci mecz z października i chcieli zrewanżować się za porażkę 53:71.
Mecz świetnie rozpoczęła Stal, która objęła prowadzenie 9:2. W pierwszej kwarcie goście jeszcze kilkukrotnie mieli 7 punktów przewagi, a skuteczność ich nie zawodziła. Legia potrzebowała trochę czasu, aby wejść w odpowiedni rytm. Od wyniku 11:18 zespół Wojciecha Kamińskiego zaliczył serię sześciu punktów. Stal w drugiej kwarcie nie tylko odbudowała przewagę, ale odskoczyła na dwucyfrową różnicę – 33:22. I znowu Legia odrobiła prawie wszystkie straty po serii 8:0 od stanu 37:28. Ostatecznie na przerwę koszykarze z Ostrowa schodzili z przewagą 5 oczek – 45:40.
W trzeciej kwarcie nie brakowało zwrotów akcji. Po zmianie stron Legia rzuciła 9 punktów z rzędu i przejęła prowadzenie. Niezbyt długo była w stanie prowadzić wyrównaną walkę. Ostatnie prawie 4 minuty tej odsłony to tylko jedno trafienie gospodarzy. Stąd seria 14:2 dla ostrowian, którzy po 30 minutach prowadzili 70:59. Później przewaga Stali wzrosła jeszcze do prawie 20 punktów. W końcówce Legia nieco poprawiła wynik i przegrała ostatecznie 88:96. Zespół z Ostrowa Wielkopolskiego po raz drugi okazał się lepszy od ekipy z Warszawy.
Legia miałaby dużo większe szanse na zwycięstwo, gdyby cały zespół prezentował taki poziom jak dwaj najlepsi zawodnicy. Za komentarz niewiarygodnego występu Christiana Vitala wystarczą liczby. 43 punkty, 14/23 z gry, z czego 6/11 za 3 punkty oraz 9/9 z linii rzutów wolnych, a do tego wskaźnik efektywności – 41. W drużynie z Warszawy wyróżnić można jeszcze Lorena Jacksona, który rzucił 19 oczek. Stal też miała swoich liderów, którzy poprowadzili ją do zwycięstwa. Arunas Mikalauskas zakończył spotkanie z 26 punktów i 5 trafieniami zza łuku. Laurynas Beliauskas zanotował tylko oczko mniej. Do tego double-double (13 punktów i 10 asyst) Aigarsa Skelego.
Autor tekstu: Kamil Karczmarek