REDAKCJA

Odlot Mazowszanki – Unicaja upokorzona w Pruszkowie

Odlot Mazowszanki – Unicaja upokorzona w Pruszkowie

Krzysztof Dryja i Piotr Szybilski zdemolowali ich pod koszem, Krzysztof Sidor z Tyricem Walkerem ośmieszyli na obwodzie – koszykarzy z Malagi z ciasnego blaszaka wymiótł huragan. Od wielkiego meczu Mazowszanki, która w ćwierćfinale Pucharu Koracza rozbiła Unicaję 84:57, minęło już 20 lat.

NBA, PLK – znasz się na koszu, wygrywaj w zakładach! >> 

Nie wybaczę tego ani sobie, ani swoim rodzicom. Dlaczego – tato?! – pojechaliśmy w lutym 1997 roku do Zakopanego łazić po górach, które widziałem i zapewne zobaczę jeszcze dziesiątki razy?

Zamiast latającego Krzysztofa Dryję, oglądałem Giewont. Zamiast niemal perfekcyjnego Tyrice’a Walkera, miałem przed sobą Dolinę Kościeliską. Zamiast podrzucać Krzysztofa Sidora razem z innymi kibicami – może gdybym był w tłumie, nie spadłby na parkiet? – wcinałem oscypki.

Zresztą tuż obok widzicie mnie na zdjęciu z tamtych ferii – Tatry, śnieg i czapka Knicksów, ale na szczęśliwego nie wyglądam, prawda?

Zanim zacząłem pisać ten tekst, zadzwoniłem do kilku kolegów z Pruszkowa. Z prostym pytaniem – wymień mecze, które pamiętasz najlepiej. W każdym zestawie pojawiała się Unicaja, albo przynajmniej „ci Hiszpanie, których zniszczyliśmy”. I zaczynała się opowieść podobna do tej, którą słyszałem 20 lat temu – o odrywającym się od ziemi blaszaku przy ul. Gomulińskiego, o kompletnym stłamszeniu mocnego rywala, o koszykarskim odlocie.

Vlatko Ilić – honorowy obywatel Pruszkowa

W rozgrywkach Pucharu Koracza w sezonie 1996/97 udział wzięły 94 zespoły z 50 krajów. Z Polski – Polonia Przemyśl, AZS Toruń, Spójnia Stargard oraz Mazowszanka. Do fazy grupowej przeszli tylko pruszkowianie, którzy wygrali zresztą grupę H z bilansem 4-2 (rywalami były Cagiva Varese, Bnei Herzliya oraz Czerno More Warna).

W 1/16 finału Mazowszanka uporała się z Zorką Sabac – po wielkich emocjach. Na wyjeździe zespół Wojciecha Krajewskiego przegrał 77:81, a w rewanżu w Pruszkowie prowadził 80:76, ale na trzy sekundy przed końcem rzuty wolne wykonywał Vlatko Ilić. Na tym meczu byłem, hałas był przeogromny i ten Vlatko Ilić oba rzuty spudłował! Wymieńcie to imię i nazwisko przy kibicach z Pruszkowa, każdy się uśmiechnie…

W dogrywce Mazowszanka była już zdecydowanie lepsza, wygrała cały mecz 99:84, a w 1/8 finału przebiegła się po tureckim Meysusporem Kayseri – na wyjeździe zwyciężyła 80:72, a u siebie aż 97:69. I awansowała do ćwierćfinału.

Znalazła się tam w dobrym towarzystwie – oprócz wylosowanej Unicajy, w ósemce grały także Tofas Bursa z Caceres CB, Aris Saloniki z Peristeri oraz Banca di Roma z Benettonem Treviso. Hiszpania, Włochy, Grecja, Turcja i Pruszków w blaszaku, nieźle.

Mazowszanka oryginalna i romantyczna

Siłą rzeczy mam pewnie trochę inny odbiór tamtej ekipy z Pruszkowa niż większość fanów. Choć w sumie nie tylko tamtej, tylko w ogóle – drużyny, którą 90 proc. kibiców do dziś nazywa „Mazowszanką”. Pod taką nazwą drużyna grała tylko przez cztery sezony – dwa z nich były mistrzowskie, dwa ze słabszymi wynikami. Ale generalnie – wszystko to działo się przed mitycznym już EuroBasketem 1997, przed erą ligowej koszykówki w TVP, przed szczytem popularności ligowego basketu w Polsce.

Ta “oryginalna” Mazowszanka była drużyną romantyczną. Z blaszanej hali, która w całości zmieściłaby się pewnie w Arenie Ursynów, z małego miasta, w którym nastolatek nielubiący kosza był dziwny, z którego dziewczyny kochały się w koszykarzach. W mojej klasie liceum były dwie takie – jedna zabujana w Tomaszu Suskim, druga w Piotrze Szybilskim. Albo inaczej – o dwóch wiedziałem.

Ta druga Mazowszanka – a raczej Pekaes, Hoop czy Blachy Pruszyński – z TVP, z wielkiego finału ze Śląskiem, z LaBradfordem Smithem, a potem Richardem Dumasem, Oliverem Millerem, Antoine Joubertem, Cezarym Trybańskim czy Andrzejem Plutą, to już był trochę zespół inny. Uznany, dojrzały, może nawet wielki. Z dużej hali Znicz z drugiego końca Pruszkowa, w której po największych nawet zwycięstwach kibice nie wbiegali już na parkiet.

Nie, tak jak np. 19 lutego 1997 roku po meczu z Unicają, gdy tłum po ostatnim gwizdku poprzewracał reklamy i wpadł na boisko, gdzie dorwał m.in. Krzysztofa Sidora i zaczął podrzucać go. – Do góry z nim, śmiało, do góry – wołał podobno do mikrofonu spiker. Rozgrywający Mazowszanki poleciał wysoko, ale potem upadł na parkiet. – Coś takiego było… Kibice mnie podrzucali, a potem chyba stwierdzili, że już nie będą – śmieje się teraz Sidor.

Unicaja niszczy pod koszami

Pierwszy mecz w Maladze Unicaja wygrała 74:60. To nie był tak mocny zespół jak dwa lata wcześniej, gdy zdobył wicemistrzostwo Hiszpanii, czy rok później, gdy występował w Eurolidze. Grając z Mazowszanką Unicaja zajmowała dziewiąte miejsce w ACB i była osłabiona brakiem kontuzjowanych Francisco Avalosa oraz Ricardo Guillema.

Ale to i tak był bardzo silny zespół z wielkimi ambicjami, siłą pod koszem (Amerykanie Deon Thomas i Kenny Miller) oraz doświadczeniem na obwodzie (reprezentanci Hiszpanii Ignacio Rodriguez i Tomas Jofresa), a także 36-letnim wówczas trenerem Javierem Imbrodą, członkiem sztabu reprezentacji.

Mazowszanka – osłabiona brakiem świetnego Jeffreya Masseya i także leczącego kontuzję Leszka Karwowskiego – im w Maladzie nie ustała, została zniszczona pod koszami – Miller miał 22 punkty i 14 zbiórek, Thomas do 8 punktów dodał 9 zbiórek i 3 bloki. Natomiast Krzysztof Dryja i Piotr Szybilski razem uzyskali tylko 9 punktów i 13 zbiórek.

„Catorce puntos para soñar… y sudar” – zatytułował relację „Diario Sur” z Malagi, co można przetłumaczyć jako „14 punktów, by marzyć… i się pocić”. Miejscowi obserwatorzy wcale nie czuli się wyjątkowo pewnie. „Unicaja odniosła ważne, ale niedecydujące zwycięstwo nad zdyscyplinowaną, poważną Mazowszanką” – napisano także w dzienniku.

W ekipie z Pruszkowa dobrze zagrali tylko Dariusz Parzeński i Krzysztof Sidor, słabo wypadł Tyrice Walker. – W rewanżu możemy wygrać, ale będziemy musieli zagrać naprawdę znakomity mecz – cytowała Amerykanina „Gazeta Wyborcza”. – Musimy wyjść na boisko bez strachu, z przekonaniem, że stać nas na zwycięstwo 20 punktami.

„Krajca”, czyli szczęście sprzyja lepszym

Co ja pamiętam z tamtego meczu? Proszę pana, ja z tamtego sezonu pamiętam jedno – zdobyłem mistrzostwo, awansowałem do półfinału Pucharu Koracza, a potem zostałem zwolniony – śmieje się, chyba wciąż trochę nerwowo i z przekąsem, Wojciech Krajewski. Dziś trener na emeryturze, który pomaga zięciowi prowadzić jego biznes z branży mechaniki samochodowej, a w 1997 roku najbardziej utytułowany polski szkoleniowiec w lidze.

48-letni wówczas Krajewski miał już na koncie cztery tytuły mistrzowskie z Lechem Poznań, trzy medale srebrne (dwa z Lechem, jeden z Nobilesem) oraz trzy brązowe (w takim samym układzie). A do tego – awans z poznańskim zespołem do najlepszej ósemki Pucharu Europy w sezonie 1989/90, co było wyczynem ogromnym.

O Krajewskim zawsze krążyły różne opinie. Świetny fachowiec, ale miał mnóstwo szczęścia. Znakomite wyczucie do prowadzenia meczów, ale raczej szarlatan niż taktyk. – Co nam mówił przed rewanżem z Unicają? Motywować nas nie było trzeba, w takim meczu po prostu grasz na 110 proc. Wyjątkowej taktyki, pomysłów, też nie było. Trener Krajewski zwykle dbał o to, by zespół czuł się dobrze i my się tak poczuliśmy – wspomina Sidor.

Krajewski w jednym się jednak pomylił – w tamtym sezonie lansował teorię, że w pucharach masz szansę walczyć o awans, jeśli w pierwszym meczu na wyjeździe nie przegrasz wyżej niż 10 punktami. W Maladze Mazowszanka przegrała różnicą 14 punktów, a za to w rewanżu…

„Szybil” i „Dryjka”, czyli dwie wieże

Dzień przed meczem, 18 lutego, Unicaja przyjechała na trening. Autokar z trudem przecisnął się przez bramę przy ul. Gomulińskiego, zaparkował przed halą, co praktycznie oznaczało zablokowanie przejazdu. – Dlaczego mamy ćwiczyć na hali treningowej? Chcemy mieć zajęcia tam, gdzie będziemy grali mecz – powiedzieli Hiszpanie.

To jest meczowa hala – usłyszeli w odpowiedzi. Goście z Malagi zdziwili się po raz pierwszy, ale nie ostatni.

Początek rewanżowego meczu był wyrównany, w 13. minucie Unicaja prowadziła jeszcze 29:27. I wtedy się zaczęło – końcówkę pierwszej połowy Mazowszanka wygrała 19:0!

Presja w obronie kończyła się pudłami Unicajy za trzy (5/20 w meczu) lub przechwytami gospodarzy. Świetnie grał Sidor (14 punktów, 4 asysty, 4 przechwyty), a Szybilski z Dryją ośmieszali nie tylko wysokich z USA, ale także Alfonso Reyesa – starszego brata Felipe, też reprezentanta Hiszpanii.

(fot. Kuba Atys, Agencja Gazeta)

Bo odwrotnie niż w pierwszym meczu, wysocy Mazowszanki zagrali znakomicie – „Szybil” zdobył 21 punktów i 12 zbiórek, a „Dryjka” miał mecz wręcz nieprawdopodobny – 11 punktów, 9 zbiórek, 6 asyst, 7 bloków.

Thomas w jednej akcji dostał dwie czapy jedna po drugiej, a w ostatnich minutach meczu Dryja zaliczał asysty przy wsadach Walkera i Szybilskiego, podając im piłki przez całe boisko zza linii końcowej.

Wszyscy krytykowali nas po poprzednim meczu i mieli rację. Wtedy była żałoba, teraz jest radość. Nie wiem, co się stało, musiałbym się zastanowić. Przepraszam, ale może jutro, bo teraz jestem za bardzo szczęśliwy – mówił po meczu Dryja cytowany przez „Wyborczą”.

Zajarani i upokorzeni

Do przerwy było 46:29, w drugiej połowie nic się nie zmieniło. Mazowszanka przez moment miała nawet 30 punktów przewagi (67:37)! Świetnym liderem był Walker (24 punkty, 10/17 z gry), który pomagał przy rozgrywaniu, gdy goście bronili na całym boisku.

Krajewski grał wąską rotacją, z ławki na chwilę wchodzili tylko pruszkowianie Hubert Białczewski (by wkurzać wysokich rywali) oraz Jacek Rybczyński (by dać odpocząć Sidorowi). Mazowszanka rozbiła Unicaję w siedmiu, przez większość meczu grając trójką wysokich – Dryją, Szybilskim i Parzeńskim (wszystkie 12 punktów do przerwy, w sumie także 10 zbiórek).

Dla mnie ten mecz, to było coś mega. Raz, że wygraliśmy w świetnym stylu z bardzo dobrą drużyną, a dwa, że nie dałem pograć reprezentantom Hiszpanii. Pamiętam, że nie dałem się rozkręcić Rodriguezowi i Jofresie. Zagrałem po prostu lepiej – wspomina Sidor.

W przerwie do szatni weszliśmy mocno zajarani, pamiętam, że „Parzyk” z „Sidkiem” wszystkich uspokajali, że to dopiero pierwsza połowa, że jeszcze dużo walki. Ale nam w tym meczu wszystko się układało – w obronie i w ataku. Niewiele meczów ze swojej kariery zapamiętałem aż tak, jak ten – dodaje Szybilski.

Unicaja była załamana. – Nie wiem, co się stało z moim zespołem. W czasie meczu kompletnie rozłożył się psychicznie. Mój zespół grał w Eurolidze, był w finale ligi hiszpańskiej, a tutaj przypomniano mu, co to jest pokora – mówił Imbroda.

Pruszków oszalał, mecz przeszedł do legendy i nie szkodzi, że w półfinale Tofas Bursa okazał się lepszy, a piękna przygoda się skończyła. Ważne właśnie, że była taka piękna.

A ja, niestety, byłem wtedy w górach.

MAZOWSZANKA-PEKAES PRUSZKÓW – UNICAJA MALAGA 84:57 (46:29).

Mazowszanka: Walker 24, Szybilski 21, Sidor 14, Parzeński 12, Dryja 11 oraz Białczewski 2, Rybczyński 0.

Unicaja: Miller 15, Thomas 14, Rodriguez 11, Romero 5, Ruiz 5 oraz Reyes 5, Jofresa 2, Avalos 0, Biota 0.

Łukasz Cegliński

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

Jeśli ktoś chciał w niedzielne przedpołudnie kibicować obu warszawskim drużynom grającym w Orlen Basket Lidze, nie miał zbyt wiele czasu na transfer z hali OSiR Bemowo na halę Koło. Choć obie areny dzieli zaledwie kilka kilometrów, niedzielne spotkania w ramach 22. kolejki były rozgrywane bezpośrednio po sobie – odpowiednio o 13:30 i 15:30. Dla obu warszawskich ekip były to mecze o ogromnym znaczeniu w kontekście walki o tegoroczne play-offy.
24 / 03 / 2025 14:06
Bronisław Wawrzyńczuk, dotychczasowy konsultant ds. sportowych KK Włocławek spełnia swoje wielkie marzenie – dołącza do sztabu Los Angeles Lakers jako skaut. To ogromny krok w jego karierze, który jest efektem wielu lat ciężkiej pracy i poświęcenia. Już przedtem szlaki za oceanem przetarł Rafał Juć – skaut Denver Nuggets.
22 / 03 / 2025 13:33
Na oficjalnym kanale San Antonio Spurs na YouTube pojawił się specjalny klip z najlepszymi wsadami Jeremiego Sochana w tym sezonie. Nagranie trwa blisko osiem minut!
25 / 03 / 2025 12:40
W nocy z niedzieli na poniedziałek San Antonio Spurs grali w Toronto. Ostrogi wygrały z Raptors 123:89, a Jeremy Sochan spędził na boisku 20 minut. W tym czasie zdobył dziewięć punktów i zaliczył pięć zbiórek, dwie asysty, dwa przechwyty oraz jeden blok. W czasie kiedy przebywał na parkiecie, Spurs wygrali różnicą 21 punktów.
24 / 03 / 2025 10:34
Koledzy z drużyny widzą codziennie na treningach radosnego gościa, który jest ich motorem napędowym. Kibice widzą dążącego do celu koszykarza, który co mecz zostawia swoje serce na parkiecie. A co widzi ten zawodnik? To wie tylko on sam. To gracz, który co kolejkę dostarcza Wam emocji z uśmiechem na twarzy. Obserwujecie go i znacie z boiska. Nigdy nie ujrzycie tego, co widzi on. To głos jednej z osób, którą możliwe, że spotykasz każdego dnia na treningach. Być może grałeś przeciwko niemu ostatni mecz, albo jesteś jego fanem. To głos doświadczonego obecnie pierwszoligowego koszykarza, który postanowił podzielić się tym, co widzi sam. 23 lutego to Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Powinniśmy zwrócić wówczas uwagę na to, jak ważne jest dbanie o swoje zdrowie psychiczne, korzystanie ze specjalistycznej pomocy i świadomość, że nigdy nie wiemy, z czym mierzy się druga osoba.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami
Jeśli ktoś chciał w niedzielne przedpołudnie kibicować obu warszawskim drużynom grającym w Orlen Basket Lidze, nie miał zbyt wiele czasu na transfer z hali OSiR Bemowo na halę Koło. Choć obie areny dzieli zaledwie kilka kilometrów, niedzielne spotkania w ramach 22. kolejki były rozgrywane bezpośrednio po sobie – odpowiednio o 13:30 i 15:30. Dla obu warszawskich ekip były to mecze o ogromnym znaczeniu w kontekście walki o tegoroczne play-offy.
24 / 03 / 2025 14:06
Opowieść o koszykarskiej “bajce”, o blaskach i cieniach. O koszykarskim rozwoju, podążaniu za koszykówką i oddaniu jej życia. Maciej Kwiatkowski zaprasza na niezwykłą i długą rozmowę z wyjatkową koszykarską parą. Jego gośćmi są Pamela Wrona – dziennikarka, współpracująca z wieloma portalami koszykarskimi w Polsce. Aktualnie redaktor naczelna portalu oraz Przemysław Wrona – czołowy koszykarz pierwszej ligi, zawodnik lidera Miasta Szkła Krosno!
26 / 03 / 2025 12:47