
Huraganowy początek gospodarzy
W Gdyni często wieje od morza. W czwartek wiatr był korzystny dla gospodarzy, szczególnie w pierwszej kwarcie. Zgodnie z tym, co prognozowaliśmy w zapowiedzi 20. kolejki, Arce bardzo zależało na przełamaniu po kompromitującej porażce z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Wyszli na parkiet z mocnym postanowieniem poprawy.
Od początku spotkania królowała ofensywa. Oba zespoły grały w otwartym boisku, nie szczędząc sobie ciosów. Z tej wymiany lepiej wyszła Arka, która rzucała na rewelacyjnej skuteczności. Jak zauważył niezawodny Puls Basketu, miejscowi w pierwszej kwarcie zanotowali 65 proc. z gry. Obrona Startu istniała tylko teoretycznie. Pod tablicami robił co chciał Stefan Djordjević. Efekt? Po pierwszej kwarcie było 33:20.
W drugiej kwarcie na parkiecie pojawili się rezerwowi. W tym gronie znalazł się również Łukasz Kolenda. Zwykle w tym czasie gdynianie tracą wcześniej wypracowaną przewagę. Teraz stało się inaczej. Nieoczekiwanie zwiększyli różnicę jeszcze o dwa punkty. Stało się to głównie za sprawą skutecznego Jordana Watsona, który kilkukrotnie trafił z dystansu. W całym spotkaniu zdobył 15 punktów, wykorzystując 3 z 5 prób za trzy. Najwyraźniej plotki o zwolnieniu podziałały na niego mobilizująco, bo był aktywniejszy niż zwykle po obu stronach parkietu.
Do przerwy gdynianie znajdowali się na autostradzie do wygranej, prowadząc 53:38. W najlepszym dla siebie momencie prowadzili nawet siedemnastoma punktami (45:28). Dobry wynik w równym stopniu zawdzięczali swojej grze, jak i fatalnej obronie lublinian. Należało się spodziewać, że po zmianie stron podopieczni Wojciecha Kamińskiego spróbują wrócić do gry, bo do tego momentu prezentowali się znacznie poniżej oczekiwań.
Start błyskawicznie odrobił straty
Lublinianie od początku drugiej połowy grali agresywnie w obronie, szybko i skutecznie w ataku. Arka z kolei zatraciła wcześniejszy rytm. Zaczęła podejmować pochopne decyzje, oddając rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Ich przewaga malała z minuty na minutę. Start poczuł swoją szansę, zdobywając 13 punktów z rzędu.
Sygnał do odrabiania strat dał dynamiczny Tyran De Lattibeaudiere. Jamajczyk robił co mógł, by pomóc zespołowi: zdobywał punkty, zbierał piłki, mądrze bronił obwodowych rywali. Widząc niekorzystny obrót spraw, trener Nikola Vasilev mocno strofował Nemanję Nenadicia, który w tym okresie forsował akcje indywidualne, co negatywnie wpłynęło na wynik. Goście z kolei konsekwentnie zmniejszali dystans, aż w końcu dopięli swego. Po trzech kwartach był remis 71:71. Taki rezultat zapowiadał ogromne emocje w ostatnich dziesięciu minutach.
Arka odparła atak, skuteczni Serbowie załatwili sprawę
W czwartej kwarcie Start nawet wyszedł na minimalne prowadzenie. Arka zachowała jednak spokój. Nenadić odnalazł skuteczność na dystansie. Pod koszem wspierał go Djordjević. Kibice gorącym dopingiem dodawali zawodnikom otuchy. Liderzy wywiązali się ze swoich zadań wzorowo. Lepsza egzekucja akcji ofensywnych pozwoliła gdynianom odzyskać kontrolę nad meczem.
Ostateczny cios zadał serbski obwodowy, trafiając efektowny rzut z daleka, przypieczętowując wygraną swojego zespołu. AMW Arka po dobrym, ofensywnym meczu pokonała PGE Start Lublin 102:92.
Wśród miejscowych najskuteczniejszym zawodnikiem był Stefan Djordjević, który zapisał na swoim koncie 29 punktów, notując 75% skuteczności z gry (12/16). Zebrał również trzynaście piłek. Dla lublinian 21 oczek zanotował Tyran De Lattibeaudiere, który dołożył 7 zbiórek i 3 asysty.
Dzięki tej wygranej Arka ma bilans 7:12, co nadal plasuje ją na 15. miejscu. Start, z dorobkiem 12 wygranych i 8 porażek, zajmuje trzecią pozycję. W następnej kolejce zagra u siebie ze Śląskiem Wrocław, a Arka uda się na mecz do Zielonej Góry.
Wygrana ze Startem była miłym prezentem dla trenera Nikoli Vasileva, który w dniu meczu obchodził 41. urodziny.
„Chciałbym pogratulować chłopakom tego zwycięstwa, bo uważam, że na nie zasłużyliśmy. Mieliśmy ostatnio ciężki okres przeplatany kontuzjami, które mamy już za sobą. Zagraliśmy bardzo dobry mecz i musimy utrzymać naszą grę na takim poziomie” – mówi bohater spotkania Stefan Djordjević, cytowany przez media społecznościowe AMW Arki.